Życie po śmierci – recenzja książki “Raj na próbę”

Śmierć i to co się dzieje tuż po niej to temat – rzeka. Można wierzyć w reinkarnację, uznawać, że wraz z ustaniem funkcji życiowych wszystko się kończy, lub ufać, że trafi się do szeroko pojętego nieba. Oczywiście to, czy człowiek zostanie wynagrodzony czy potępiony zależy od tego, jakie życie prowadził na ziemi. Właśnie wątek o tematyce, co może dziać się z duszą po śmierci możecie znaleźć w debiucie Arlety Gruby pt. “Raj na próbę”. 

Łucja jest typowym odludkiem – nie za bardzo przepada za kontaktem z ludźmi i jest dość negatywnie do nich nastawiona. Póki jednak ma przy sobie ukochanego Wiktora, świat wydaje się odrobinę lepszym miejscem. Niestety  ich związek pewnego dnia się rozpada, a dziewczyna ginie w wypadku samochodowym. Po tym wydarzeniu trafia do raju i przez jakiś czas nawet jest tam szczęśliwa. Jednak czy aby na pewno to, gdzie przebywa, jest prawdziwe? 

Bardzo polubiłam główną bohaterkę i nie miałam problemu aby się z nią utożsamić. Przeżywałam każdą emocję razem z nią i mimo tego, że miała pewne problemy, które utrudniały jej kontakty międzyludzkie, to posiadała dobre serce. Wiktor natomiast był takim dodatkiem do całej fabuły i tak naprawdę przypominałam sobie o nim tylko w niektórych momentach. 

Podobała mi się kreacja “raju”, którą przedstawiła autorka, a także to, czym tak naprawdę było to magiczne miejsce oraz kim byli jego mieszkańcy. Także bardzo ciekawie została opisana relacja między główną bohaterką a pewnym tajemniczym mieszkańcem tej krainy. Szkoda, że ich znajomość zakończyła się jednak w taki sposób. 

Polecam wszystkim lekturę “Raj na próbę”, a zwłaszcza tym osobom, które lubią taką tematykę oraz tym, lubiącym czytać debiuty. 

Prawdziwa i bolesna miłość – recenzja książki “Otchłań pożądania”

Po “Barwach pożądania” oraz po “Trzech odcieniach pożądania”  przyszła pora   na ostatnią już książkę Megan Hart. Nie miałam wobec niej wygórowanych oczekiwań, liczyłam na opowieść podobną do pozostałych. Jak więc wypadła na tle poprzedniczek? 

Sadie co miesiąc spotyka się z Joe’yem – mężczyzną, który opowiada jej o każdym swoim zbliżeniu z kobietą. Co najgorsze – Sadie wyobraża sobie, że jest jedną z tych kobiet i czuje się z tym źle. Dlaczego więc to robi, skoro w domu czeka na nią ukochany mąż? 

No cóż. Sadie nie miała łatwego życia. Bardzo współczułam jej sytuacji, w której się znalazła – z jednej strony naprawdę było widać, że mimo wszystko kocha męża, z drugiej opowieści innego mężczyzny porywały ją bez reszty i pozwalały poczuć w sferze erotycznej chociaż odrobinę normalności. 

Joe’ya nie byłam w stanie zrozumieć. Dla mnie takie “skakanie z kwiatka na kwiatek”  jest dziwne i sama bym tak nie potrafiła. To moje prywatne odczucie i  nie mnie oceniać, co kto robi ze swoim życiem. Chociaż gdybym miała wybierać, o wiele bardziej lubiłam Sadie niż jego. 

To pierwsza historia napisana przez autorkę, którą czytałam z zapartym tchem, a także jedyna przy której się popłakałam. Końcówka książki bardzo mi się spodobała, o wiele bardziej niż zakończenia pozostałych. 

Polecam ją osobom, które chciałyby zacząć  przygodę z lekturami Megan Hart.

