Dziennik Youtubera. Nie ma sprawy – sezon piąty przygód Davy’ego

Jest już dostępny piąty sezon „Dziennika Youtubera”. Po ostatniej, niestety niezbyt dobrej czwartej części mocno zastanawiałam się, czy dać Davy’emu kolejną szansę. Postanowiłam się jednak przemóc i sprawdzić, w jakie tarapaty wpakował się chłopak i czy wyniósł ze swoich poczynań jakąś lekcję. 

Tym razem główny bohater wraz z rodziną i przyjaciółmi pojechał do aquaparku, aby świętować urodziny swojej młodszej siostry. Niestety po przyjeździe na miejsce Davy dosyć mocno się rozczarował. Kiedy już wydawało się, że nie nagra na terenie parku żadnego filmiku, okazało się, że gdzieś tam ukryto kufer pełen skarbów. Youtuber postanowił go odkryć. Jednak tym razem nie było tak prosto, jak mu się wydawało. Otóż miał on konkurencję w postaci pewnej dziewczyny… 

Okładka książki pt.: „Dziennik Youtubera. Nie ma sprawy”

Na szczęście tym razem się nie zawiodłam. Nie dość, że cały park inspirowany był piratami (których swoją drogą uwielbiam), to chłopak nauczył się i zrozumiał pewne rzeczy. Owszem, zdarzyło mu się zrobić kilka głupot, za które został ukarany (rodzice zabrali mu kamerkę na jeden dzień). Dobrym pomysłem było wprowadzenie kogoś nowego. Element rywalizacji również zasługuje na uwagę, ponieważ dzięki niemu akcja szła cały czas do przodu i nie było nudno. Pozycja obowiązkowa dla fanów Davy’ego oraz jego przygód.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza

 

Ghost. Historia o gangach motocyklowych

Niedawno opowiadałam Wam o „Jego własności”, gdzie główny bohater należał do gangu motocyklowego. Kiedy więc otrzymałam szansę przeczytania kolejnej powieści w takim klimacie, zgodziłam się. Niestety jednak między mną a „Ghostem” (najnowszą lekturą Anny Wolf) nie zaiskrzyło. 

Tytułowy Ghost jest członkiem Storm Riders MC. Ma pewne demony, które za nim podążają i nie dają mu spokoju. Dodatkowo jakby jego życie było za mało skomplikowane, czuje pociąg do Carmeli. Jest ona siostrą jednego z jego klubowych Braci. Niby nic złego, ale biorąc pod uwagę ich wewnętrzne zasady – kobieta jest dla niego nietykalna. Pewnego dnia wszystko się komplikuje jeszcze bardziej, a grupa Ghosta stoi na skraju wojny z innym motocyklowym gangiem. 

Okładka książki pt.: „Ghost”

Co mogę powiedzieć? Niestety główny bohater irytował mnie przez całą książkę. Kiedy coś mówił bądź robił, to albo przewracałam oczami, albo odkładałam powieść na bok i szłam się przejść po domu. Nie lubiłam też jego zaborczości wobec głównej bohaterki. W pewnych sytuacjach na miejscu Carmeli wystawiłabym go za drzwi i więcej go nie wpuściła. Dobrze, że niekiedy dziewczyna potrafiła pokazać pazurki. Muszę przyznać, że były momenty, które mi się podobały np. wątek porwania i jego konsekwencje. 

Przy okazji, „Ghost” jest czwartą częścią cyklu Storm Riders MC. Jeżeli znacie poprzednie tytuły z tej serii lub też lubicie takie klimaty, to zachęcam do sięgnięcia. Być może ta lektura się Wam spodoba.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza

Stay Gold. Książka z reprezentacją

Jak już kilkakrotnie wspominałam, czasem zdarza mi się zapoznawać z powieściami, które poruszają ciężkie tematy. „Stay gold”, czyli dzisiejsza książka, którą chciałabym Wam przedstawić, opisuje np. transfobię czy homofobię. Wolałam Wam dać takie małe ostrzeżenie na początku, gdyby ktoś nie czuł się na siłach, aby czytać o takich sprawach. Zresztą w tym tytule taka przestroga również się znajduje i warto się z nią zaznajomić, przed przystąpieniem do lektury. 

Między Pony a Georgią iskrzy od samego początku, kiedy tylko zobaczyli się na szkolnym korytarzu. Dziewczyna jednak postanowiła nie umawiać się na randki w tym roku szkolnym (jest to efektem jej ostatniego zerwania, które bardzo mocno przeżyła). Pony za to stara się na razie być niewidzialnym. Chce ochłonąć po aferze w starej szkole, która rozpętała się po tym, kiedy wyznał, że jest osobą transpłciową. Przeznaczenie natomiast ma dla nich inne plany. Tę dwójkę ewidentnie do siebie ciągnie. Jednak czy będzie dane im mieć swój własny happy end? 

