Copywriting – poradnik dla początkujących

Jakiś czas temu miałam już do czynienia z jedną z książek Norberta Oruby. Być może pamiętacie tytuł opowiadający o strategii komunikacji w social mediach. Wtedy powiedziałam, że poradnik jednocześnie rzucił nowe światło na parę zagadnień marketingowych, ale również przypomniał mi teorię, którą już kiedyś poznałam. Z najnowszą pozycją autora, czyli „Copywriting. Trafiaj słowem w umysły odbiorców”, było podobnie. Dowiedziałam się czegoś nowego, ale większość informacji już znałam. 

Okładka książki pt.: „Copywriting. Trafiaj słowem w umysły odbiorców”.

Całość podzielona jest na 8 rozdziałów, w których poruszone zostały takie zagadnienia jak np. czym jest copywriting, jak język korzyści wpływa na ludzkie emocje, jak powinno wyglądać CTA (call to action) czy chociażby to, dlaczego warto w swoich wpisach wykorzystywać storytelling. 

Tak jak wspominałam, większość wiadomości z książki już znałam, ponieważ miałam z nimi do czynienia na studiach lub stażach. Chociaż muszę przyznać, że zaciekawił mnie temat mechanizmu działania algorytmów. Myślę, że dla osób, które stawiają swoje pierwsze kroki w copywritingu, będzie to przydatna lektura.

Współpraca barterowa z wydawnictwem OnePress.

Love on the Brain – lekki romans z NASA w tle

Nie ukrywam, że odkąd przeczytałam „The Love Hipothesis”, to nie mogłam doczekać się kolejnych powieści Ali Hazelwood. Kiedy więc wydawnictwo You&Ya ogłosiło premierę „Love on the Brain”, naprawdę bardzo się ucieszyłam. 

Bee Königswasser została przydzielona do współprowadzenia projektu NASA. Było to dla niej spełnienie najskrytszych marzeń. Niestety okazało się, będzie musiała działać wspólnie ze swoim starym znajomym ze studiów, a on delikatnie mówiąc, za nią nie przepadał. Przynajmniej Bee odnosiła takie wrażenie. Dziewczyna jednak próbowała robić dobrą minę do złej gry. Niestety już na samym początku pojawiły się problemy, np. anulowano zamówienie sprzętu albo maile do niej nie dochodziły… Zbieg okoliczności czy celowe działanie? 

Okładka książki pt.: „Love on the brain".

Niestety nie potrafiłam zżyć się z żadnym z bohaterów. Próbowałam kilkukrotnie ich polubić, jednak jakoś nie potrafiłam. Sama fabuła była dość prosta, a ciekawie zrobiło się dopiero pod sam koniec, kiedy pewne wątki zaczęły się wyjaśniać. Sceny łóżkowe również występują, dlatego też lektura ta skierowana jest do czytelników 18+. Dodam jeszcze tylko, że autorka często nawiązywała do życia Marii Skłodowskiej-Curie. 

Książka nie była zła i całkiem przyjemnie spędziłam z nią czas. Zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o tej powieści. Jest to lekki romans, z zaawansowanymi technicznymi wynalazkami w tle. Nie skreślam autorki i z chęcią sięgnę po kolejne jej tytuły w przyszłości. Być może któryś z nich uda się w końcu strącić „The Love Hipothesis” z piedestału.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Seans spirytystyczny – książka bliska mojemu sercu

„Zaginiona apteka” autorstwa Sarah Penner w zeszłe wakacje zdobyła tytuł mojego Ulubieńca miesiąca. Niedawno miałam okazję przeczytać „Seans spirytystyczny” tej autorki i coś czuję, że kolejna jej powieść znajdzie się wysoko w zestawieniu książek bliskich mojemu sercu. 

Opowieść przenosi nas do roku 1873, gdzie poznajemy Vaudeline D’Allaire – medium, które pomaga odkrywać tożsamość morderców, oraz Lennę Wickes, próbującą rozwiązać zagadkę śmierci swojej siostry. Aby tego dokonać, dziewczyna pobiera nauki od Vaudeline i powoli wnika w świat okultyzmu. Okazuje się być jednak bardzo dobrą uczennicą, więc wraz ze swoją mentorką wybierają się do Anglii, aby skontaktować się z duchem prezesa Londyńskiego Towarzystwa Spirytystycznego. Tymczasem na jaw wychodzą sekrety, na które obie kobiety nie są gotowe… 

Okładka książki pt.: „Seans spirytystyczny”.

