Broken Wings – internetowa miłość?

Nowy rok, nowe książki, nowe recenzje. Akurat styczeń zacznę od pewnej powieści dla młodzieży, napisanej z perspektywy dwójki bohaterów. Nie przedłużając, chciałabym Wam przedstawić Antona oraz Liwię z „Broken Wings”. 

Poznali się na kursie internetowym „Wyzwól artystę”. On zobaczył w niej swoją następną modelkę o nietypowej urodzie. Ona była pod wrażeniem jego bezpośredniości. Wymienili się numerami telefonów, a także przeprowadzili ze sobą liczne rozmowy. Jednak…czy tę relację można było nazwać miłością? 

 

Okładka książki pt.: „Broken Wings”.

Liwia czasem irytowała mnie swoim nieadekwatnym do wieku zachowaniem i niektórymi reakcjami na pewne sytuacje. Niestety w przeciwieństwie do niej, Anton denerwował mnie przez całą książkę. Jak nie lubiłam go, kiedy opowiadała o nim główna bohaterka, tak gdy zaczęłam czytać jego historię, znielubiłam go jeszcze bardziej. Owszem, miał całe życie pod górkę, jednak odebrałam jego zachowanie jako ciągłe użalanie się nad sobą i brak chęci zmiany swojej sytuacji. Naprawdę byłam zaskoczona, że mimo wszystko trwał przy fotografii i modelingu, nawet jeżeli nie miał z tego pieniędzy na opłacenie czynszu lub zrobienie zakupów. 

Na plus było to, że z perspektywy Antona mogliśmy zobaczyć inne wiadomości, które wymieniał z Liwią, niż te, pokazane przez bohaterkę. 

Ogólnie nie za bardzo polubiłam się z całą historią. Was natomiast zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie o niej zdania.

Współpraca barterowa z wydawnictwem

Kleks. Nowy początek – magiczne uniwersum w nowej odsłonie

Nie jestem jakąś wielką fanką „Akademii Pana Kleksa”. Pamiętam, że była ona moją lekturą szkolną. Film chyba też oglądałam, jednak nie zapadł mi jakoś bardzo w pamięć. Mimo wszystko z ciekawości sięgnęłam po „Kleks. Nowy początek”, czyli najnowszą odsłonę tego magicznego uniwersum. 

Dwunastoletnia, racjonalna Ada trafia do magicznej Akademii Pana Kleksa, gdzie bierze udział w niezwykłych zajęciach, a także poznaje interesujące dzieci z całego świata. Jednocześnie stara się ona dowiedzieć, co stało się z jej ojcem oraz próbuje bliżej poznać dyrektora przybytku – Ambrożego Kleksa, z którym jest spokrewniona. 

Cała powieść jest dosyć krótka, jednak czytałam ją dość długo. Być może ze względu na to, że jak dla mnie była nieco zbyt chaotyczna. Nie mogłam odnaleźć się w tym świecie, nie spotkałam też żadnego bohatera, z którym mogłabym się utożsamić, lub chociaż go polubić. Myślałam, że obdarzę sympatią Alberta. Na samym początku jego postać miała naprawdę ogromny potencjał. Niestety wg mnie nie został on wykorzystany. Odniosłam wrażenie, że pod koniec został „spłaszczony” i potraktowany po macoszemu. Brakowało mi też wyjaśnienia tego, co finalnie stało się z ojcem Ady. 

Okładka książki pt.: „Kleks. Nowy początek".

Plusy? Na pewno na uwagę zasługuje fontanna, dzięki której dzieci mogły się porozumiewać ze sobą, a także fakt, że postacie z różnych bajek, w pewnym momencie znalazły się za bramą Akademii. Dało mi to taki vibe „Tytusa, Romka i A’tomka wśród złodziei marzeń”. 

Jeżeli w przyszłości pojawiłaby się następna część Akademii, raczej nie będę się z nią zapoznawać. Was jednak zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o „Kleks. Nowy początek”. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Agora dla dzieci