Elizabeth Bennet – recenzja książki “Duma i uprzedzenie”

Jakiś czas temu udało mi się zakupić “Dumę i uprzedzenie” autorstwa Jane Austen, jednakże wówczas lektura ta wylądowała w mojej biblioteczce. Natomiast kiedy otrzymałam tłumaczenie Pani Doroty Sadowskiej postanowiłam przeczytać obie wersje książki. 

Dziś zacznę trochę inaczej, ponieważ nie skupię się na razie na fabule, a raczej na jej przełożeniach. Porównałam dwa opracowania – jedno stworzone przez Panią Dorotę Sadowską (e-book), a drugie przez Panią Annę Przedpełską – Trzeciakowską (seria z Świata Książki pt.: “Angielski ogród”). 

Dwie okładki książki "Duma i uprzedzenie"

Muszę przyznać, że oba czytało mi się tak samo dobrze. Warto wspomnieć, że nie da się nie zauważyć pomiędzy nimi pewnych różnic. W przekładzie Pani Anny, niektóre imiona zostały spolszczone (np. Elżbieta, Karolina), a także zawarto tu mniej przypisów, podczas gdy u Pani Doroty, imiona zostały w oryginale (np. Elizabeth) oraz znalazło się o wiele więcej odnośników, które wyjaśniały czytelnikowi pewne zagadnienia. Ebook czytałam dłużej niż książkę papierową, ale to raczej dlatego, że powieści w wersji elektronicznej zazwyczaj dość opornie mi idą.

Co do samej historii, to dzieje się ona na przełomie XVIII i XIX wieku. Państwo Bennet mają nie lada problem – muszą wydać córki za mąż, a na horyzoncie brak odpowiednich kandydatów. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy w posiadłości nieopodal pojawia się pewien mężczyzna… 

Ze wszystkich bohaterów najbardziej irytowała mnie Lydia – jedna z sióstr Bennet. Dawno nie miałam do czynienia z tak próżną postacią i na miejscu rodziny zostawiłabym ją samą sobie.

Historia opowiedziana w książce ogólnie była ciekawa, jednak trzeba tu powiedzieć, że nie jest ona dla każdego. Jeżeli ktoś nie czytał jeszcze „Dumy i uprzedzenia” i chciałby rozpocząć swoją przygodę z Jane Austen i lubi romanse, to polecam zapoznać się z jednym z tych wydań.

 

Trudna miłość – recenzja książki “Alter ego”

Ostatnio recenzowałam powieść z Wattpada pt.: “Dziewczyna, której nie zauważał” zagranicznej autorki – Neilani Alejandrino.  W dzisiejszym wpisie natomiast chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami po przeczytaniu książki pt.: “Alter ego” autorstwa Anny Barczyk – Mews. 

Na początku lektura powieści szła mi dość opornie i myślę, że mogło to być spowodowane dość sporą ilością przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie pozycji. Na szczęście wkrótce akcja wciągnęła mnie na tyle, że nie mogłam się od niej oderwać. Byłam gotowa nawet zarwać dla niej noc. 

Okładka książki Alter ego

Główna bohaterka – Ludmiła, właśnie zakończyła  swój nieudany związek i wyprowadziła się do Gdańska. Dostała tam pracę jako menadżerka jednego z barów, gdzie pewnego dnia poznała Zachara – mężczyznę, podającego się za łódzkiego biznesmena. Jednak czy aby na pewno nim był? A może coś przed nią ukrywał? Kobieta będzie musiała podjąć decyzję – dać szansę tej miłości, czy zdusić ją w zarodku?

Bohaterowie byli ciekawie skonstruowani, ale muszę jednak przyznać, że najbardziej polubiłam ojca głównej postaci. Był to kochający i troskliwy rodzic, który nie dał skrzywdzić swoich dzieci. Przy okazji miał też cięty język. W Ludce szczególnie lubiłam to, że sama potrafiła się obronić zarówno przed napaścią jak i ewentualnym włamywaczem. 

Akcja powieści prowadzona jest w sposób wartki, a zakończenie książki wbiło mnie w fotel i szczerze się go nie spodziewałam. Muszę przyznać, że po cichu liczę na kolejny tom tej historii. Jeżeli są tu osoby, które lubią powieści obyczajowe z wątkiem akcji, to polecam zapoznać się z “Alter ego”.

Kawa za pracę – recenzja książki “Dziewczyna, której nie zauważał”

W myśl zasady nowy rok – nowa ja, postanowiłam wyjść ze swojej czytelniczej strefy komfortu i zapoznać się z książkami, które zazwyczaj omijałam szerokim łukiem. Za sprawą “Krwi i popiołu” przeprosiłam się z fantastyką, więc teraz przyszła pora na zaznajomienie się z książkami z Wattpada. Na pierwszy ogień poszła “Dziewczyna, której nie zauważał” autorstwa Neilani Alejandrino. 

Dziewczyna, której nie zauważał

Jade Collins ukrywa przed światem swoje prawdziwe “ja” nosząc okulary, perukę oraz staromodne ubrania. Pracuje ona w kawiarence, dzięki czemu może zapewnić byt siostrze i matce. Wszystko się jednak zmienia, kiedy pewnego dnia poznaje Erosa Petrakisa, który polubił jej kawę na tyle, że zaproponował jej pracę u siebie. Co ukrywa przed światem Jade i czemu Eros ma nieodparte wrażenie, że już wcześniej się spotkali? 

Niestety po przeczytaniu lektury mam dość mieszane uczucia i chyba już wyrosłam z takich historii. Eros drażnił mnie od samego początku. Rozumiem kreację postaci, ale nie zmienia to faktu, że nie raz miałam ochotę nim potrząsnąć, żeby się “ogarnął”. Co do Jade, to mimo wszystko ją lubiłam i byłam bardzo ciekawa tego, dlaczego ukrywa się przed światem. 

Wątek miłości występuje w lekturze, jednak miałam wrażenie, że posuwa się trochę za szybko. Chyba niestety nie jestem już targetem, do którego skierowana jest ta książka. Jeżeli ktoś lubi powieści z Wattpada, to polecam zapoznać się “Dziewczyną, której nie zauważał”. 

W pogoni… – recenzja książki “Nieprzyzwoite przyjemnostki”

Po “Kasie i perwersji” przyszła pora na drugą część cyklu, czyli “Nieprzyzwoite przyjemnostki”. Gdy tylko skończyłam pierwszy tom, od razu zabrałam się za jego kontynuację. 

W związku Holly i Creightona zaczyna się robić gorąco. Dziewczyna nie ma zamiaru rezygnować dla niego ze swoich planów i marzeń i pewnego dnia pakuje się i zostawia mu kartkę z pożegnaniem. Czeka na nią trasa koncertowa. Mężczyzna nie przyjmuje tego do wiadomości i rusza za nią. Bardzo chce, aby do niego wróciła. Jednak czy ona też tego chce? 

Miałam wrażenie, że w tej części bohaterów zaczęło łączyć coś więcej niż tylko sprawy łóżkowe. Miło było poczytać, jak tym razem to Creighton wkracza w świat Holly i stara się do niego dopasować. 

W “Nieprzyzwoitych przyjemnostkach” poznajemy kilka osób z muzycznego otoczenia Holly. Bardzo ciekawą postacią jest Vale – autor piosenek, któremu dziewczyna kiedyś wpadła w oko. 

Mam nadzieję, że wkrótce przeczytam także “Wspólne perwersje”, ponieważ jestem ciekawa, czy Holly i Creighton będą mieli swój happy end. Drugą część polecam fanom autorki oraz wszystkim tym, którym podobał się pierwszy tom.

Miliarder i… – recenzja książki “Kasa i perwersje”

Jak już wspominałam przy okazji kilku innych wpisów, bardzo lubię czytać erotyki i gdy tylko mam taką okazję to zawsze staram się poznawać nowe książki z tego gatunku. Ostatnio miałam możliwość zapoznania się z “Kasą i perwersjami” od Meghan March. 

