Pamiętnik założyłam będąc jeszcze w szkole podstawowej. Pamiętam, że był on zamykany na kluczyk, jednak gdy zapięcie się zepsuło, przestałam go prowadzić. Drugie podejście to już o wiele bardziej zaawansowany technicznie pamiętnik. Może niektórzy z Was kojarzą takie otwierane głosem i z lampką, która miała chronić te nasze najbardziej „skrywane sekrety”. Niestety po pewnym czasie znowu porzuciłam ten temat by jakoś dwa lata temu znów do niego powrócić. Wpisy pojawiały się nieregularnie, aż w końcu zakończyło się to tak samo, jak w poprzednich przypadkach.
Mimo moich wcześniejszych niepowodzeń i „słomianego zapału” do przelewania swoich myśli na papier, bardzo się ucieszyłam, gdy „Kronika wypadków życiowych” trafiła w moje ręce.
Nie jest to typowy pamiętnik. Jest to coś w rodzaju książki z zadaniami połączonej z kroniką.
Po krótkiej przedmowie, gdzie można poznać historię powstania tej książki, zaczyna się cała zabawa. Na każdej ze stron widnieje zadanie. Można robić je wszystkie po kolei, albo kartkować książkę i robić te, które w tym momencie rzucą nam się w oczy. Są różnego rodzaju. Albo mamy coś narysować, albo sobie przypomnieć, albo czegoś poszukać, popytać, spisać…
Są zadania dotyczące opisania siebie (np. Kim jestem?), swojego ulubionego jedzenia, muzyki, wspomnień z dzieciństwa, a także kartka, na której możemy wyładować swój negatywny humor… Jest też taka jedna, przeznaczona do całkowitego zniszczenia, gdzie możemy spisać to, o czym nikomu nie powiedzieliśmy i co nas zżera od środka. Przyznam, że tej kartce przyglądałam się dość długo. Zastanawiałam się, czy kiedyś dojdzie do tego, że się ona zapełni.
Moja „Kronika Wypadków Życiowych” jest póki co wypełniona jedynie w kilku miejscach i to nie dlatego, że nie podoba mi się uzupełnianie jej – wręcz przeciwnie. Bardzo spodobały mi się kreatywne zadanie, które zawiera książka. