A jak to się wyda?

Lubicie boysbandy? Przyznam, że przez jakiś czas słuchałam One Direction, jednak nie mogę powiedzieć, że byłam ich jakąś wielką fanką. Ot podobało mi się parę piosenek i to wszystko. Nie zadałam tego pytania bez powodu. Nawiązuje ono do książki, o której sobie dziś podyskutujemy.

Okładka książki pt.: "A jak to się wyda"

 “A jak to się wyda” jest historią o zespole muzycznym Saturday. W jego skład wchodzi czterech chłopaków: Ruben, Zach, Jon i Angel. Właśnie wyruszyli w trasę po Europie. Grają koncerty, spotykają się z fankami, śledzą informacje na swój temat w sieci… Historia brzmi prosto, prawda? A jakbym Wam powiedziała, że dwójka z nich ma się ku sobie? Że wytwórnia każe im trzymać swoją orientację w sekrecie? Że w pewnym momencie tournée musiało zostać wstrzymane?

Całość da się przeczytać w jeden dzień. Dosłownie zajęło mi to może około trzech – czterech godzin. Cieszę się, że Ruben oraz Zach mieli wsparcie przyjaciół i rodziców. Kiedy o tym czytałam, tak cieplej zrobiło mi się na sercu. Związek chłopaków nie jest też super przesłodzony, mają zarówno lepsze jak i gorsze dni co jest bardzo na plus. Podobało mi się również to, że nie dali się stłamsić swojej wytwórni i mieli odwagę być po prostu sobą. Dodatkowo oprócz poszukiwania własnej tożsamości, książka porusza temat chociażby uzależnienia od narkotyków.

Jest to idealna pozycja do przeczytania wieczorem. Trochę można się pośmiać, trochę podenerwować na niesprawiedliwość i niektóre zachowania, martwić się o bohaterów, ale także zobaczyć, że taka prawdziwa przyjaźń na dobre i na złe jednak istnieje. Jak ktoś byłby nią zainteresowany, to powieść swoją premierę ma już 28 września.

Za egzemplarz dziękuję 

 

Śledztwo panny Cahill.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł i opis książki pt.: “Śledztwo panny Cahill” pomyślałam, że to będzie super historia. No bo w końcu mamy młodą kobietę detektyw, która właśnie rozwiązuje zagadkę seryjnego mordercy okrzykniętego mianem Rzeźnika. Dodatkowo jego kolejną ofiarą może być przyjaciółka Fran, więc dziewczyna ma podwójną motywację, żeby złapać tego zwyrodnialca. 

Liczyłam na tę historię i trochę się przeliczyłam, bo dostałam tutaj tak naprawdę powieść obyczajową, gdzie motyw śledztwa to tylko dodatek. Nie zrozumcie mnie źle – lektura nie była zła, ale oczekiwałam czegoś mocniejszego. Miałam też nadzieję na trochę inną relację między główną bohaterką a komisarzem Braggiem, z którym prowadziła dochodzenie.

Książka jest dość prosta, bez jakiegoś większego napięcia. Na plus z pewnością była tożsamość rzeźnika oraz to, że narzeczony Fran nie chciał jej zamknąć w domu, tylko wspierał ją w jej pracy. W naszych czasach to nic niezwykłego, jednak w roku 1902 to raczej było nie do pomyślenia, żeby młoda kobieta była detektywem. Szkoda, że zabrakło tutaj takiego pazura.

Za egzemplarz dziękuję

 

 

Nasze małe okrucieństwa.

O matko, powiem Wam, że naprawdę liczyłam na “Nasze małe okrucieństwa” Liz Nugent. Kiedy czytałam początek, miałam takie: “Wow, ale to będzie dobre”. Jednak im dalej zapoznawałam się z fabułą, tym bardziej to wrażenie malało. 

Ale od początku. Opowieść zaczyna się tak, że trójka braci spotyka się na pogrzebie. Tyle że jeden z nich nie żyje. Pojawiają się więc pytania. Co się stało? Kto to zrobił? Jak do tego wszystkiego doszło? Odpowiedzi na nie znajdziemy podczas lektury powieści, jednak jakoś w połowie zorientowałam się już, który z nich nie żyje, przez co niestety rozwiązanie zagadki niezbyt mnie zaskoczyło. Miałam jednak nadzieję że w osłupienie wprawi mnie to, w jaki sposób zginął. Niestety tak się nie stało.