Eksperymenty – recenzja książki “Trzy oblicza pożądania”

Po “Barwach pożądania” przyszła pora na kolejną książkę Megan Hart zatytułowaną “Trzy oblicza pożądania”. Warto wspomnieć, że nie są one serią ani też nie łączy ich żaden bohater przez co można je czytać w dowolnej kolejności. 

Anne prowadzi całkiem normalne życie – ma męża, trzy siostry, dla których jest  w stanie skoczyć w ogień, a także dom z kawałkiem plaży i jeziorem. Jednak pewnego dnia jej uporządkowane życie wywraca się do góry nogami. Wszystko to przez pojawienie się Alexa – najlepszego przyjaciela jej partnera. Po pewnym czasie cała trójka ląduje wspólnie w łóżku. Jak zakończy się ten “eksperyment”? 

W tej powieści było już trochę lepiej. Przede wszystkim główna bohaterka nie była irytująca, jednak też nie zawsze rozumiałam jej postępowanie i podejmowane decyzje. Z jednej strony kochała Jamesa – swojego męża, z drugiej coś ciągnęło ją do Alexa. 

James w moim odczuciu był taką ciepłą kluską i starał się unikać wszelkich konfrontacji na linii matka-żona. Był mi obojętny, aż do momentu, kiedy bardzo pozytywnie zaskoczył mnie na końcu historii. Co do Alexa… ani go lubiłam, ani go nie lubiłam. 

Przyznam, że po “Barwach pożądania” trochę obawiałam się tej książki. Na szczęście jednak spodobała mi się odrobinę bardziej niż jej poprzedniczka. Oprócz fascynacji przyjacielem męża kobieta zmagała się z traumą z dzieciństwa, co było całkiem ciekawym wątkiem dopełniającym fabułę.

Tutaj podobnie jak w przypadku “Barw pożądania” nie przeszkadzały mi opisy erotyczne, natomiast historia “kleiła” się już o wiele lepiej, jednakże nadal nie rzuciła mnie na kolana. Pozycja z rodzaju “taka do przeczytania na jeden raz”.  

Jeżeli macie ochotę na niezobowiązującą lekturę i nie przeszkadzają wam opisy seksu, to możecie sprawdzić czy ta lektura by wam się spodobała. 

Tajemnicze listy – recenzja książki “Barwy pożądania”

Czasem lubię się odciąć od fantastyki czy obyczajówek i przeczytać na przykład coś z literatury erotycznej. Niektóre książki podobają mi się bardziej, inne mniej.  Niedawno otrzymałam pakiet trzech lektur autorstwa Megan Hart: “Barwy pożądania”, “Trzy oblicza pożądania” oraz “Otchłań pożądania”. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością wyżej wspomnianej autorki. Czy udane?

Na pierwszy ogień poszły “Barwy pożądania”. 

“…Weźmiesz najpiękniejszy papier i najlepszy atrament. Opiszesz ze szczegółami swoje najbardziej erotyczne doświadczenie. Może być prawdziwe, może być wymyślone, ale masz je napisać bez błędów, najstaranniejszym charakterem pisma, bez żadnych kleksów ani literówek.

Opis dostarczysz do czwartku.

Pod spodem widniał ten sam numer skrytki pocztowej co poprzednio. Zamrugałam, czytając list ponownie, i poczułam, że rumieniec wypełza mi na policzki. Trzymałam kartkę ze świadomością, że nie powinnam jej przeczytać, nie była przeznaczona dla mnie. (…)

Starannie złożyłam list, tak delikatnie, jakbym poprawiała kołdrę na kochanku. Pytanie, kto wysyła te listy, przyćmiła bardziej intrygująca zagadka – dlaczego to robi.

Wstałam od stołu, żeby nalać sobie wody z kranu. Choć przełknęłam ją w kilku szybkich łykach, tak jak wytrawni pijący whisky, nic nie pomogła na gorący rumieniec, który pokrył szyję i policzki. Odwróciłam się tyłem do lady i oparłam się o nią. List wciąż leżał na moim stole. Nie oskarżał, zapraszał.