Okładka książki pt.: "Stay gold"

Muszę przyznać, że miło się patrzyło na uczucie, które rodziło się między głównymi bohaterami. Nie zabrakło też chwytających za serce scen. Pod koniec lektury znalazło się jedno wydarzenie, przez które prawie się popłakałam. Bardzo zadziałało ono na mnie emocjonalnie. Czasami podłość niektórych ludzi nie mieści mi się w głowie, a gdy weźmie się pod uwagę fakt, że takie sytuacje mają miejsce w rzeczywistości, robi się człowiekowi po prostu źle. 

Jeżeli czujecie się na siłach i czytacie takie książki, to zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania zarówno o „Stay Gold”, jak i o „Act cool”, która jest drugą powieścią tego autora.

Współpraca barterowa z 

Sisi. Samowolna cesarzowa — kontynuacja Sisi.Cesarzowa mimo woli

Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce pt.: „Sisi. Cesarzowa mimo woli”. Podczas gdy zamieszczałam opinię o tej powieści na jednym z portali to zauważyłam, że ma ona kontynuację pt.: „Sisi. Samowolna cesarzowa”, o której chciałabym Wam teraz opowiedzieć. 

Okładka książki pt.: "Sisi. Samowolna cesarzowa"

Tym razem poznajemy losy tej niezwykłej kobiety od roku 1868, kiedy to przebywała w pałacu Gödöllő, aż do jej śmierci. Zostały tu opisane m.in. podróże cesarzowej, poznani przez nią ludzie, śmierć teściowej, z którą nie miała najlepszych kontaktów, a także to, jak była traktowana przez dwójkę swoich starszych dzieci. Znalazło się tam też trochę przemyśleń kobiety np. na temat edukacji syna, czy też kawalera, z którym zaręczyła się jej najmłodsza córka. 

Warto wspomnieć, że jest to fikcja literacka poprzeplatana faktami historycznymi. Muszę przyznać, że jak współczułam Sisi w poprzedniej części, tak w tej ani ją lubiłam, ani nie lubiłam. W zasadzie ten tom w moim odczuciu był słabszy od poprzedniego. Może nie nudziłam się podczas jego lektury ponieważ dowiedziałam się czegoś nowego o tej postaci, ale na pewno zabrakło takiego elementu, który by mnie przykuł do książki tak, że zapomniałabym o całym świecie.

Współpraca barterowa z 

Ogród Anastazji. Ostatnie spotkanie z książkami Anny Bichalskiej

To będzie już ostatnie spotkanie z książkami Pani Anny Bichalskiej. Przynajmniej na razie. Po serii o Błękitnych Brzegach przyszła pora na powieść pt.: „Ogród Anastazji”. Uwaga. Nie jest to kolejna część wcześniej wspomnianego cyklu. 

W tym tytule to Milena ze swoją córką szukają swojego szczęścia w domu Pani Hortensji. Oprócz niej mieszka tam jeszcze Adam – siostrzeniec starszej Pani. Podczas oglądania posiadłości, natrafiają w ogrodzie na starą, zapuszczona część nazwaną Ogrodem Anastazji. Nie wiadomo, kim owa dziewczyna była. Wiadomo tylko tyle, że dawno temu mieszkała w tej rezydencji. Rozpoczynają więc śledztwo, mające na celu odkrycie prawdy o poprzednich mieszkańcach tego przybytku. 

Okładka książki pt.: „Ogród Anastazji"

Szczerze? Dla mnie ta opowieść była głównie o przeznaczeniu, ale też o pogodzeniu się z przeszłością i pójściu naprzód. Oprócz obecnych wydarzeń poznajemy losy Mileny oraz Adama sprzed przeprowadzki do Pani Hortensji oraz historię o Anastazji. Tytuł ten zdecydowanie miał wiele wątków, ale wszystko się ze sobą łączyło. Podobały mi się niebanalne kryjówki, w których bohaterowie musieli szukać wskazówek dotyczących domu oraz tajemniczej dziewczynki. 

Podobnie jak poprzednie książki, „Ogród Anastazji” czyta się bardzo szybko. Miałam też kilka takich momentów, przy których zaszkliły mi się oczy. Dodatkowo odniosłam wrażenie, że trochę zmieniło się pióro autorki, co zdecydowanie było na plus. 

Współpraca barterowa 

Dom po drugiej stronie jeziora. Drugi tom cyklu „Błękitne Brzegi”

Tak jak wspominałam już przy ostatnim spotkaniu, udało mi się w końcu zdobyć początek serii pt.: „Błękitne brzegi”. „Wzgórze niezapominajek” krótko omówiłam Wam parę dni temu, a dziś przyszła pora na „Dom po drugiej stronie jeziora”, czyli drugi tom wcześniej wymienionego cyklu. 

