Odnalezione szczęście – recenzja książki “Pomyślne wiatry”

Catherine”, “Amanda”, “Lilah” i “Suzanna” przedstawiały historię czterech sióstr. Między wątkami miłosnymi, przewijała się opowieść o zaginionym naszyjniku Bianki, która to była ich prababką. Mimo że ta historia dobiegła końca, w Towers wciąż dużo się działo.  “Pomyślne wiatry” są ostatnią książką z serii, a tym razem główną bohaterką została Megan O’Riley- siostra męża Amandy. 

Kobieta przyjeżdża do Towers, gdzie ma zająć się finansami rodziny Calhounów. Wraz z nią przeprowadza się tam dziewięcioletni Kevin – jej syn z poprzedniego związku. Póki co nie chce rozpoczynać nowej relacji i nie jest zainteresowana spotkaniami, czego nie można powiedzieć o pewnym mężczyźnie, który zwrócił na nią swoją uwagę…

Megan pojawiła się już w poprzednich tomach, jednak to właśnie tę powieść autorka postanowiła poświęcić kobiecie (i trochę cioci Coco). Przeszłość dla Megan wciąż nie odeszła, stąd też miała problemy z zaufaniem do mężczyzn. Jest bardzo pracowita i wszystko co robi, musi być zrobione porządnie. Kevin jest dla niej całym światem i widać, że bardzo go kocha, co przejawia się w jej zachowaniu. 

Nate był typem flirciarza, a gdy darzył kogoś wielką sympatią, przyjacielsko mu dogryzał. Bardzo go polubiłam, jednak wolałabym mieć go za przyjaciela, niż za potencjalnego partnera, mimo że w powieści było widać, że dla bliskich jest w stanie zrobić bardzo wiele. Czasem też na pewne sytuacje działał zbyt impulsywnie, jednakże nie zmieniło to mojego stosunku do jego osoby. 

Żałuję, że wątek Baxtera został potraktowany trochę po macoszemu i pojawia się on tylko przez chwilę. 

“Pomyślne wiatry” to kolejna propozycja dla osób, które po pełnym wrażeń dniu potrzebują wyciszenia, oraz dla tych, których zainteresowały poprzednie części serii. 

Za egzemplarz dziękuję

11 komentarzy

Dodaj komentarz