Zaczęłam się zastanawiać, które ze swoich licznych doznań seksualnych uważam za najbardziej erotyczne. Na pewno nie pierwszy raz, kiedy…”*

*Powyższy cytat pochodzi od wydawcy.  

Główna bohaterka miała na imię Paige i pracowała jako asystentka w korporacji. Niestety przez większość historii dość mocno mnie irytowała i nie potrafiłam zrozumieć jej toku myślenia, przez co ciężko było mi się z nią utożsamić. Był nawet moment, kiedy współczułam jej tego, jakimi ludźmi się otaczała. Jednakże to uczucie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. 

Tak samo denerwował mnie Austin. Samo jego pojawienie się sprawiało, że chciałam  odłożyć książkę na bok i więcej do niej nie wracać. 

Co do fabuły, to przez około połowę historii nie wiedziałam o czym ona opowiadała. Miałam wrażenie, że dostałam kilka różnych wątków, które nie łączyły się w żadną całość. W końcu skupiłam się tylko na tajemniczych listach z zadaniami (były tam zarówno zwykłe zadania jak i te bardziej niegrzeczne), przychodzącymi do głównej bohaterki. I tak naprawdę był to jedyny warty uwagi motyw w tej książce, który nawet w pewnym momencie mnie rozbawił. Końcówka opowieści jednak okazała się rozczarowująca. 

Szkoda, że “Barwy pożądania” niezbyt przypadły mi do gustu, jednak mimo wszystko nie skreśliłam autorki i miałam nadzieję, że kolejne powieści okażą się lepsze. Nie przeszkadzały mi tutaj bynajmniej opisy fantazji erotycznych czy choćby samych czynności seksualnych, które opisano w lekturze, a głównie kreacja i zachowanie niektórych bohaterów. 

Niestety nie mogę jej z czystym sumieniem polecić. 

|PREMIERA| Bohater i Potwór – recenzja książki “Żywy las”

Wciąż pozostaję w świecie fantastyki. Ostatnio opublikowałam recenzję drugiej części Smoczego Dziecięcia, teraz za to chciałabym przybliżyć Wam debiut autorstwa Iwony Szul pt. “Żywy Las”, który swoją premierę ma właśnie dzisiaj. 

Bohater budzi się w lesie. W Żywym Lesie. Tak po prostu. Nie wie kim jest, ani co spowodowało, że znalazł się w tym dziwnym miejscu. Podczas wędrówki zbiera strzępki informacji o swoim życiu – ma na imię Leon, jest księciem jednego z królestw, a w dodatku Bohaterem wybranym przez istoty zwane Jaźniami. Jego przeznaczeniem jest zabicie Potwora za pomocą miecza zwanego Ljosarem. Jednak czy aby na pewno właśnie to jego przeznaczenie?

Chyba ze wszystkich bohaterów stworzonych przez autorkę, najbardziej polubiłam gadającą wronę i żałuję, że mimo wszystko nie występowała ona w książce częściej. Sama bym z chęcią taką przygarnęła, chociaż dla niektórych mogłaby być lekko irytująca. Co do samego Leona, został wykreowany na bardzo ciekawą postać. Z jednej strony miał swoje wyznaczone przez Jaźnie przeznaczenie, a z drugiej podejmował własne decyzje. Z pewnością był odważny i nie godził się na zło, które działo się na jego oczach. 

Miałam jednak problem z częścią dialogów – styl wypowiedzi niektórych postaci nie do końca pasował mi do ról, jakie odgrywały w powieści, przez co brzmiały one nienaturalnie, a czasami nawet zbyt kolokwialnie. Samo zakończenie trochę mnie nawet zaskoczyło.

Mimo lekkich niedociągnięć bawiłam się dobrze przy całej historii. Jeżeli kiedyś pojawi się kontynuacja, z pewnością ją przeczytam. 

