Recenzja książki pt.: “Miłość arystokraty”

Wiecie jakie jest najgorsze uczucie? Kiedy książka ma ładną okładkę, a w treści, kolokwialnie mówiąc, coś nie pykło. Ostatnio zdarzyło mi się to niestety czytając “Miłość arystokraty” autorstwa Alicji Skirgajłło. 

Historia opowiada o Jamesie Trumanie – snobie i bogaczu, któremu zawsze wszystko podstawiano pod nos. Mimo tego, że ma narzeczoną to nie wierzy w prawdziwą miłość, a całe małżeństwo ma służyć jedynie powiększeniu majątku. Jednak pewnego dnia w jego posiadłości pojawia się Clara. Dziewczyna już pierwszego dnia przewraca jego życie do góry nogami, podobnie zresztą jak i pozostałych mieszkańców… 

Okładka książki pt.: "Miłość arystokraty"

pojawiła, to od razu wpadała w kłopoty. Szczególnie jeśli w pobliżu znajdowała się Jess lub Sandra. Towarzyszyło mi też odczucie, że główna bohaterka przy pewnych sprawach trochę się niedoedukowała, ale ma u mnie plusa za to, że czasami potrafiła się postawić. Jeżeli chodzi o Jamesa, to osobiście nigdy bym mu nie zaufała po tym, jak zachowywał się na samym początku opowieści. 

Końcówka książki była urocza, a całą powieść pewnie przeczytałabym szybciej, gdyby nie komunikacja między bohaterami. Przez większość lektury miałam wrażenie, że wszyscy tam na siebie warczą, albo mówią podniesionym tonem, a to zdecydowanie nie wpływało pozytywnie na odbiór i podczas czytania musiałam częściej robić przerwy. 

Myślę, że książka mimo wszystko znajdzie swoich fanów, tak więc polecam zapoznać się z nią i samemu wyrobić sobie zdanie.

6 komentarzy

Dodaj komentarz