Tak naprawdę już pierwsze zdanie wzbudziło we mnie zarówno zaciekawienie oraz trochę zażenowanie, jednak lektury nie skreśliłam. Chciałam sprawdzić pióro pisarki i jednocześnie dowiedzieć się jak potoczy się cała historia.

Holly Wix jest początkującą piosenkarką i “dziewczyną” JC Hughesa – gwiazdora muzyki country. Miała ona ocieplić jego wizerunek, a ich “związek” miał trwać jedynie rok. Niestety jak to w życiu plany się zmieniły, a Holly nie chciała się zgodzić na dalszą współpracę z tym mężczyzną. Pewnego dnia na jej drodze pojawił się Creighton Karas – obrzydliwie bogaty i arogancki miliarder, który wywraca jej świat do góry nogami… 

O dziwo żaden z  bohaterów mnie nie drażnił. Lubiłam Holly, za to, że wiedziała czego chciała od życia i zrobiłaby wszystko, aby to osiągnąć. Creighton za to był arogancki i dominujący, jednak w pewnych momentach widać było jego dobre serce. 

Warto wspomnieć, że w książce jest dość dużo seksu. Jak dla mnie trochę za dużo, więc tak naprawdę był to jedyny jej minus. Mimo wszystko wciągnęłam się w opisaną historię, a jej zakończenie pozostawiło u mnie lekki niedosyt… 

Jeżeli nie przeszkadza Wam duża ilość scen łóżkowych i także jak ja macie czasem ochotę na niezobowiązującą lekturę, to polecam zapoznać się z “Kasą i perwersjami”.

 

Ostatnia księga – recenzja książki “Utracony świat”

To już moje ostatnie spotkanie z bohaterami z uniwersum Złamanych Krain, tak więc dziś przedstawiam Wam swoje wrażenia z lektury księgi trzeciej pt.: “Utracony świat”. 

W tej części bohaterowie przenoszą się do krainy wody znanej jako Aqwartosh. Po chwilowych perypetiach w mieście, lądują oni poza czasem i przestrzenią – dokładnie mówiąc znajdują się nigdzie. Jednak oprócz nich, jest tam jeszcze jedna postać – tajemniczy Charon, który za swoją pomoc, żąda bardzo wysokiej zapłaty… 

Dzięki retrospekcjom dowiadujemy się czegoś więcej o bohaterach np. o Layli (wciąż jednak za nią nie przepadam) czy o profesorze Arteriusie, poznanym w poprzednim tomie. Właśnie to z nim najbardziej się utożsamiałam, szczególnie we fragmencie, w którym przygotowywał się do egzaminów na uczelni. 

Bardzo podobał mi się motyw dróg ułożonych z ksiąg – część z nich była przeznaczona tylko dla jednego z bohaterów, a tylko jedna była wspólna dla nich wszystkich. Co do wątku miłosnego, to miałam wrażenie, że dopiero w tej części pojawiła się chemia między postaciami. 

Księgi należy czytać w kolejności wydania, ponieważ wątki się ze sobą łączą. Jestem bardzo ciekawa następnych przygód Dalyaatha oraz jego przyjaciół. Pozycję tę polecam wszystkim osobom, którym podobały się dwa poprzednie tomy.

Za egzemplarz dziękuję autorowi

Opowieść braci… – recenzja książki “Bracia krwi”

Ostatnio przybliżyłam Wam moje wrażenia z lektury książki pt.: “Śladami barda” autorstwa Dominika Kielanowicza. Jako, że na rynku wydawniczym obecnie znajdują się trzy powieści z uniwersum Złamanych Krain, dziś chciałabym Wam opowiedzieć o księdze drugiej pt.: “Bracia krwi”. 

Wydarzenia w kolejnej części rozpoczynają się dokładnie w tym miejscu, w którym  zakończył się pierwszy tom. Tym razem głównymi bohaterami są Amadeo oraz jego bliźniak – Demetrio. Jeden jest bardem, drugi zaś szkoli się w sztukach magicznych. 

