W prawniczym kręgu – recenzja książki “Caine”

Ostatnio coraz częściej sięgam po książki Nory Roberts. Jakiś czas temu miałam przyjemność recenzować opowieści o siostrach Calhoun. Czytałam także pierwszą część innej serii autorki, opowiadającej o szkockim rodzie MacGregorów – “Serenę”. Teraz przyszła pora na kolejny tom tej historii, którym jest “Caine”.

W drugiej części powieści poznajemy jednego z braci Sereny – tytułowego Caine’a, obracającego się w kręgu prawników. Większość kobiet była nim oczarowana – przystojny, z dobrej rodziny… Jednak nie Diana, którą poznał przy okazji odbierania jej z lotniska. Jak się później okazało, oboje studiowali na tej samej uczelni, po której o mężczyźnie krążyły różne historie…Czy jest to możliwe, aby ta dwójka się dogadała?

Zarówno Caine jak i Diana mieli podobne ambicje i charaktery, co zdecydowanie było na plus. Kobieta czasem irytowała mnie swoim zachowaniem, jednak w ostatecznym rozrachunku nie żywię do niej żadnych negatywnych odczuć. Co do Caine’a…z pewnością podobało mi się w nim to, że traktował swoją pracę bardzo poważnie.

Warto też wspomnieć, że jakiś czas temu powieść ta ukazała się pod innym tytułem. Być może niektórzy będą ją kojarzyć jako “Kodeks uczuć” natomiast wcześniejszy tom – jako “Zagraj ze mną”.

Książki Nory Roberts nie są wymagające. Ot takie luźne poczytajki na wieczór, aby odstresować się po pracy i zapełnić sobie czas. Polecam ją przede wszystkim czytelnikom lubiącym niewymagające lektury.

Nie warto się troskać – recenzja książki “Duże troski małych zwierzątek”

Tak jak już wspominałam, seria Educzytajki od wydawnictwa Skrzat składa się z dwóch  książek. Ostatnio przybliżyłam Wam “Niedźwiedzi świat Olmisi” autorstwa Bożeny Bobrzyk – Stokłosy. Dziś przyszła pora na “Duże troski małych zwierzątek” autorstwa Katarzyny Wierzbickiej, którą możecie znać z bloga Madka Roku (na Instagramie oraz Facebooku prowadzi profile o tej samej nazwie). 

Okładka książki "Duże troski małych zwierzątek"

“Duże troski małych zwierzątek” to zbiór pięciu opowieści, w których występuje pięcioro bohaterów. Są to Zajączek, Wiewiórka, Bóbr, Niedźwiadek oraz Pajączek. Każdy z nich mierzy się z różnymi sytuacjami w życiu codziennym – na przykład lękiem przed ciemnością czy z problemem dotyczącym porównywania się z innymi. 

Podobnie jak w poprzedniej pozycji, tutaj również rodzice zwierzątek tłumaczą im pewne rzeczy, dzięki czemu maluchy mogą zrozumieć otaczający ich świat. 

Jeżeli miałabym wybrać jedną bajkę, która najbardziej mi się podobała, wybrałabym pierwszą leśną bajkę, pomagającą oswoić się z ciemnością. Sama przez długi czas bałam się ciemności kiedy byłam dzieckiem, więc w zupełności rozumiałam lęk Zajączka. 

 

Ilustracje do “Dużych trosk małych zwierzątek” również zostały przygotowane przez Magdalenę Babińską. Historie zawarte w książce skierowane są do dzieci  w wieku powyżej trzech lat. Polecam zapoznać się z nią wszystkim, którzy szukają wartościowych książek dla swoich dzieci. 

Dobrze być misią – recenzja książki “Niedźwiedzi świat Olmisi”

Znacie książki, w których głównymi bohaterami są zwierzęta? Przyznam, że jeżeli ktoś zadałby mi takie pytanie, to moim pierwszym wyborem byłyby dwie lektury z serii Educzytajki, wydane przez wydawnictwo Skrzat. Mam na myśli “Niedźwiedzi świat Olmisi” oraz “Duże troski małych zwierzątek”. Dzisiaj chciałabym przybliżyć Wam pierwszą pozycję. 