Polecam lekturę wszystkim, którzy lubią czytać debiuty. 

Za egzemplarz dziękuję

Niemożliwe! – recenzja książki “Smocze dziecię. Niemożliwe”

Prawie dwa lata temu przedstawiłam Wam książkę pt.: “Smocze dziecię. Cisza przed burzą” autorstwa Aleksandry Ostapczuk. Dziś chciałabym trochę opowiedzieć o kontynuacji, jaką jest “Smocze dziecię. Niemożliwe.” 

Tym razem Dracko wraz ze swoim bratem wyruszyli w podróż, podczas której poznali kolejnych sojuszników, a także nieznanych, często silniejszych przeciwników. Dodatkowo chłopak dowiedział się o sobie wielu nowych rzeczy, o których nigdy by nie pomyślał. Jak poradzi sobie z taką wiedzą? Gdzie ostatecznie zakończy się ich wędrówka? 

W tej części bardzo polubiłam Sawi – młodą dziewczynę, jedną z osób rezydujących w Klasztorze Strażniczek Ognia. Miała dobre serce i udowodniła, że dla swoich bliskich jest w stanie znieść wiele rzeczy, a także Andreasa – pewnego maga, który udowodnił swoją lojalność oraz odwagę, stawiając czoła jednemu z największych zagrożeń, jakie mógł spotkać. 

Pojawił się tutaj również wątek romantyczny. Na początku nie byłam do niego przekonana, wręcz bałam się, że jego wprowadzenie bardzo wpłynie na resztę fabuły. Na szczęście się pomyliłam. Został on delikatnie wpleciony w historię, co było na plus. Kilka scen wywołało też na mojej twarzy uśmiech.  

Jedyny minus to fakt, że czasem miałam wrażenie, że niektóre postaci wypowiadały się nieadekwatnie do swojego wieku, co nierzadko brzmiało dziwnie.

Mimo wszystko książka mi się podobała i nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się trzeci tom. Polecam ją każdemu, kto jest ciekaw przygód braci. 

Za egzemplarz dziękuję

Prawie rozwiązana zagadka – recenzja książki “Lilah”

Po prawie trzymiesięcznej przerwie, ponownie wróciłam do historii czterech sióstr Calhoun. Do tej pory udało mi się przeczytać o Catherine oraz Amandzie. Teraz przyszła pora na opowieść o trzeciej z kobiet – Lilah. 

Główna bohaterka poznaje Maksa Quartemaina w całkiem niebezpiecznych okolicznościach – wyławia go z oceanu podczas sztormu. Kiedy mężczyzna odzyskuje przytomność okazuje się, że pracował dla człowieka, który za wszelką cenę próbuje ukraść rodzinny skarb Calhonów, jakim są zaginione szmaragdy Bianki. Między Lilah a Maxem rodzi się uczucie. Jednak czy los będzie przychylny ich miłości? 

Polubiłam Lilah od samego początku. Była bardzo optymistycznie nastawiona do życia, wierzyła w przeznaczenie i jako jedyna najbardziej przypominała ich zmarłą krewną, której naszyjnika szukały. Jednak wątek romantyczny pomiędzy nią a Maxem niezbyt mnie zaskoczył – był on powieleniem schematu z poprzednich części. Co do samego mężczyzny – miał bardzo ciekawy charakter, a także w dużej mierze jego zasługą, było to że śledztwo w sprawie rodzinnego skarbu ruszyło do przodu. 

Podczas lektury najbardziej zaciekawiły mnie momenty, kiedy opowiadano o Biance, a także to, gdzie został ukryty jej naszyjnik. Przyznaję, że niecierpliwie czekam na rozwiązanie tego wątku w powieści. 

Jest to książka na jeden wieczór, lekka i przyjemna, bez gwałtownych zwrotów akcji. Polecam ją osobom, które lubią  niezbyt wymagające historie.  

