Już od bardzo dawna nie czytałam niczego z gatunku fantasy. Przełom nastąpił w 2022 roku, kiedy to na rynku wydawniczym pojawiła się książka pt.: “Krew i popiół” zagranicznej autorki Jennifer L. Armentrout. Idąc za ciosem, postanowiłam zapoznać się rodzimą twórczością Dominika Kielanowicza. Pierwsza księga z uniwersum Złamanych Krain nosi nazwę “Śladami barda”.
Głównym bohaterem powieści jest Dalyaath, który w swojej rodzinnej mieścinie – Mżawej Dolinie jest trubadurem. Przez całe swoje życie słyszał, że za lasem otaczającym wioskę nie znajduje się nic oprócz Wielkiej Pustki, doprowadzającej ludzi do obłędu. Jednak przyjezdni mówili coś całkiem przeciwnego. Pewnego dnia chłopak postanawia sam to sprawdzić i wyrusza w nieznane.
Dalyaath podczas swojej przygody wędruje z paroma towarzyszami. Kilku z nich znał ze swojego miasteczka, a niektórych poznał w ciągu drogi. Jednych lubiłam bardziej (np. Bruna za jego styl bycia), innych mniej (np. Laylę, która drażniła mnie od samego początku). Główny bohater jest dla mnie postacią neutralną. W książce występuje wątek miłosny, jednak w moim odczuciu nie było chemii między postaciami.
W książce występuje wątek miłosny, jednak w moim odczuciu nie czuć chemii między postaciami. Warto wspomnieć, że podczas czytania możemy natknąć się na polskie imiona. Przykładowo – jeden z przyjaciół Dalyaatha ma na imię Janek.
“Śladami Barda” to debiut autora. Nie jest idealny, ale ma w sobie bardzo duży potencjał. Zachęcam każdego, kto lubi fantastykę, aby samemu sprawdził, czy ta lektura przypadnie mu do gustu. Ja z pewnością zabiorę się za kolejne dwa tomy aby sprawdzić, co się stało dalej z bohaterami.
Za egzemplarz dziękuję autorowi.