Okładka książki "Niedźwiedzi świat Olmisi"

Główną bohaterką wspomnianej opowieści jest tytułowa Olmisia. Styka się ona z takimi problemami jak na przykład zakup pierwszych okularów czy choćby przegrana w grę. Na szczęście są przy niej najbliżsi, którzy wytłumaczą pewne sprawy i przegonią wszelkie zaprzątające jej główkę troski. 

Książka składa się z siedmiu opowiadań traktujących o różnych sytuacjach, z jakimi dziecko może się zetknąć np. w przedszkolu czy w szeroko pojętym życiu codziennym. Na przykład jedna z bajek uczy, że nieładnie jest się wyśmiewać z innych oraz także pokazuje, że niepowodzenia przytrafiają się każdemu. 

 

Chociaż jak mam być szczera, to najbardziej spodobała mi się opowieść pt.: “Nowe okulary starej Olmisi”, która porusza temat lęku przed brakiem akceptacji przez grupę. Dlaczego akurat ta? Ponieważ kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, sama nosiłam okulary i pewnego razu jeden z kolegów nazwał mnie okularnicą. Skończyło się na tym, że nie chciałam więcej w nich chodzić. Na szczęście wada na jakiś czas ustąpiła, a do okularów wróciłam dopiero w gimnazjum. 

“Niedźwiedzi świat Olmisi” autorstwa Bożeny Bobrzyk – Stokłosy jest niepozbawiony morałów i został cudownie zilustrowany przez Magdalenę Babińską. Książka przeznaczona jest dla dzieci, które mają powyżej 4 lat. Polecam zapoznać się z nią rodzicom, szukającym wartościowych opowieści dla swoich maluchów. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Skrzat.

Życie jest cenne – recenzja książki “Sto lat Lenni i Margot”

Książki poruszające ciężkie tematy czytam stosunkowo dość rzadko. Jeżeli ktoś regularnie zagląda na mojego bloga to być może pamięta, że mniej więcej dwa miesiące temu miałam okazję recenzować książkę pt. “Życie zaczyna się jutro” autorstwa Magdaleny Czmochowskiej poruszającą temat depresji. Dziś przychodzę do Was z inną powieścią, która porusza trudne wątki, a jest nią “Sto lat Lenni i Margot”, autorstwa Marianne Cronin. 

Zdjęcie książki pt.: "Sto lat Lenni i Margot"

Tytułowa Lenni ma siedemnaście lat i zamiast spędzać czas ze swoimi rówieśnikami, przebywa na oddziale szpitalnym dla nieuleczalnie chorych. Niestety nie zostało jej za wiele czasu, a dziewczyna ma jeszcze trochę spraw do załatwienia. W tym samym ośrodku znajduje się osiemdziesięciotrzyletnia, buntownicza Margot. Pewnego dnia dochodzi do spotkania tych dwóch osób. Jak się okazuje, starsza kobieta całkowicie zmienia spojrzenie na świat siedemnastolatki. Razem obierają wspólny cel – namalują sto obrazów, przedstawiających ich historię, a taką ilość właśnie dlatego, że  razem mają równe sto lat. 

Czy książka wciągnęła mnie od pierwszej strony? Tak. Czy sprawiła, że wylałam przy niej morze łez? Zdecydowanie tak. 

Zdjęcie książki pt. "Sto lat Lenni i Margot"

Cóż mogę napisać – Lenni przede wszystkim ujęła mnie swoim podejściem do ojca Artura, który urzędował w salce kościelnej w szpitalu. Natomiast Margot – swoją historią, którą możemy poznać z jej opowieści przekazywanych Lenni podczas malowania konkretnego obrazu. 

Przyznam, iż czułam, że książka na pewno wyzwoli we mnie łzy, jednak nie wiedziałam dokładnie w którym momencie to nastąpi. Kiedy do niego dotarłam, musiałam przerwać na chwilę czytanie, żeby się uspokoić, bo przez łzy nic nie widziałam. 

