Praca z cieniem – #shadowworkjournal

Czasem lubię sięgnąć po dzienniki motywacyjne. Co prawda rzadko z nich korzystam, jednak udało mi się już jeden taki zapełnić. Być może pamiętacie, że jakiś czas temu uzupełniałam „Moc sześciu minut. Codziennik motywacyjny”. Natomiast od niedawna tworzę zapiski w „Praca z cieniem. Dziennik Motywacyjny, dzięki któremu poznasz, przekroczysz i zintegrujesz swoje cienie”. 

Od razu po otwarciu książki zauważyłam kod QR, prowadzący do aplikacji dedykowanej temu dziennikowi. Niestety poczułam się rozczarowana, ponieważ jak się okazało – nie jest ona kompatybilna z moim telefonem. 

 

Okładka książki pt.: „Praca z cieniem”.

Całość została podzielona na wstęp, różnego rodzaju ćwiczenia oraz wskazówki do prowadzenia zeszytu. Autorka opisała w nim również jak dotrzeć do źródeł naszego cienia. Najbardziej spodobał mi się początek, wyjaśniający czym jest psychika oraz rozdział przedstawiający pułapki myślowe. Wykonałam też kilka ćwiczeń, które pomogły mi zrozumieć pewne zależności. 

Nie jest to koniec mojej pracy z tym codziennikiem. Przede mną wciąż pewna droga do przejścia i mam nadzieję, że za niedługo uda mi się ją całą pokonać. 

Współpraca z wydawnictwem Marginesy

Spotkamy się we śnie – świadome sny

Podczas zapoznawania się z „Pracą z cieniem”, znalazłam tam zalecenie, aby zapisywać swoje sny. Zazwyczaj ich nie pamiętam, więc nie za wiele udało mi się ich zanotować. Jednak bohaterka „Spotkamy się we śnie”, dzięki swoim świadomym snom miałaby o wiele więcej materiału do opisania. 

Tak, dobrze czytacie. Oliwia potrafi świadomie śnić. Robi to tak świetnie, że w pewnym momencie poznaje Mirona. Co ciekawe, mężczyzna nie zachowuje się jak mara czy duchowy przewodnik. Za to wydaje się być zadziwiająco prawdziwy. Po pewnym czasie Oliwia zaczyna czuć do niego coś więcej niż zwykłą fascynację. Jednak czy można zakochać się w kimś, kto prawdopodobnie nie istnieje?

Okładka książki pt.: „Spotkamy się we śnie”.

Książka ta to taki oddech od ciężkiego tygodnia. Kiedy wpadłam w świat głównej bohaterki, nie mogłam z niego wyjść. Dodatkowo wątek świadomego śnienia i jego następstw był naprawdę świetny i z chęcią się z nim zapoznałam. Mam niestety jedno ale. Nie za bardzo podobało mi się zachowanie Oliwii, która kleiła się do kogoś innego, chociaż miała narzeczonego. Dobrze, że ją samą naszła taka refleksja, czy aby przypadkiem nie jest to zdrada. Osobiście do tej sceny mam nieco mieszane odczucia.

Ogólnie cała historia naprawdę mi się podobała. Jest trochę słodko – gorzka, ale życiowa. Mam nadzieję, że za niedługo będę mogła przeczytać kolejną powieść spod pióra Jolanty Kosowskiej oraz jej córki.

Współpraca barterowa z wydawcnictwem Novae Res

Stars among us – kolejna historia z muzyką w tle

Już dawno nie czytałam książki, która kręci się wokół muzyki. Ostatnio z tego co pamiętam, była to „Nate plus one”. Teraz miałam okazję zapoznać się ze „Stars among us” polskiej autorki – Agnieszki Kareckiej. 

Świat Hayley rozpada się na kawałki wraz z ciężką chorobą babci. Jako że była jej prawną opiekunką, dziewczynie grozi zamieszkanie w rodzinie zastępczej. Jednak nieoczekiwanie w jej życiu pojawia się siostra zmarłej matki, która umieszcza ją w szkole dla artystów.

Okładka książki pt.: „Stars among us”.

Od razu powiem Wam, że playlista do tej powieści zawiera większość moich ulubionych piosenek, przez co wzmianki o nich w treści lektury powodowały u mnie wielki uśmiech. Hayley nie była bohaterką irytującą, w zasadzie nie pamiętam żadnej takiej sytuacji, przez którą uznałabym ją za infantylną. Miała za to dobre serce. Niestety niekiedy pakowało ją ono w tarapaty. 

W książce znajdziemy trochę tajemnic, kilka postaci z interesującą historią oraz przybliżenie tego, jak żyje się w szkole z internatem, gdzie położony został nacisk na zajęcia artystyczne, takie jak taniec czy śpiewanie. 

Spędziłam z tą książką naprawdę przyjemne chwile. „Stars among us” to idealna powieść na spokojny wieczór. Bardzo ją polecam. 

Współpraca barterowa z

I see London – przygoda w International School

Chyba ostatnio ciążyło na mnie jakieś fatum, ponieważ niedawno czytane lektury nie za bardzo mi się podobały. Miałam nadzieję, że „I see London” przełamie złą passę i rozpocznie erę powieści, które na swój sposób mnie urzekną. 

Maggie wyjeżdża do International School w Londynie, gdzie postanawia zmienić swoje dotychczasowe plany. Już pierwszego dnia poznaje Samira – największego podrywacza w szkole. Pewnego wieczoru nawiązała natomiast znajomość ze starszym od niej Hugh’em – właścicielem jednego z klubów. Jednak chłopak poznany w placówce, w której się uczy, wciąż zaprzątał jej myśli.

Okładka książki pt.: „I see London”.

Zachowanie Maggie było dla mnie niezrozumiałe. W zasadzie odebrałam tę książkę tak, że dziewczyna kursowała przez większość fabuły między jednym a drugim mężczyzną. Dodatkowo ukrywała przed Hugh prawdę o sobie. Sama końcówka powieści zrobiła się dla mnie wręcz niekomfortowa i naprawdę nie rozumiałam, jak można w ten sposób traktować drugiego człowieka. W zasadzie zarówno główna bohaterka jak i Samir mieli swoje za uszami. 

Być może jestem już w takim wieku, że nie kręcą mnie trójkąty miłosne. Wyjątek stanowi tutaj „Dunbridge Academy. Tylko z tobą”, gdzie ten wątek jak dla mnie został wykreowany bardzo dobrze

Polecam samemu poznać tę historię, jeśli lubicie opowieści o studentach, imprezach, wyjazdach i miłości. 

Współpraca barterowa z