Ostatnio coraz częściej sięgam po książki Nory Roberts. Jakiś czas temu miałam przyjemność recenzować opowieści o siostrach Calhoun. Czytałam także pierwszą część innej serii autorki, opowiadającej o szkockim rodzie MacGregorów – “Serenę”. Teraz przyszła pora na kolejny tom tej historii, którym jest “Caine”.
W drugiej części powieści poznajemy jednego z braci Sereny – tytułowego Caine’a, obracającego się w kręgu prawników. Większość kobiet była nim oczarowana – przystojny, z dobrej rodziny… Jednak nie Diana, którą poznał przy okazji odbierania jej z lotniska. Jak się później okazało, oboje studiowali na tej samej uczelni, po której o mężczyźnie krążyły różne historie…Czy jest to możliwe, aby ta dwójka się dogadała?
Zarówno Caine jak i Diana mieli podobne ambicje i charaktery, co zdecydowanie było na plus. Kobieta czasem irytowała mnie swoim zachowaniem, jednak w ostatecznym rozrachunku nie żywię do niej żadnych negatywnych odczuć. Co do Caine’a…z pewnością podobało mi się w nim to, że traktował swoją pracę bardzo poważnie.
Warto też wspomnieć, że jakiś czas temu powieść ta ukazała się pod innym tytułem. Być może niektórzy będą ją kojarzyć jako “Kodeks uczuć” natomiast wcześniejszy tom – jako “Zagraj ze mną”.
Książki Nory Roberts nie są wymagające. Ot takie luźne poczytajki na wieczór, aby odstresować się po pracy i zapełnić sobie czas. Polecam ją przede wszystkim czytelnikom lubiącym niewymagające lektury.