Chciałabym zwrócić uwagę na fakt, że autorka stworzyła bardzo specyficzne, aczkolwiek ciekawe relacje w tej rodzinie. Powiedzieć, że były one skomplikowane, to jak nic nie powiedzieć, a żeby dokładniej i dobitniej je określić, musiałabym użyć wulgaryzmu. Zdecydowanie to było na plus. 

Generalnie nie była to zła książka i jeżeli ktoś lubi pogmatwane rodzinne więzy i sekrety, to być może ona mu się spodoba. Dla mnie zabrakło właśnie tutaj takiego elementu, który wgniótł by mnie w fotel, skoro w teorii jest to powieść z gatunku thriller/kryminał.

Dziki poradnik przetrwania.

Jak widać Lelek postanowił po raz kolejny wziąć udział w Dyskusyjnym Klubie Książki. Akurat dobrze się składa, bo dzisiejsze spotkanie poświęcimy “Dzikiemu Poradnikowi Przetrwania” autorstwa Agnieszki Graclik. 

Okładka książki pt. "Dziki poradnik przetrwania"

Pierwsze co przyszło mi na myśl po przeczytaniu książki, to to, że natura jest naprawdę interesująca. Generalnie cały przewodnik dotyczy tego, jak zwierzęta się kamuflują, uciekają czy bronią czyli innymi słowy mówiąc – robią wszystko, aby nie dać się zjeść. Nie będę ukrywać – jak nie lubię pająków tak te, które udają odchody ptaków podbiły moje serce. Co ciekawe, prawdopodobnie spotkałam opisanego w nim chomika europejskiego, a także kwiczoła. Naprawdę cieszę się, że obserwowałam go z daleka.

Wolałabym raczej nie być przez niego zaatakowana. Jest to naprawdę świetny przewodnik, niby dedykowany dla dzieci w wieku 9-12 lat, ale myślę, że starszym też mógłby się spodobać. Napisany bardzo prostym i przystępnym językiem, z podkreślonymi nazwami naprawdę wielu gatunków zwierząt. No i przede wszystkim była to dla mnie idealna książka na odstresowanie się – kilka razy się przy niej zaśmiałam. Polecam z całego serca.

Dziecko Holocaustu.

Akurat pogoda idealnie współgra z książką, którą dzisiaj Wam przedstawię. Z góry uprzedzam, że jej tematyka dotyczy II Wojny Światowej. Jak widać po okładce, w oczy najbardziej rzucają się czerwone dziecięce butki, bordowy napis “Dziecko Holocaustu” oraz tego samego koloru informacja, że jest to Bestseller Amazon. Swoją drogą, lubicie jak na okładkach występują tego typu informacje? Wracając. Nie sądziłam, że ta powieść mnie tak poruszy. Może i nie uroniłam na niej ani jednej łzy, ale jednak opisane w niej wydarzenia sprawiły, że czułam się przygnębiona. 

Okładka książki pt.: "Dziecko Holocaustu"

Znajdziemy w niej historię Cypy, która wraz z mężem zrobiła wszystko, aby ocalić swoją córkę przed mordem w getcie. Opowieść o jej przyjaciółkach – Irenie oraz Zofii, które podjęły się opieki nad Rachelą. Późniejsze losy tej małej dziewczynki…dla mnie to wszystko niosło za sobą bardzo duży ładunek emocjonalny. Szczególnie, że cała ta książka została oparta na rzeczywistym dzienniku prowadzonym przez Cypę, a także na wywiadach ze wspomnianymi wcześniej kobietami. 

Mimo wszystko tytuł ten czyta się dość szybko. Gdybym jednak mogła zapoznać się z nim jeszcze raz, rozłożyłabym jego lekturę na parę dni.

O dwóch psach i jednym kocie. Czyli życie zwierząt na wesoło.

Uwielbiam Kalendarz Świąt Nietypowych. Zazwyczaj mogę tam znaleźć inspiracje do postów na Instagram lub do filmów na Tik Toka. Podczas ostatniego przeglądania, zauważyłam, że obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Publicznego Czytania Komiksów. Co prawda wypada on 28 sierpnia, to nawiązując do tego wydarzenia, chciałabym Wam dziś przedstawić krótki komiks. 