“Sto lat Lenni i Margot” może nie jest trudną w odbiorze lekturą, ale na pewno jedną ze smutniejszych jakie dane było mi poznać. Pokazuje siłę przyjaźni i to, że życie jest cenne. Jeżeli ktoś dobrze czuje się w takich tematach, to polecam zapoznanie się z niniejszą książką.

Za egzemplarz dziękuję

 

Po burzy zawsze wychodzi słońce – recenzja książki “Słońce po burzy”

Jakiś czas temu miałam możliwość zrecenzowania książki na podstawie której powstał serial wyprodukowany przez platformę Netflix. Chodzi tutaj o „Słodkie magnolie”. Pomimo tego, że książkę czytało mi się dość dobrze to jednak produkcji wciąż nie obejrzałam. Niedawno zaś otrzymałam inny tytuł, który został zekranizowany przez Netflixa, a jest nim „Słońce po burzy” autorstwa Robyn Carr. 

 

Książka "Słońce po burzy" z cyklu Virgin River

Po tragicznym wydarzeniu Mel próbowała ułożyć swoje życie na nowo. W tym celu przeprowadziła się z Los Angeles do małego miasteczka Virgin River. Miała tam asystować miejscowemu lekarzowi, jednak on zapierał się, że nie potrzebuje jej pomocy. Dodatkowo w dniu przyjazdu dziewczyny padał deszcz, a chatka w której miała zamieszkać, przypominała obraz nędzy i rozpaczy. Postanowiła więc uciec. Los niestety bywa przewrotny i na jej drodze postawił pewnego mężczyznę…i porzucone niemowlę. 

Na początku nie byłam przekonana do tej historii, jednak po kilkunastu stronach całkowicie się w nią wciągnęłam. Chciałam się jak najszybciej dowiedzieć, jak potoczyły się losy mieszkańców miasteczka. Chociaż i tak głównie byłam ciekawa tego, kto porzucił dziecko.

Ze wszystkich bohaterów najbardziej polubiłam Doka. Był sarkastyczny, czasami wredny, ale w głębi duszy był dobrym człowiekiem. W dodatku podobało mi się, że Mel umiała mu dogryźć. 

Zdjęcie książki pt.: "Słońce po burzy"

Warto wspomnieć, że na Netflixie dostępny jest serial pt.: Virgin River, który oparto właśnie na wspomnianej powieści. Przyznam, że po przeczytaniu książki tym razem miałam ochotę obejrzeć tę produkcję (co rzadko się zdarza), jednak wytrzymałam tylko do piątego odcinka pierwszego sezonu. Nawet chyba utknęłam w jego połowie. Naprawdę starałam się traktować serial jak osobny byt, ale po przeczytaniu lektury było to ciężkie.

Podsumowując, książka pt.: „Słońce po burzy” bardzo mi się podobała i polecam ją osobom lubiącym długie serie i literaturę obyczajową. Serial mniej mi przypadł do gustu jednak podejrzewam, że gdybym nie przeczytała wcześniej powieści to być może oglądałabym go z większym zainteresowaniem. 

Za egzemplarz dziękuję

 

Inżynier podczas wojny – recenzja książki “Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera”

Zazwyczaj w trakcie jazdy busem słucham muzyki lub czytam książkę. Jednak podczas ostatniej podróży zauważyłam, że zwracałam większą uwagę na przewijające się podczas drogi salony samochodów. W szczególności szukałam tych należących do Porsche. A wszystko to za sprawą lektury „Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera”, autorstwa Karla Ludvigsena. 

Zdjęcie książki pt. "Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera"

Volkswagen Garbus. Mówi Wam coś ten model? Wiecie, że to samochód, którego projektantem był własnie sam tytułowy bohater? Jednak oprócz tego, że Ferdinanda określano mianem świetnego konstruktora samochodów, to zaistniał on również jako jeden z twórców pojazdów i broni dla wojska. Dodatkowo sam Adolf Hitler zwracał się do niego bezpośrednio, zgłaszając np. zpotrzebowanie na czołgi. 