Tym razem główną bohaterką jest Małgorzata, która wraz z małym dzieckiem przyjeżdża do Błękitnych Brzegów, aby jednej z mieszkanek – Pani Matyldzie, zlecić naprawę starej lalki. Jak się okazuje, kobieta odwiedziła już tę okolicę będąc jeszcze dzieckiem. Od słowa do słowa na jaw wychodzą pewne dość ciekawe kwestie, np. zagadkowa śmierć starszej siostry Pani Matyldy – Adeli. A jaki związek ma zmarła kobieta z Małgorzatą? Cóż, tego Wam nie mogę powiedzieć, inaczej uraczyłabym Was spoilerem. 

Okładka książki pt.: „Dom po drugiej stronie jeziora”

Historia do przeczytania w ciągu jednego dnia. Podobało mi się stopniowe budowanie opowieści. Bardzo się wczułam w rozwiązywanie zagadek wraz z bohaterką. Miejscami jest uroczo i szczęśliwie, miejscami trochę smutno, czyli tak, jak niekiedy bywa w życiu. Czytelnik poznaje bieżące wydarzenia z perspektywy Małgorzaty, które są przeplatane opowieściami z dawnych lat. One uzupełniają całą historię. No i nie sposób nie wspomnieć tutaj o kolejnej rodzinnej tajemnicy, która jest bardzo interesująca. Chociaż muszę przyznać, że podczas zapoznawania się z lekturą zaczęłam się zastanawiać nad sekretami niektórych postaci. Doszłam do wniosku, że części z nich nie potrafiłabym trzymać w tajemnicy przez tyle lat i w zasadzie nie wiem, jakbym zachowała się na ich miejscu. 

Przy tej serii warto się trzymać kolejności tytułów, ponieważ w „Domu po drugiej stronie jeziora” występują postacie ze „Wzgórza niezapominajek”. Jeżeli lubicie książki obyczajowe z niebanalną fabułą, to zachęcam do sięgnięcia po tę serię.

Współpraca barterowa z 

 

Wzgórze niezapominajek. Pierwszy tom cyklu „Błękitne Brzegi”

Jakiś czas temu miałam okazję przeczytać powieść Anny Bichalskiej pt.: „Kufer tajemnic”. Jak się jednak niedawno okazało, była to trzecia część cyklu pt.: „Błękitne Brzegi”. Na szczęście udało mi się zdobyć dwa pierwsze tomy tej serii i mogłam ją na spokojnie nadrobić. 

„Wzgórze niezapominajek”, bo tak naprawdę od tej części powinnam zacząć, opowiada historię Leny, która po zerwaniu zaręczyn na jakiś czas przenosi się do babci, żeby odpocząć i nabrać dystansu. Jednak pewnego dnia całkiem przypadkowo znajduje tajemniczą szkatułkę, zostawioną dla niej przez jej zmarłą przyjaciółkę Julię. Kobieta przygotowała dla głównej bohaterki list i wskazówki mające wyjaśnić, dlaczego zniknęła bez słowa jakiś czas temu… Przy okazji na jaw wyjdą też inne sekrety, skrywane przez lata. 

Okładka książki pt.: „Wzgórze niezapominajek”

Czasem lubię przeczytać właśnie taką obyczajówkę z motywem rodzinnej tajemnicy. We „Wzgórzu niezapominajek” narracja przedstawiona jest z dwóch perspektyw, dzięki czemu możemy poznać zarówno życie Julki, jak i aktualne wydarzenia opowiadane przez Lenę. Dużym zaskoczeniem okazały się dla mnie sekrety, które odkryła protagonistka. Muszę przyznać, że akurat takich się nie spodziewałam, więc element zaskoczenia w powieści zdecydowanie się znalazł. Te zatajone informacje były naprawdę dużego kalibru. 

Książka ta tylko potwierdziła to, że autorka ma bardzo dobre pióro, które się szybko i przyjemnie czyta. Z chęcią poznam pozostałe tytuły Pani Anny.

Współpraca barterowa z 

Wolny jak motyl – powrót do książek Kirsty Moseley

Z książkami Kirsty Moseley miałam już kilka razy do czynienia. Mimo że „Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno” nie zdobył mojego serca, to mimo wszystko dałam szansę pozostałym powieściom tej autorki. Z tego, co pamiętam, bardzo podobał mi się np. „Chłopak, który wiedział o mnie wszystko”. Kiedy więc zobaczyłam najnowszy tytuł pisarki, jakim był „Wolny jak motyl” to wiedziałam, że będę chciała go przeczytać.

