Recenzja książki pt.: “Siedem i pół nocy. Kochanek z Marrakeszu”

Niedawno wspominałam Wam o dwóch najnowszych książkach pochodzących spod pióra Bibi Von Braut. Wrażenia z “Trzynastu godzin. Kochanka z jej snów” przedstawiłam już w poprzednim poście. Teraz przyszła kolej na drugą, czyli “Siedem i pół nocy. Kochanek z Marrakeszu”. 

Chciałabym od razu zaznaczyć, że opowiedziane historie nie łączą się ze sobą i nie jest to seria, tak więc można je czytać w dowolnej kolejności. 

Okładka książki "Siedem i pół nocy"

Tym razem główną bohaterką jest Klara, która z dnia na dzień traci pracę. Jako kobieta kochająca luksus oraz będąca matką małej dziewczynki, nie może sobie ona pozwolić na brak zatrudnienia. Po paru nieudanych (czasem zawierających też niemoralne propozycje) rozmowach o pracę, bohaterka poznaje Maxa, który oferuje jej zagraniczną podróż w charakterze osoby towarzyszącej. Sprawy na wyjeździe się komplikują. Jak skończy się ta egzotyczna przygoda? 

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam postać Maxa, chociażby dlatego, że gdy zaproponował wyjazd, to dał wszystkie namiary na siebie i hotel oraz powiedział, że informacje te może ona przekazać swoim najbliższym by nie martwili się o nią. W mojej opinii było to bardzo fair z jego strony. Ciekawa była scena porwania głównej bohaterki i motyw samego uprowadzenia. 

“Siedem i pół nocy. Kochanek z Marrakeszu” to kolejna niezobowiązująca lektura na wieczór. Polecam ją osobom, którym nie przeszkadzają wątki osiemnaście plus i chcą spędzić czas z lekką powieścią.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Lekkiemu

 

  

6 komentarzy

  • Każdy czasem potrzebuję przeczytać coś lekkiego.

  • Bardzo ciekawa książka myślę, że kiedyś sięgne po nią. Ale narazie muszę się odgrzebać z innych pozycji.

  • Ostatnio trochę przejadłam się tym gatunkiem i sięgam raczej po thrillery i kryminały. Zapamiętam jednak tytuł na przyszłość.

Dodaj komentarz