Książkowa Agencja Podróżnicza – przystanek XIII. Wyprawa Kapitana Rossa

Dobrze proszę Państwa. Jesteśmy już na miejscu. Tam w oddali jest Melisa Bel, dzięki której możemy popłynąć w rejs z Kapitanem Rossem. Mężczyzna jest bardzo zabiegany i gonią go terminy…Co to za hałasy? Przepraszam na chwilę, chyba na pokładzie pojawił się niespodziewany gość… 

Sytuacja została opanowana. Dama, próbująca właśnie wygarnąć Rossowi co o nim myśli, to nie żadna porzucona przez niego kurtyzana, a lady Helen Williams. Doszło do pewnego nieporozumienia, które nasz żeglarz musi jak najszybciej wyjaśnić, tak więc proszę wrócić do swoich zajęć i widzimy się wieczorem. 

Okładka książki pt.: "Kapitan Ross"

Swoją drogą, co Państwo myślą o naszym kapitanie? Osobiście muszę przyznać, że jest to mój ulubiony dżentelmen. Tak, znam jego przyjaciół, dlatego też mam porównanie. Oczywiście każdy z nich jest interesujący na swój sposób, ale do marynarza mi najbliżej. Bardzo podoba mi się w nim to, że nie lubi być “wrzucany” w sztywne ramy, w jakie chce go upchnąć społeczeństwo i to, że przede wszystkim ceni sobie wolność. Co do Helen, to rozmawiałam z nią zaledwie parę razy i póki co nie mam wyrobionego zdania. Kobieta próbuje zachowywać się jak dama, ale ma też charakterek i nie pozwoli, aby ktokolwiek zarzucił jej, że czegoś nie potrafi. 

Widzę, że ta dwójka ma się ku sobie i życzę im jak najlepiej. Jeżeli ktoś chciałby poznać całą wersję historii, to Melisa szepcze, że spisze ich opowieść, aby jak najwięcej osób zaznajomiło się z bohaterstwem Rossa oraz przygodą Helen. 

 

Hortensja – opowieść o młodszej z bliźniaczek

Dawno nie czytałam już romansu historycznego. I dawno nie czytałam romansu historycznego, gdzie występują piraci, statki i pełne morze. W zasadzie od pamiętnej wyprawy z kapitanem Rossem nie sięgnęłam po te motywy w powieściach. Myślę, że dwa lata to była wystarczająca przerwa. Dlatego dziś zapraszam Was na recenzję książki pt.: „Hortensja”. 


Książka ta przenosi czytelnika na początek XIX wieku, w okolice Biebrzy i Kornwalii. Poznajemy w niej dwie siostry tytułową Hortensję i Hiacyntę. Obie panny wyjeżdżają wraz z ciotką do hrabiego Harcourta, aby tam znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Przynajmniej dla głównej bohaterki. Stety niestety Hortensja nie lubi siedzieć bezczynnie i nie podoba się jej narzucanie roli, którą ma grać w społeczeństwie. Dlatego też wraz z siostrą opracowują intrygę, która w pewnym momencie wymyka się spod kontroli.

Okładka książki pt.: „Hortensja”.

To była fajna literacka przygoda. Dobrze, że niektórzy bohaterowie z poprzednich książek autorki powrócili w tym tomie. Chociaż przez jakiś czas myliłam imiona bliźniaczek, to w końcu udało mi się zapamiętać, która jest która. Tajemnica związana z pewną mapą również jest bardzo ciekawa i już nie mogę się doczekać, aby w całości ją odkryć. 

Jeżeli lubicie romanse historyczne i czytaliście poprzednie książki autorki, to myślę, że powinna Wam się ona spodobać. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Szara Godzina

Zaborcza Bestia

“Zaborcza Bestia” to po prostu cudowna książka. Jest w niej motyw fake datingu, różnicy wieku między bohaterami, przemiany szarej myszki w pewną siebie kobietę, a także sekretów rodzinnych – czyli to, co ostatnio uwielbiam w lekturach. A już myślałam, że autorka mnie niczym nie zaskoczy. Zdecydowanie teraz mogę powiedzieć, że cykl “Niepokorni” zajmuje specjalne miejsce w moim sercu i staje się jedną z moich ulubionych comfort series. 

Okładka książki pt.: "Zaborcza Bestia"

Ale wracając do samego tytułu. Tym razem główną bohaterką była dwudziestojednoletnia Annabel Brooke, czyli dziewczyna zahukana i stłamszona przez matkę. W sensie wiecie – nosiła nijakie sukienki, bo tak KAZAŁA jej matka, dodatkowo nie miała prawa mieć własnego zdania, najlepiej aby była skromna, posłuszna i miała męża, który nad nią zapanuje. I prawie jej rodzicielka do tego doprowadziła, ponieważ chciała ją wyswatać z dalekim kuzynem, piastującym urząd pastora. Wtedy jednak po raz pierwszy dziewczyna się zbuntowała i jako swojego narzeczonego przedstawiła słynną i nieposkromioną Bestię, właściciela Royal Theatre – czyli Jonathana Hawkinsa. 

Całą książkę dosłownie połknęłam na raz. Było trochę śmiesznych momentów, przez kilka fragmentów miałam wypieki na twarzy, a jedna scena z główną parą postaci aż zaparła mi dech w piersiach. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co przeczytałam. A wiecie co było najlepsze w tej opowieści? Obserwowanie, jak Annabel w końcu rozwija skrzydła. Cieszę się, że to właśnie Hawkins pomógł dziewczynie wyjść ze swojej skorupy. Może i miał trudny charakter, ale zdecydowanie zyskiwał przy bliższym poznaniu. Jeżeli jeszcze nie znacie “Zaborczej Bestii”, to naprawdę polecam się z nią zapoznać.

Współpraca barterowa z Melisą Bel. 

Książkowa Agencja Podróżnicza – Dyskusyjny Klub Książki – spotkanie III

Proszę pamiętać, że za niedługo wybieramy się w rejs z Kapitanem Rossem. Tak wiem, miał być w zeszłym tygodniu, jednak przez deszcz postanowiliśmy przenieść wycieczkę na bardziej słoneczny okres. To tyle z moich ogłoszeń. Widzę, że Dyskusyjny Klub Książki prężnie działa. Dobrze pamiętam, że w tym tygodniu omawiają Państwo “13 randek” Joanny Maziarek? 

Skrót dla osób nieznających fabuły. Ellen i Jeremy spotykają się w klubie Periscope. On szuka kobiety na jedną noc, ona partnera na wesele kuzynki. Kobieta jest odporna na urok mężczyzny, jednak ten nie ma zamiaru odpuścić. Żeby go spławić, Ellen proponuje mu 13 randek, po których..no można powiedzieć, że ją zdobędzie. Jeremy się nie wycofuje i podejmuje wyzwanie. Jakiś czas później zabiera ją na ich pierwsze spotkanie. 

Okładka książki pt.: "13 randek"

Co sądzę o tym tytule? Początek czytało mi się bardzo dobrze, wręcz płynęłam przez tę historię, niestety w połowie akcja mocno zwolniła przez liczne sceny łóżkowe. Na szczęście po jakimś czasie fabuła znów ruszyła do przodu, dzięki czemu mogłam rozkoszować się lekturą. Miałam jednak czasem problem z Ellen, która zachowywała się niekiedy jak rozkapryszone dziecko, co było mocno irytujące. 

To taka książka na jeden dzień, dzięki której można trochę odsapnąć od codziennych problemów. Jeżeli ktoś lubi lekkie romanse, to prawdopodobnie spodoba mu się “13 randek”.