Historia opowiada o Emmie pracującej w klubie nocnym. Dziewczyna również studiuje i wychowuje swojego młodszego brata. Od dwóch lat skrywa pewien sekret, który nie powinien ujrzeć światła dziennego. Natomiast od trzech lat zakochana jest w Carsonie Matthewsie – uczestniku najbardziej prestiżowych wyścigów motocyklowych. Tę dwójkę łączy dość specyficzna relacja, co w końcu dostrzega prasa. Jednak co się stanie, gdy tajemnica dziewczyny w końcu się wyda? 

Okładka książki pt.: „Wolny jak motyl”

Początek powieści nieszczególnie mnie porwał. W dodatku dość szybko wyjaśnia się, co owym sekretem dziewczyny jest. Może to zabrzmi trochę okrutnie, ale jak dla mnie akcja nabiera tempa dopiero wtedy, gdy główni bohaterowie zaczynają się kłócić i są głównym tematem plotek w mediach. Z zainteresowaniem czytałam także o następstwach ich sprzeczki. Co do scen łóżkowych, to występują one w tym tytule, ale nie są opisane zbyt wulgarnie. 

Nie była to zła książka, chociaż chyba powoli wyrastam już z takiej tematyki i nie potrafię odnaleźć w niej tego, co kiedyś mi się podobało.

Współpraca barterowa z 

Rzeka zaklęta. Premiera, na którą czekałam

„Rzeka zaklęta” była jedną z tych premier, na które bardzo czekałam. Naprawdę cieszę się, że mogłam się z nią zapoznać i mam nadzieję, że niedługo na rynku pojawi się jej kontynuacja.

Historia rozpoczyna się w momencie, w którym po paru latach nieobecności Jack wraca na rodzinną wyspę Cadence. Jak się jednak okazało, nie został on wezwany do domu bez powodu – z wyspy zaczęły znikać małe dziewczynki. Tak więc on i Adaira – jego odwieczna rywalka muszą zrobić wszystko, aby znaleźć zagubione dzieci. Niestety na jaw zaczynają wychodzić pewne niewygodne fakty, mogące zaburzyć spokój mieszkańców…

Okładka książki pt.: „Rzeka zaklęta”

W książce tej pojawia się wątek magii, zaczarowanych przedmiotów, a także rodzinnych tajemnic mających bardzo duży wpływ na życie bohaterów. Co do wątku romantycznego, to jak dla mnie dopełnia on całą historię. Nie występuje na pierwszym planie, ale jest gdzieś w tle całej opowieści.

Tytuł ten był naprawdę interesujący, chociaż miałam wrażenie, że cała akcja rozwijała się dość powoli. Natomiast końcówka była naprawdę zaskakująca i pochłonęłam ją na raz. Musiałam się pilnować, żeby nie otworzyć ust ze zdziwienia, ponieważ akurat kończyłam tę powieść na przystanku autobusowym. Podobało mi się też przedstawienie przez autorkę duchów żywiołów.

Tak jak już wspominałam, mam nadzieję, że za niedługo pojawi się kontynuacja książki. Jestem ciekawa dalszych losów zarówno bohaterów, jak i całej wyspy.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Miau. Kompletna historia kota dla każdego miłośnika kotów

Jestem totalną kociarą i właścicielką sześciu ogonków, a na wszelkiego rodzaju urodziny czy święta, zawsze znajdzie się jakiś prezent nawiązujący do tych zwierząt. Na półce mam też parę książek i posiadam kilka ulubionych filmów z kotami w roli głównej np. najnowszy „Kot w Butach. Ostatnie życzenie”. Swoją drogą na Netflixie można znaleźć ciekawy dokument pt.: „W głowie kota” opisujący umiejętności tych stworzeń. Polecam go z całego serca. 

Wracając do spotkania. Dziś opowiem Wam trochę o książce pt.: „Miau. Kompletna historia kota” autorstwa Laury A. Vocelle. Kobieta w swoim tytule opisała skąd wywodzi się kot domowy, gdzie odnotowano jego pierwsze pojawienie się i jak przemieszczał się między kontynentami. Przedstawiła też jak na przestrzeni wieków zmieniało się traktowanie tych stworzonek. 

 

Okładka książki pt.: „Miau. Kompletna historia kotów".

Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie to jak bardzo nie rzadko były one torturowane przez człowieka. Kiedy czytałam o takim traktowaniu tych zwierząt to naprawdę miałam ciary na plecach. Najmniej podobało mi się średniowiecze, w którym okropnie postępowano z kotami. Na szczęście znalazły się osoby, które traktowały je z szacunkiem, troską i miłością. 

Książka ta jest ciekawym kompendium wiedzy, z którego można dowiedzieć się kilku ciekawostek. Polecam ją każdemu wielbicielowi kotów.

Współpraca z wydawnictwem Marginesy.