W tej książce nic nie jest takie, jakie wydaje się być na pierwszy rzut oka. Potrafiłam zmienić zdanie o danej postaci trzy razy w ciągu pięciu kartek. Pod koniec licytowałam się sama ze sobą, aby przeczytać jeszcze jeden rozdział i położyć się spać, jednak pokusa była zbyt silna i trochę zarwałam dla tego tytułu noc. Czasem zdarzyło mi się powiedzieć na głos „Co?”, kiedy coś mnie zaskoczyło. Wspomnę też, że wątek romantyczny między głównymi bohaterkami nie jest na pierwszym planie. Pojawia się gdzieś w tle i dopełnia całą historię. Końcówka jest po prostu „wow”. 

Niestety Lenna czasami irytowała mnie swoim zachowaniem. Miałam wrażenie, że zbyt często działała pod wpływem emocji, przez co jej osądy były krzywdzące. Na szczęście antagonista został tak dobrze wykreowany, że często zapominałam o wybrykach dziewczyny. Bardzo się cieszę, że mogłam się zapoznać z tą powieścią. Dla mnie mocne 8/10.

Współpraca barterowa z

Opowieść wysłanniczki – nowy debiut na rynku

„Opowieść wysłanniczki” to książka, na którą bardzo czekałam. Słyszałam o niej już kilkakrotnie na Tik Toku, więc kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tego tytułu, byłam naprawdę podekscytowana i szczęśliwa. 

Główną bohaterką jest Lyrissa, posiadająca niezwykłe umiejętności. Niestety nie dla wszystkich są one czymś pięknym i niewinnym – Zakon Umysłu widzi w jej magii materiał do eksperymentów. Pewnego dnia zostaje porwana i uwięziona przez nich na całe sto lat, jednak z pomocą nowo poznanych przyjaciół ucieka od swoich oprawców. 

Okładka książki pt.: „Opowieść wysłanniczki”.

Z tego co zauważyłam podczas czytania, to były momenty, które całkowicie mnie pochłaniały i dostarczały mnóstwa emocji, a po nich następowały takie wyciszające, powoli popychające akcję do przodu. Chociaż niestety przy scenach walk zabrakło mi efektu „wow”. 

Miałam problem z Aurelią – jedną z bohaterek. Raz mnie irytowała swoim zachowaniem, a czasami wprost przeciwnie. Darzę ją bardzo mieszanymi uczuciami. Lyrissa wiele przeszła w swoim życiu i potrafiłam zrozumieć jej zachowanie, co nie zmieniło faktu, że czasami chciałam nią potrząsnąć. 

„Opowieść wysłanniczki” to debiut Angeliki Botor. Mimo pewnych niedociągnięć całkiem przyjemnie spędziłam z nim czas. Jest tu romans, walka, przyjaźń, poszukiwanie swojego miejsca na ziemi, odzyskiwanie wspomnień i kilka żywych trupów. Choć książka ta jest obszerna, to zapoznałam się z nią dość szybko. Polecam samodzielnie wyrobić sobie zdanie o tym tytule.



 

 

Współpraca z wydawnictwem SQN

Dunbridge Academy. Tam gdzie ty – świetna młodzieżówka

Wraz z początkiem maja pojawił się kandydat do Ulubieńca Miesiąca. Już po pierwszych stronach wiedziałam, że ta książka mi się spodoba, ale nie spodziewałam się, że moja miłość do niej będzie rosła z każdą przeczytaną kartką. Nie przedłużając – dziś zapraszam Was do świata „Dunbridge Academy. Tam gdzie ty” autorstwa Sarah Sprinz. 

Główną bohaterką jest Emma, która wyjeżdża na roczną wymianę do szkockiej Dunbridge Academy. Dziewczyna ma pewną misję – chce odnaleźć ojca. Przed laty to właśnie w tej placówce spotkali się jej rodzice, więc ma nadzieję, że w szkole znajdzie jakieś wskazówki, mogące pomóc w realizacji planu. Jak się okazuje, jeden z nauczycieli doskonale pamięta jej tatę…

 

Okładka książki pt.: „Dunbrodge Academy. Tam gdzie ty”

Dawno nie czytałam tak dobrej młodzieżówki. Z jednej strony opowiadającej o nastoletniej miłości, a z drugiej o porzuceniu przez rodzica czy żałobie po stracie kogoś bliskiego. Bohaterowie nie są idealni – popełniają błędy, kłócą się, wpadają w tarapaty. Potrafią jednak przeprosić i porozmawiać o tym, co ich gryzie. Bardzo podobały mi się w tej powieści właśnie relacje między poszczególnymi postaciami. 

Całość czyta się naprawdę szybko, świat jest świetnie wykreowany, a lektura ta jest po prostu życiowa. Na końcu tytułu zostały spisane wątki, które mogą wywołać silne emocje. Zamieszczono tam również telefony zaufania dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. 