Za egzemplarz dziękuję

(Nie) Zapomniana miłość – recenzja książki “Złudne nadzieje. Tom 1”

W poprzedniej recenzji przedstawiłam Wam książkę, w której poruszony został temat ochrony środowiska. Dziś chciałabym opowiedzieć wam o pozycji, gdzie występuje wątek przemocy partnerskiej – zarówno tej fizycznej jak i psychicznej. 

Główną bohaterką powieści pt. “Złudne nadzieje. Tom 1” autorstwa Adriany Rak, jest Natalia. Kobieta ta znajdowała się w bardzo toksycznym związku, w którym dochodziło do przemocy ze strony jej partnera – Adama. Dziewczyna była już na skraju wytrzymałości, jednak pewnego dnia jej życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Bohaterka postanowiła uciec od swojego oprawcy, a niespodziewaną pomoc otrzymała od…swojego byłego chłopaka. 

Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że bardzo, ale to bardzo współczułam Natalii jednocześnie kibicując, aby udało się jej wydostać z tego piekła, które zgotował dla niej Adam. 

Muszę tutaj przyznać, że nie polubiłam jego postaci. Budził on we mnie niepokój.

Z Danielem zaś miałam pewien problem. Na samym początku zaskoczył mnie tym, że dużo przeklinał (nie spodziewałam się tego zupełnie), a także gdzie pracował i co robił. Na szczęście po niedługim czasie bardzo go polubiłam. Mimo wszystko okazał się być człowiekiem opiekuńczym, który też nie miał w życiu łatwo. Pokazywał, że pomimo upływu lat, wciąż zależało mu na dziewczynie. 

Była to jedyna książka, przy której od pierwszych stron miałam ciągłe kołatania serca. Teraz nie pozostało mi nic innego, jak czekać na dalszy ciąg historii. Co do przekleństw występujących w powieści, to kompletnie mi one nie przeszkadzały, chociaż na początku byłam zaskoczona, że w ogóle w książce występują (bardzo rzadko trafiam na takie, gdzie są wulgaryzmy). 

Dodatkowo na samym końcu autorka podała kilka telefonów, z których można skorzystać w razie potrzeby. Mowa tu o niebieskiej linii dla osób dotkniętych przemocą w rodzinie czy też pogrążonych w żałobie. 

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Adriany i muszę przyznać, że bardzo udane. Polecam tę książkę osobom, które lubią niebanalne historie. 

Jak ważna jest ochrona środowiska – recenzja książki “Luonto”

Temat ekologii bardzo często poruszany jest w różnego rodzaju mediach. Świadomość ludzi na temat ochrony środowiska powoli się podnosi. Często widzę, że niektórzy chodzą z własnymi torbami na zakupy. Idea zero waste obecna jest na grupach na Facebooku, gdzie można oddawać rzeczy, których już nie chcemy, a które to komuś mogą się przydać. 

Melissa Darwood w swojej powieści pt.: “Luonto” nawiązała do tematu ekologii, w bardzo katastroficzny sposób ukazując, co może stać się z ludźmi, jeżeli styl naszego życia nie ulegnie zmianie. 

Młoda dziewczyna imieniem Chloris zostaje wysłana do ciotki, która mieszka w leśniczówce. Niestety nie potrafi ona przywyknąć do takiego życia pozbawionego nowinek technologicznych. Podczas spaceru w lesie, nagle zaskakuje ją trzęsienie ziemi. Z pomocą przychodzi jej nieznajomy. Jak się jednak okazuje, nie jest to zwykły chłopak. To człowiek, który potrafi zmieniać się w orła. Chloris zostaje zabrana przez niego do Luonto – magicznej wioski, gdzie wszyscy mieszkańcy żyją zgodnie z naturą. Jednak czy taki raj może naprawdę istnieć? Raj bez alergii, zanieczyszczeń? Raj, który można by było opisać miejscem idealnym?

Polubiłam każdego bohatera, który występuje w powieści. Chloris na początku mnie denerwowała, ale kiedy przestała się zachowywać jak dziecko, mogłam się z nią utożsamić . Bardzo też imponował mi jej wybawiciela – Gratusa. Personalnie traktowałam go jednak jak starszego brata. 

Na początku ciężko było mi wczuć się w historię, jednak im dalej, tym bardziej zakochiwałam się w piórze autorki. Powieść wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Tak duże, że emocjonalnie musiałam się po niej zbierać przez kilka dni. Szczególnie końcówka dała mi dużo do myślenia, bo w to, co opisała tam autorka, jestem w stanie uwierzyć. Mimo że jest to całkowita fikcja literacka.

Jest to książka, którą każdy powinien przeczytać.

Książka na prezent – recenzja książki “Kosmoliski”

Święta są tuż tuż, więc to ostatnie dni, kiedy można kupić prezenty dla bliskich. Jeżeli znacie jakiegoś malucha, który interesuje się w jakimś stopniu astronomią, do tego lubi czytać lub chociaż słuchać kiedy czytają mu inni to być może “Kosmoliski” autorstwa Marka Marcinowskiego będą idealnym podarkiem pod choinkę.

Głównymi bohaterami historii jest rodzeństwo Sara i Krzyś. Pewnego razu wraz z rodzicami obserwowali oni nocne niebo. Gdy dzieci leżały już w łóżkach i szykowały się do snu, w ich pokoju pojawiła się dwójka tajemniczych przybyszów. Jak się okazało, były to liski. Ale nie takie zwykłe liski. To Kosmoliski, które zabrały je w podróż po Układzie Słonecznym. 

Lektura jest bajką edukacyjną. Została napisana prostym językiem przez co zagadnienia związane z kosmosem są przedstawione w sposób zrozumiały dla młodszego czytelnika. Dodatkowo książka zawiera w sobie bardzo ładne, kolorowe ilustracje planet oraz innych obiektów, które znajdują się w przestrzeni kosmicznej. 

Przyznam, że bardzo przyjemnie spędziłam przy niej czas. Przypomniałam sobie również niektóre nazwy i fakty związane z naszą galaktyką. 

Jest to idealna opowiastka do poduszki – nie czyta się jej długo. Polecam książeczkę wszystkim dzieciom, a w szczególności tym interesującym się kosmosem. 

Wpis powstał w ramach akcji “Blogrudzień”, gdzie przez cały miesiąc pojawiają się wpisy w temtyce świątecznej. Zapraszam do pozostałych uczestników:

1 grudnia Dagmara dziubdziak.pl

2 grudnia Paulina dramabeautyy.blogspot.com

3 grudnia Roksana kopanina.pl

4 grudnia Carla mamacarla.pl

5 grudnia Wiktoria miye.eu

6 grudnia Iga znaciskiemnaszczescie.pl

7 grudnia Asia humoryzmory.wordpress.com

8 grudnia Ania doherbaty.pl

9 grudnia Marta dzieciorka.pl

10 grudnia Magdalena magdam.com.pl

11 grudnia Michał atrakcyjne-wakacje-z-dzieckiem.pl

12 grudnia Marlena mamatosiaczka.blogspot.com

13 grudnia Karolina zkubkiemkawy13.blogspot.com

14 grudnia Natalia zcukremalbowcale.com

15 grudnia Karolina wysmakowana.pl

16 grudnia Ewelina mamaijulka.blogspot.com

17 grudnia Beata punktsiedzenia.pl

18 grudnia Amn ksiazki-oczami-amn.pl

19 grudnia Kasia sklerotyczka.pl

20 grudnia Adrianna nawysokimobcasie.pl

21 grudnia Kamila znaciskiemnaszczescie.pl

22 grudnia Iga www.przedslubem.com

23 grudnia Aleksandra jasiovo.blogspot.com

28 grudnia Małgosia www.jaskoweklimaty.pl

29 grudnia Adrianna nawysokimobcasie.pl

30 grudnia Magda www.mumslife.pl