W prawniczym kręgu – recenzja książki “Caine”

Ostatnio coraz częściej sięgam po książki Nory Roberts. Jakiś czas temu miałam przyjemność recenzować opowieści o siostrach Calhoun. Czytałam także pierwszą część innej serii autorki, opowiadającej o szkockim rodzie MacGregorów – “Serenę”. Teraz przyszła pora na kolejny tom tej historii, którym jest “Caine”.

W drugiej części powieści poznajemy jednego z braci Sereny – tytułowego Caine’a, obracającego się w kręgu prawników. Większość kobiet była nim oczarowana – przystojny, z dobrej rodziny… Jednak nie Diana, którą poznał przy okazji odbierania jej z lotniska. Jak się później okazało, oboje studiowali na tej samej uczelni, po której o mężczyźnie krążyły różne historie…Czy jest to możliwe, aby ta dwójka się dogadała?

Zarówno Caine jak i Diana mieli podobne ambicje i charaktery, co zdecydowanie było na plus. Kobieta czasem irytowała mnie swoim zachowaniem, jednak w ostatecznym rozrachunku nie żywię do niej żadnych negatywnych odczuć. Co do Caine’a…z pewnością podobało mi się w nim to, że traktował swoją pracę bardzo poważnie.

Warto też wspomnieć, że jakiś czas temu powieść ta ukazała się pod innym tytułem. Być może niektórzy będą ją kojarzyć jako “Kodeks uczuć” natomiast wcześniejszy tom – jako “Zagraj ze mną”.

Książki Nory Roberts nie są wymagające. Ot takie luźne poczytajki na wieczór, aby odstresować się po pracy i zapełnić sobie czas. Polecam ją przede wszystkim czytelnikom lubiącym niewymagające lektury.

Czy “Robert” podbił moje serce?

Przyznam się Wam, że mam lekki problem z serią powieści o rodzinie MacGregorów. Mianowicie odnoszę wrażenie, że wszystkie te historie mają dość podobny schemat. Zmieniają się tylko bohaterowie i sposób, w jaki się oni poznają. Na sześć książek z tego cyklu, tylko dwie mi się podobały – mianowicie był to “Caine” oraz “Daniel”. “Robert” niestety nie podbił mojego serca. 

Fabuła jest naprawdę prosta. Darcy ucieka z miasta od zaborczego narzeczonego. Zaszywa się w kasynie, które po rodzicach przejął Robert. Dopisuje jej szczęście i wygrywa prawie dwa miliony dolarów. Z nadmiaru emocji mdleje w ramiona właściciela przybytku. 

Okładka książki pt.: "Robert"

Nie jest to zła książka. Muszę przyznać, że podobała mi się przemiana głównej bohaterki z szarej myszki w pewną siebie, spełniającą swoje marzenia kobietę. Po prostu nie dostarczyła ona mi zbyt wielu emocji. Żałuję, że wątek z jej narzeczonym został rozwiązany tak szybko – myślę, że mógłby on dodać historii odrobinę dynamiki. Zdradzę jeszcze tylko, że w tym tomie pojawiają się postaci z poprzednich części, tak więc radziłabym czytać serię w kolejności wydania.

Współpraca recenzencka z 

 

Książkowa Agencja Podróżnicza – prelekcja Daniela MacGregora

Dziś mamy zaplanowane spotkanie z Danielem MacGregorem, seniorem szkockiego rodu mającego zatargi… Z tego co widzę, to mimo wieku wciąż jesteś energicznym i głośnym staruszkiem. W takim razie zapraszam na scenę. 

Mężczyzna zgodził się opowiedzieć o swojej młodości, kiedy to udało mu się dorobić ogromnej fortuny, a przy okazji zdradzi tajemnicę, w jaki sposób przekonał do siebie swoją żonę… Z tego co mi wiadomo, to na początku ich znajomość była bardzo burzliwa. Anna podpowiada, że Daniel zachowywał się wtedy jak samolubny arogant, a ona w pewnym kwestiach za żadne skarby świata nie chciała mu ustąpić… Ich historia miłosna na swój sposób jest naprawdę urocza. 

Być może część z Państwa zna już ich dzieci – Serenę, prowadzącą wraz z mężem kasyno, piastującego dość wysoką funkcję Alana, albo Caine’a, będącego prawnikiem. Dobrze, dobrze Danielu, oddaję Ci już głos. 

Okładka książki pt.: "Daniel"

Niestety mam złą wiadomość. Właśnie dzwoniła do mnie Nora Roberts, która zajmuje się opracowywaniem kroniki rodów MacGregorów z wiadomością, że nasz prelegent miał poważny wypadek i teraz walczy o życie w szpitalu. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy…

 

Pierworodny MacGregor – recenzja książki “Alan”

Jakiś czas temu zapoznałam się z serią książek autorstwa Nory Roberts, opowiadających o siostrach Calhoun. Później wzięłam się za kolejny cykl autorki, tym razem o rodzeństwie MacGregorów. Historię Sereny oraz Caine’a już opisywałam, a więc teraz przyszła pora, aby podzielić się wrażeniami z powieści pt.: “Alan”. 

Trylogia o MacGregorach

Tytułowy bohater podczas pewnego przyjęcia spotyka kobietę swojego życia. W Shelby Campbell zakochał się już od pierwszego wejrzenia. Niestety dziewczyna przez pewien czas opierała się jego urokowi. Kiedy w końcu udało mu się ją w sobie rozkochać i poprosić o rękę – odmówiła. Skąd taka decyzja? I co ma wspólnego z tym jej zmarły ojciec? 

Bardzo lubiłam Shelby. Jest bohaterką, która jak kocha, to całym sercem, a w pewnych sytuacjach potrafi pokazać pazurki. Warto wspomnieć, że zajmuje się wyrobem glinianych naczyń. U Alana podobało mi się w jaki sposób starał się zdobyć dziewczynę, pomimo jej uporczywej odmowy. 

“Alan” jest najobszerniejszą pozycją z całego cyklu o MacGregorach i niestety trochę mi się dłużył podczas czytania. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że mogłam się z nim zapoznać. 

Całą serię powinno się czytać w kolejności powstania, żeby nie umknęły pewne wydarzenia. Lekturę tą polecam osobom, które chciałyby czasem zagłębić się w niewymagającej historii, oraz wszystkim fanom Nory Roberts.

Za egzemplarz dziękuję

https://booktime.pl/
https://harpercollins.pl/