Nie mogę się już doczekać kolejnej historii ze świata Dunbridge Academy. A jeżeli ktoś chciałby zapisać się do akademii, to wydawnictwo Moondrive to umożliwiło. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive

Przyjaciel wilków – opowieść o magii

Dziś chciałabym z Wami porozmawiać o książce pt.: „Przyjaciel wilków” autorstwa Ruth Emmie Lang. 

Weylyn Grey nie miał łatwego dzieciństwa. Był sierotą wychowaną przez wilki, właścicielem świnki z rogiem, a także postacią, wokół której działy się osobliwe rzeczy. Nagłe opady śniegu, gwałtowne wichury znikąd. W skrócie tak można opisać jego rzeczywistość. Mary, którą spotkał jako dziecko, widziała w nim jednak kogoś więcej niż dziwaka. Ale czy uda im się zbudować wspólną przyszłość? 

 

Okładka książki pt.: „Przyjaciel wilków”.

Powieść napisano w ciekawy sposób – narratorami były osoby znające głównego bohatera. Dzięki temu mogliśmy śledzić historię chłopaka z perspektywy kilku osób, a co za tym idzie – poznać ich opinię na jego temat. Tak naprawdę w pierwszej chwili nie polubiłam tylko pewnej nauczycielki, jednak na szczęście później się to zmieniło i zdobyła moją sympatię. Co do samego Weylyna, to był on bardzo dobrym człowiekiem. Gdziekolwiek się pojawiał, chciał czynić samo dobro. Nawet wtedy, kiedy ktoś źle go traktował. 

Jest to ładna historia o szukaniu własnego miejsca w świecie, przyjaźni, miłości, a także magii. Spędziłam z nią miłe chwile, chociaż muszę powiedzieć, że przy jednej scenie aż otworzyłam usta ze zdziwienia i zaskoczenia. Naprawdę się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Z pewnością będę oczekiwać kolejnych tytułów tej autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza

Bałtyk – przewodnik dla młodszych

Za chwilę majówka i matury, a potem czerwiec i upragnione wakacje. Póki jest jeszcze trochę czasu do zaplanowania wypoczynku, chciałabym Wam pokazać bardzo ciekawy przewodnik po naszym morzu pt.: „Bałtyk” autorstwa Jana Wilkanowskiego. 

Autor zabiera czytelników w podróż po wybrzeżu. Cała wycieczka zaczyna się w Malborku, a kończy w charakterystycznym zakątku Świnoujścia, zwanego Stawa Młyny. W książce tej m.in. zostali opisani różni mieszkańcy Bałtyku, porównano orła i bielika, a także sprawdzono, czym różnią się od siebie poszczególne gatunki mew. Oprócz tego przytoczono różnego rodzaju legendy (np. opowiadającą o tym, dlaczego morze jest słone). Dodatkowo całość zdobią piękne ilustracje autorstwa Aleksandry Krzanowskiej.

Okładka przewodnika pt.: „Bałtyk".

Kiedy byłam młodsza, często jeździłam nad morze razem z rodziną. Już nawet nie wiem, ile czasu upłynęło od mojej ostatniej wizyty i z chęcią bym się znów tam wybrała. Wróciłabym do części wymienionych w przewodniku miejsc (np. do skansenu w Klukach czy chociażby na Kaszuby) lub też zwiedziła całkiem nowe (jakoś tak się złożyło, że nigdy nie odwiedziłam Międzyzdrojów, gdzie można zobaczyć np. Aleję Gwiazd). 

„Bałtyk” to propozycja idealna dla młodszych i starszych osób. Jeżeli więc ktoś miałby w planach wyjazd nad morze wraz z dziećmi, to bardzo polecam zaopatrzyć się w ten tytuł.

Współpraca barterowa z Wydawnictwem Literackim 

 

Sami w eterze – love story Regan i Alda

Pięć miesięcy temu miałam okazję przeczytać „The Atlas Six”, czyli jedną z książek autorstwa Olivie Blake. Dziś natomiast chciałabym porozmawiać z Wami na temat innej historii tej autorki, mianowicie mam na myśli powieść pt.: „Sami w eterze”. 

Charlotte Regan choruje na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. W dodatku w przeszłości miała epizod z fałszowaniem pieniędzy, za co została wysłana na przymusową terapię. Obecnie pracuje jako przewodnik w pewnym muzeum. Aldo Damiani to doktorant, który uczy na uniwersytecie. Cierpi na depresję kliniczną. Pewnego dnia ta dwójka wpada na siebie w zbrojowni Instytutu Sztuki w Chicago. I tak właśnie zaczyna się ich wspólna opowieść. 