Jeśli szukalibyście opowieści, w której narratorem jest zwierzak, to “O dwóch psach i jednym kocie” będzie idealne. Główny bohater to golden retriever o imieniu Alex, opowiadający czytelnikowi o swoim życiu – a to o tym, że pogryzł legowisko, a to o tym, że Puszek (pekińczyk, mieszkający razem z nim) znów koczuje przy jego misce i nie chce go do niej dopuścić. 

Okładka książki pt.: "O dwóch psach i jednym kocie"

Co ciekawe, oba psy są po przejściach – Puszek jest psem schroniskowym, który boi się ludzi, natomiast Alex w poprzednim domu dostał kilka razy “po tyłku” za sikanie w pomieszczeniu, przez co kiedy się boi – chowa się pod stół. Cieszę się, że autorka zwróciła uwagę na to, że zwierząt się nie bije i że bez pomocy człowieka pies sobie nie poradzi. 

Podczas czytania nawet się uśmiechnęłam parę razy, szczególnie wtedy, kiedy pojawiała się Rita – kotka mieszkająca wraz z Alexem i Puszkiem. Przedstawiona jest trochę stereotypowo, jednak koniec końców – jest zadowolona ze swojego kociego życia. Mam tylko takie jedno ale. W książce występują takie określenia jak “durnie” czy “cymbał”, także nie polecam jej czytać dzieciom, które mogą podłapać takie słownictwo.

Królowa nocy. Tom 2.

Mamy to moi drodzy. Właśnie dziś porozmawiamy o kontynuacji “Królowej nocy”, o której wspominałam Wam parę dni temu. I tak szczerze? Ta druga część podobała mi się bardziej niż jej poprzedniczka. Nie zrozumcie mnie źle. Tamta nie była zła, jednak w tej części relacja między bohaterami się rozwinęła i pojawiła się w niej przede wszystkim szczerość. 

Ale od początku. Od wypadku Oliwii minęło już trochę czasu, a dziewczyna ułożyła sobie życie na nowo. Bez Leona. Jej lek okazał się przełomowy, a także prowadzi zajęcia taneczne w swojej szkole tańca. Czyli jednym słowem – ma stabilne życie. Do czasu. Do czasu, aż została wmanewrowana do spędzenia go z Leonem, który jakiś czas temu przecież złamał jej serce. Chłopak jednak nie próżnuje i stara się jak najlepiej wykorzystać drugą szansę. Przeznacza ją na odzyskanie dziewczyny. 

Okładka książki pt.: "Królowa nocy tom 2"

Powieść czytało się szybko i naprawdę przyjemnie się patrzyło, jak uczucie między tą dwójką ewoluowało. Bardzo też podobało mi się to, że Oliwia nie rzuciła się na Leona przy pierwszym spotkaniu, tylko trzymała go na pewien dystans, zostawiając mu tym samym pole do tego, aby udowodnił, że mu na niej zależy. Nawet poczułam emocje Oliwii, kiedy ta opowiadała o tamtej nocy, kiedy zawalił się jej cały świat. 

No i jeszcze warto wspomnieć o wątku z pokazem tanecznym. Cieszę się, że takie urozmaicenie zostało dodane do fabuły. Sam Leon też się zmienił i starał się zrobić wszystko, aby zraniona dziewczyna znów mu zaufała, co było wręcz urocze. Mogliśmy też poznać trochę jego przeszłość i zrozumieć niektóre z jego zachowań.

Dbałość. Jak komunikować swoje potrzeby?

Dziś zacznę od pytania do Was. Potraficie wyznaczać granice? Czyli wiecie, jeżeli czegoś nie chcecie zrobić, mówicie twardo, że nie, czy jednak się uginacie i wykonujecie daną czynność? Nie musicie odpowiadać na forum. Zapytałam Was o to, bo dziś omówimy sobie “Dbałość. O komunikowaniu własnych potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą” autorstwa Nedry Glover Tawwab. Tak, to również jest poradnik, ale obiecuję, że to już ostatni.

Okładka książki pt.: “Dbałość. O komunikowaniu własnych potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą”

Przynajmniej na razie. Tytuł ten ma za zadanie pomóc czytelnikowi nie brać na swoje barki zbyt dużej ilości różnych czynności, a co za tym idzie, znaleźć czas na zajęcie i zaopiekowanie się swoim zdrowiem psychicznym. Autorka przedstawia w tu różnego rodzaju historie z sesji które prowadziła i na ich przykładzie omawia różne zagadnienia dotyczące wytyczania granic. Podaje przykłady jak wdrożyć takie ograniczenia, a także w jaki sposób inni mogą na nie reagować. 