Autor w swojej książce przede wszystkim skupił się na informacjach dotyczących konstrukcji Porschego i tego, co się z nimi wiązało. Niezbyt znam się na silnikach, więc niewiele wyniosłam z tych fragmentów, natomiast samą „stronę historyczną” pochłonęłam z przyjemnością. Dzięki lekturze dowiedziałam się kilku faktów, którymi nie omieszkałam podzielić się z rodziną. Nie będę jednak ukrywać, że przeczytanie tej pozycji zajęło mi trochę czasu.

Zdjęcie grzbietu książki pt. "Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera"

Treść wzbogacona została cytatami osób, które znały konstruktora osobiście oraz zdjęciami Ferdinanda oraz rysunkami technicznymi. Z pewnością książka „Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera” znajdzie swoich fanów. Polecam ją przede wszystkim osobom interesującym się maszynami konstrukcji tego wybitnego człowieka.

Jeżeli chcielibyście poznać moją opinię na temat innej książki wydanej przez wydawnictwo RM, to zapraszam Was na mojego Tik Toka. 

Storytelling – recenzja książki “Potęga opowieści”

Ze storytellingiem po raz pierwszy miałam styczność na studiach, a dokładnie gdzieś w okolicach drugiego roku. W kolejnych latach spotkałam się z nim jeszcze kilkukrotnie np. na niektórych wykładach i ćwiczeniach. Był on ciekawym zagadnieniem, ale nie na tyle, abym chciała poszerzyć o nim wiedzę sama z siebie. Jednakże gdy zobaczyłam Potęgę opowieści” autorstwa Kindry Hall wiedziałam, że bardzo będę chciała ją przeczytać. 

Okładka książki "Potęga opowieści"

Wspomniany storytelling można dość często spotkać w różnych reklamach (chociażby w spotach reklamujących gumy do żucia Extra, które zostały przytoczone jako jedne z przykładów w lekturze). 

Książka jest dla mnie czymś pomiędzy podręcznikiem a poradnikiem. Autorka przedstawia w niej różnego rodzaju historie, ale również objaśnia teorię – omawia chociażby cztery rodzaje opowieści, które mogą pomóc w promocji marki czy też produktu. 

Jedyne, czego mi brakowało, to wyszczególnionych ćwiczeń (podczas jazdy tramwajem ciężko było je zapamiętać z treści). Najbardziej podobały mi się zawarte w lekturze historie (kilka nawet zapadło mi w pamięć).

Do Potęgi opowieści” z pewnością będę jeszcze nie raz wracać i zaznaczać interesujące mnie zagadnienia. Polecam ją osobom, które przede wszystkim chciałyby się trochę oswoić” z pojęciem storytellingu. 

Na luksusowym statku… – recenzja książki “Serena”

Od jakiegoś już czasu jest mi znana twórczość  Nory Roberts, a dokładnie mówiąc – od kiedy uczyłam się w gimnazjum. Czytałam wtedy „Trzy Boginie” (które gdzieś przepadły) oraz „Lasy w płomieniach” (których nie przeczytałam, bo też zaginęły w akcji).  Stosunkowo niedawno recenzowałam cykl opowiadający o siostrach Calhoun. Teraz przyszła pora na kolejną powieść autorki, jaką jest „Serena”. Jest to pierwsza część serii opowiadającej o życiu członków szkockiego rodu MacGregorów. 

W tym tomie poznajemy Serenę najmłodszą córkę Daniela MacGregora. Dziewczyna postanowiła zatrudnić się na luksusowym statku jako krupierka. Niestety każda przygoda kiedyś się kończy i dziewczyna po jakimś czasie wróciła do domu. 

Podczas swojego ostatniego rejsu, w tamtejszym kasynie poznaje tajemniczego gracza, jakim był Justin Blade. Między nimi narodziło się uczucie. Czy przetrwało?

Bardzo spodobał mi się charakter głównej bohaterki. Widać było, że dziewczyna poradziłaby  sobie w życiu totalnie ze wszystkim. Czy ją polubiłam? Raczej doceniałam, że w momencie zagrożenia, potrafiła zachować zimną krew. 

“Serenę” można przeczytać w niecałe trzy godziny. Jest lekka, przyjemna, ale nie zapadająca w pamięć. Ot takie czytadełko po ciężkim dniu pracy. Polecam ją przede wszystkim tym, którzy lubią książki wspomnianej autorki. 

Za egzemplarz dziękuję

 

 

https://harpercollins.pl/
https://booktime.pl/

Wszędzie zmiany – recenzja książki “Gra o świat”

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co by było, gdyby otaczający Was świat nagle diametralnie zaczął się zmieniać? Ash, główny bohater powieści “Gra o świat”autorstwa Neila Shustermana, podczas jednego ze swoich meczów futbolu znalazł się właśnie w dokładnie takiej sytuacji. 

 

Okładka książki "Gra o świat"

Początkowo jego codzienność różniła się tylko pewnymi detalami. Następnie zaczynało robić się coraz gorzej – jego najlepszy przyjaciel już nim nie był, rodzice stali się inni, jednakże dzięki temu zaczęli zarabiać dużo pieniędzy… Jedne zmiany jawiły się dobre natomiast drugie już niekoniecznie. W końcu wszystko zaszło za daleko i główny bohater postanowił to naprawić. Czy udało mu się wrócić do swojej rzeczywistości? Jaką cenę będzie musiał za to zapłacić? 

Przyznaję, że to dość ciekawa historia. Mimo że nie utożsamiałam się z żadnym z bohaterów, to ich charaktery zdecydowanie były na plus. Najbardziej ze wszystkich postaci polubiłam Katie, która wspierała Asha, jednocześnie trochę jej współczując.

Niezwykle interesujące wydały mi się dokonywane przez bohatera przeskoki pomiędzy rzeczywistościami oraz zmiany, jakie one powodowały. Chociaż nie wszystkie przypadły mi do gustu to jednak mam swoją ulubioną. 

“Gra o świat” jest typową powieścią dla młodzieży, tak więc polecam ją osobom, gustującym w tego typu literaturze. Dla mnie była to miła odskocznia od książek obyczajowych, które ostatnio pochłaniam w dużych ilościach. 

Za egzemplarz dziękuję

 

https://harpercollins.pl/
https://booktime.pl/

Aniołów dwóch – recenzja książki “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź”

Jeżeli chodzi o książki należące do jednej serii, to lubię je czytać w niedługich odstępach czasowych. Dzięki temu pewne elementy fabuły się nie zacierają. W poprzednim wpisie wspominałam o lekturze pt.: “Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia”. Teraz pora na kolejną powieść autorstwa Elżbiety Stępień, jaką jest “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź”. 

Zdjęcie książki "Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź"

Akcja rozpoczyna się w tym samym momencie, w którym zakończyła się poprzednia powieść (jednak nie trzeba czytać ich po kolei). Posłaniec Niebios otrzymał pod opiekę nową duszę. Tym razem była to Natalia, pracująca jako bibliotekarka. Podczas wyjazdu nad morze pod wpływem chwili puściła w świat wiadomość w butelce. Zawierała ona krótką wiadomość oraz adres e-mail kobiety. Po jakimś czasie butelka została wyłowiona przez pewnego mężczyznę. Czy dojdzie do spotkania tej dwójki? I jaką rolę odegra w tej historii Anioł do Zadań specjalnych? 

Autorka poruszyła w swojej powieści bardzo ważny temat. Na przykładzie Natalii pokazała jak dzieciństwo i to, czego się w nim doświadczy wpływa na późniejsze życie. Kobieta zza dziecka wiele przeszła i niestety przez swoje nieprzepracowane traumy nie potrafiła nikomu zaufać. Chociaż przyznam, że czasem nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania.

Na szczęście bohaterka mogła liczyć na wsparcie swoich przyjaciół. Anioł też próbował jej pomóc, jednak niekiedy ignorowała ona jego znaki.

Mam wrażenie, że “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź” była cięższa w odbiorze niż jej poprzedniczka, dlatego też tę część polecam osobom, którym nie są straszne trudne tematy poruszane w książkach, a także tym, lubiącym powieści autorki.

Za egzemplarz dziękuję