Muszę przyznać, iż historie obu braci mnie zaciekawiły, jednakże bardziej podobała mi się opowieść Demetria. Podziwiałam go przede wszystkim za jego upór i cierpliwość, kiedy starał się zostać uczniem jednego z magów. Za to na prawdę współczułam Amadeo tego, co musiał przeżyć przez kolor swoich włosów. 

Warto wspomnieć, że w lekturze tej opisane zostały również dalsze losy Dalyaatha i jego przyjaciół. Są to takie swoiste przerywniki głównego wątku. Szczególnie interesowało mnie to, co się stało z Jankiem i Brunem, którzy są moimi ulubionymi bohaterami.  

“Bracia krwi” podobali mi się znacznie bardziej od pierwszej części i już nie mogę się doczekać, aż zacznę czytać “Utracony świat” – trzecią pozycję cyklu. Dodatkowo opisywany tom zawiera w sobie przypisy, wyjaśniające pewne określenia użyte w powieści, czego nie było w księdze pierwszej. Książkę tą polecam wszystkim fanom gatunku i oczywiście tym którym podobała się poprzednia część.

Za egzemplarz dziękuję autorowi

Ku przygodzie – recenzja książki “Śladami barda”

Już od bardzo dawna nie czytałam niczego z gatunku fantasy. Przełom nastąpił w 2022 roku, kiedy to na rynku wydawniczym pojawiła się książka pt.: “Krew i popiół” zagranicznej autorki Jennifer L. Armentrout. Idąc za ciosem, postanowiłam zapoznać się rodzimą twórczością Dominika Kielanowicza. Pierwsza księga z uniwersum Złamanych Krain nosi nazwę “Śladami barda”. 

Głównym bohaterem powieści jest Dalyaath, który w swojej rodzinnej mieścinie – Mżawej Dolinie jest trubadurem. Przez całe swoje życie słyszał, że za lasem otaczającym wioskę nie znajduje się nic oprócz Wielkiej Pustki, doprowadzającej ludzi do obłędu. Jednak przyjezdni mówili coś całkiem przeciwnego. Pewnego dnia chłopak postanawia sam to sprawdzić i wyrusza w nieznane. 

Dalyaath podczas swojej przygody wędruje z paroma towarzyszami. Kilku z nich znał ze swojego miasteczka, a niektórych poznał w ciągu drogi. Jednych lubiłam bardziej (np. Bruna za jego styl bycia), innych mniej (np. Laylę, która drażniła mnie od samego początku). Główny bohater jest dla mnie postacią neutralną. W książce występuje wątek miłosny, jednak w moim odczuciu nie było chemii między postaciami. 

W książce występuje wątek miłosny, jednak w moim odczuciu nie czuć chemii między postaciami. Warto wspomnieć, że podczas czytania możemy natknąć się na polskie imiona. Przykładowo – jeden z przyjaciół Dalyaatha ma na imię Janek.

“Śladami Barda” to debiut autora. Nie jest idealny, ale ma w sobie bardzo duży potencjał. Zachęcam każdego, kto lubi fantastykę, aby samemu sprawdził, czy ta lektura przypadnie mu do gustu. Ja z pewnością zabiorę się za kolejne dwa tomy aby sprawdzić, co się stało dalej z bohaterami. 

Za egzemplarz dziękuję autorowi.

 

Pierworodny MacGregor – recenzja książki “Alan”

Jakiś czas temu zapoznałam się z serią książek autorstwa Nory Roberts, opowiadających o siostrach Calhoun. Później wzięłam się za kolejny cykl autorki, tym razem o rodzeństwie MacGregorów. Historię Sereny oraz Caine’a już opisywałam, a więc teraz przyszła pora, aby podzielić się wrażeniami z powieści pt.: “Alan”. 

Trylogia o MacGregorach

Tytułowy bohater podczas pewnego przyjęcia spotyka kobietę swojego życia. W Shelby Campbell zakochał się już od pierwszego wejrzenia. Niestety dziewczyna przez pewien czas opierała się jego urokowi. Kiedy w końcu udało mu się ją w sobie rozkochać i poprosić o rękę – odmówiła. Skąd taka decyzja? I co ma wspólnego z tym jej zmarły ojciec? 

Bardzo lubiłam Shelby. Jest bohaterką, która jak kocha, to całym sercem, a w pewnych sytuacjach potrafi pokazać pazurki. Warto wspomnieć, że zajmuje się wyrobem glinianych naczyń. U Alana podobało mi się w jaki sposób starał się zdobyć dziewczynę, pomimo jej uporczywej odmowy. 

“Alan” jest najobszerniejszą pozycją z całego cyklu o MacGregorach i niestety trochę mi się dłużył podczas czytania. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że mogłam się z nim zapoznać. 

Całą serię powinno się czytać w kolejności powstania, żeby nie umknęły pewne wydarzenia. Lekturę tą polecam osobom, które chciałyby czasem zagłębić się w niewymagającej historii, oraz wszystkim fanom Nory Roberts.

Za egzemplarz dziękuję

https://booktime.pl/
https://harpercollins.pl/

Czym pachnie kosmos? – recenzja książki “Mechanika międzyplanetarna”

Znacie może książki, w jakiś sposób podejmujące wątek kosmosu? Przyznam, że nie kojarzę za wiele takich lektur. Po chwili namysłu mogłabym jednak tutaj wskazać chociażby “Kosmoliski” autorstwa Marka Marcinowskiego oraz “Illuminae” napisane przez Amie Kaufman oraz Jay’a Kristoff’a. Dzięki uprzejmości Kingi Kurys, do tego grona mogę zaliczyć jeszcze jedną pozycję, którą jest “Mechanika międzyplanetarna”. 

Mechanika międzyplanetarna

“Mechanika Międzyplanetarna to utrzymany w kosmicznej metaforyce projekt poruszający problematykę egzystencjalną i filozoficzną. Czy życie w przestrzeni pozaziemskiej jest łatwiejsze od życia na Ziemi i czy kosmos naprawdę pachnie jak spalone tosty i waniliowy shake? MM to zbiór wywiadów przeprowadzonych z 44 postaciami. Spójrz na Wszechświat z perspektywy odmiennych osobowości. Wszyscy jesteśmy częścią Mechaniki Międzyplanetarnej. Nocne niebo pełne jest cudów. Tworzysz konstelacje podczas gdy obce galaktyki kapią z Twoich ust. Mgławice tańczą po skórze a cząsteczki Słońca chowają się pod piegami spoczywającymi na Twoich ramionach. Gwiazdy gromadzą się pod Twoimi powiekami, wdychasz gwiezdny pył. Składasz się ze wszystkiego co piękne. Nosisz w sobie cały Wszechświat. Północ. Błyszcząca, wirująca dyskoteka. Czy to nie jest idealny moment, by zacząć wszystko od nowa?” *

*opis pochodzi od wydawcy

Przyznam, że na początku przeraziłam się ilością stron, które pokazał mi czytnik, jednak na szczęście okazało się, że książka jest lekka i przyjemna w odbiorze. Przyjmuje ona ciekawą formę pewnego rodzaju rozmów – wywiadów i niestety przez kilka pierwszych nie mogłam wczuć się w klimat. Na szczęście później ten problem minął i w pełni cieszyłam się lekturą. 

Wśród przykładowych pytań które autorka zadała swoim rozmówcom były między innymi co daje im szczęście, kim są, a także jak wyglądałaby ich planeta, gdyby mogli takową mieć. Miło było poczytać ich odpowiedzi i muszę przyznać, że na kilku z planet mogłabym zamieszkać. 

Nie żałuję czasu spędzonego z tą książką. Jeżeli ktoś lubi wywiady i w pewnym stopniu interesuje się kosmosem, albo ma też ochotę na coś z wątkiem filozoficznym, to polecam zapoznać się z “Mechaniką międzyplanetarną”.