Przyznaję, że mnie akurat najbardziej zainteresowały 3 rozdziały, jednak pozostawię ich nazwy w tajemnicy. Pomimo tego, że książka ta uświadomiła mi pewne rzeczy to jednak bardzo ciężko mi się ją czytało. Nie do końca leżało mi pióro autorki, chociaż pewnie znajdą się takie osoby, którym nie będzie ono przeszkadzać. Być może na razie jestem przebodźcowana poradnikami i stąd też powstała pewna “ciężkość” w czytaniu.

Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym.

Miło mi Was powitać na kolejnym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki. Tym razem po raz kolejny omówimy książkę przeznaczoną dla tych, którzy lubią poradniki. Chociaż kto wie, być może osobom, nie czytającym tego gatunku też się spodoba. 

Porozmawiamy dokładnie o “Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym” Anny Walewicz – Kuc. I od razu powiem, że autorka rozbroiła mnie swoją szczerością w niektórych sprawach co sprawiło, że ten tytuł czytało mi się naprawdę przyjemnie. Generalnie dotyczył on tego, jak cieszyć się życiem, mimo że czasem nie jest w nim kolorowo. Zostały tu przytoczone historie z życia pisarki, trochę teorii oraz ćwiczenia. I w sumie to na jednym z nich chciałabym się teraz skupić. 

Okładka książki pt.: "Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym"

Zazwyczaj przy takich poradnikach wybieram parę lekcji, które mam zamiar wykonywać i wykorzystać w przyszłości. Akurat tutaj wybór padł na zadanie, polegające na nie myśleniu o negatywnych sprawach przez cały tydzień. Powiem tyle. Nie udało mi się zakończyć pozytywnie wyzwania, chociaż mam wrażenie, że z każdym dniem coraz mniej rozważam o sprawach, wyzwalających u mnie negatywne emocje (oczywiście chodzi mi tutaj o te, na które nie mam wpływu). Będę próbować więc dalej, aż w końcu przez cały tydzień uda mi się o nic nie martwić. 

Tak jak już wspominałam, to jest pozycja przede wszystkim dla osób, które lubią różnego rodzaju poradniki. Jeżeli więc czujecie, że moglibyście polubić się z tym tytułem, to zachęcam do sięgnięcia po niego.

Królowa nocy. Tom 1.

Początek września i robi się już powoli zimno. Dziś skapitulowałam i zrezygnowałam z koszulki na ramiączkach na rzecz cieplejszej bluzy. Skoro się ochłodziło, to proszę w takim razie częstować się herbatą, a zaraz porozmawiamy o “Królowej Nocy” autorstwa Izabeli Zawis. 

 

Okładka książki pt.: "Królowa nocy". Główną bohaterką powieści jest Oliwia.

Główną bohaterką jest Oliwia, studentka trzeciego roku farmacji. Obecnie boryka się z brakiem pieniędzy, na który nie może sobie pozwolić bowiem nie skończy studiów. Potrzebuje pracy dosłownie na wczoraj. Okazuje się, że jeden z Gliwickich klubów szuka pracownika, tak więc dziewczyna umawia się na spotkanie z szefem przybytku. Jak się okazuje, między nią a Leonem od razu zaczęło iskrzyć. Co więcej, mężczyzna naprawdę zainteresował się Oliwią i nawet był w stanie dla niej zmienić swoje przyzwyczajenia w związku. Uroczo, prawda? Brzmi jak prawdziwa miłość. 

Książkę tę czytałam już jakiś czas temu, a w pamięć najbardziej zapadło mi to, że kiedy zrobiło się nieprzyjemnie, Leon po prostu wziął nogi za pas i uciekł, zostawiając Oliwię samą z problemem. Na szczęście dziewczyna mogła liczyć na pomoc przyjaciół. W sumie to taka opowieść na jedno popołudnie, jest dużo zbliżeń między bohaterami, czasem gdzieś pojawi się moment, przy którym szybciej zabije serce. Historia nie zamyka się w jednym tomie, na rynku wydawniczym dostępna jest jeszcze kolejna część. Omówimy ją już za niedługo.