 

Okładka książki pt.: „Sami w eterze"

Na początku byłam wręcz przekonana, że nie polubię się z tym tytułem, jednak po parunastu stronach coś się zmieniło. Z ciekawością zaczęłam śledzić losy Alda i Regan, a także obserwowałam rodzące się między nimi uczucie. Narracja była prowadzona nietypowo i specyficznie, ale o dziwo – podobała mi się. Co ciekawe, w powieści zostały wplecione informacje o pszczołach. Nie jest ich dużo, ale świetnie uzupełniają całą historię. 

Uważam, że książka jest naprawdę warta przeczytania. Z pewnością nie jest to szablonowa i lekka historia o miłości. Po całej lekturze warto zainteresować się tym, napisanymi przez samą autorkę podziękowaniami.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza 

Zaginione klejnoty – pierwszy tom cyklu Dworek nad Biebrzą

Jakiś czas temu skończyłam czytać „Zbuntowaną szlachciankę” ostatni tom serii W dolinie Narwi. Nie zdążyłam jednak stęsknić się za piórem autorki, ponieważ niedługo później otrzymałam „Zaginione klejnoty”, czyli pierwszą część nowego cyklu Urszuli Gajdowskiej pt. Dworek nad Biebrzą. 

Izabela Wieczorek to panna na wydaniu, która nie zachowuje się tak, jak przystoi pannie z XIX wieku. I mimo tego, że adoratorów jej nie brakuje, to dziwnym zrządzeniem losu, zazwyczaj znikają oni w tajemniczych okolicznościach. Podczas konkurów wraz z jednym z kawalerów, ginie pamiątka rodowa. Baron Klemens Krzyżewski próbuje ją odnaleźć, więc rozpoczyna śledztwo. Zaczyna kręcić się w pobliżu Izabeli oraz jej wuja. Czy jednak jest gotów na to, co uda mu się odkryć? 

Okładka książki pt.: „Zaginione klejnoty”

„Zaginione klejnoty” były dla mnie lekką lekturą na jeden wieczór. Zaskoczyła mnie kreacja wicehrabiego Giełczyńskiego, ale muszę przyznać, że była świetna i bardzo do niego pasowała. Za Izabelą na początku nie przepadałam, ale ostatecznie polubiłam tę postać. Pod koniec, kiedy cała akcja dobiegała końca, wstrzymywałam oddech. Zrobiło się naprawdę interesująco i chciałam szybko poznać finał całej opowieści.  

Myślę, że ta pozycja może spodobać się osobom, które lubią czytać romanse historyczne. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Szara Godzina

„This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie” – powrót Bri

Jeżeli chodzi o mitologię grecką, to pierwszy kontakt z nią miałam już w dzieciństwie, dzięki animowanej wersji „Herkulesa”. W późniejszych latach zapoznałam się z „Mitologią” Jana Parandowskiego i na tym zakończyła się moja przygoda z wierzeniami Greków. Po dość długiej przerwie, z ciekawości sięgnęłam po „This Poison Heart. Zatrute serce”, czyli historię dziewczyny imieniem Bri, posiadającej pewien niezwykły dar. W treści znalazło się dużo nawiązań właśnie do greckich bogów i bogiń. Natomiast 12.04.2023 roku premierę miał drugi tom tej powieści, czyli „This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie”. 

UWAGA: POJAWIAJĄ SIĘ NAWIĄZANIA DO POPRZEDNIEJ CZĘŚCI SERII. MOŻLIWE SPOILERY. 

Serce Bri zostało rozdarte na milion kawałków w momencie, kiedy zmarła jej mama. Dostała ona jednak szansę na uratowanie jej życia. Hekate dała głównej bohaterce trochę czasu, na wykonanie prawie niemożliwego zadania. Mianowicie dziewczyna musiała połączyć wszystkie części serca Apsyrtosa. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby Bri i jej najbliżsi wiedzieli, gdzie szukać ostatniego fragmentu. Rozpoczął się wyścig z czasem. Kogo spotkała na swojej drodze? Ile będzie musiała poświęcić, aby uratować tych, których kocha? 

Okładka książki pt.: „This Wicked Fate”.

Miałam problem z postacią Marie. Już w pierwszej części za bardzo za nie przepadałam, a kiedy wydawało mi się, że uda jej się zdobyć moją sympatię, robiła coś, co znów mnie od niej odsuwało. Tak więc jest to bohaterka, do której mam mocno mieszane uczucia. 

W opowieści znalazło się trochę wypraw, tajemnic, a raz nawet zrobiło mi się przykro. Trochę żałuję, że nie został poruszony wątek jednego z bogów, którego imię zostało wspomniane w treści. Mogłoby to być fajne urozmaicenie całej historii. „This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie” podobnie jak jej poprzedniczka daje mi vibe „Naszego magicznego Encanto”. Tym razem jakoś tak miałam wrażenie, że Persphone przypominała mi Luisę. Była to dla mnie przyjemna książka, idealna na relaks po ciężkim i męczącym dniu.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive.