W poprzednim poście wspominałam Wam o romansie historycznym pt. “Zakochana hrabina” autorstwa Urszuli Gajdowskiej. Jednak to nie jedyna książka, z którą mogłam się zapoznać dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina. Kolejną pozycją była “Gra w zielone” autorstwa Katarzyny Kieleckiej.
Szymon Maciak postanawia spędzić urlop u przyjaciela w Łodzi. Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy (w tym swojego ukochanego gekona), wyrusza w podróż. Niestety nie jest w stanie uciec przed demonami przeszłości, nawiedzającymi go przy każdej możliwej okazji. W tym samym mieście Honorata nie może dogadać się ze swoją matką, która nie radzi sobie po rozstaniu. Pewnego dnia ich ścieżki splatają się przy pewnym tragicznym wydarzeniu…
Jest to powieść obyczajowa z elementami kryminału. Autorka nie zdradzała niczego wprost, a pewne wątki rozwiązywały się po jakimś czasie, co jest ciekawym zabiegiem utrzymującym czytelnika w niepewności. Dodatkowo tytuł ten porusza ciężkie tematy takie jak chociażby problemy z alkoholem.
Na początku denerwowała mnie Honorata, jednak ostatecznie zaczęłam czuć do dziewczyny sympatię. Szkoda mi było Blanki i tego, przez co musiała przejść. Bardzo lubiłam Rozalię, mimo że w książce pojawiła się raptem w paru scenach. Natomiast Szymon ujął mnie tym, że potrafił być opiekuńczy w stosunku do słabszych.
Z jednej strony powieść mi się podobała, z drugiej natomiast ciężko mi się ją czytało, dlatego też zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania o książce pt.: “Gra w zielone”.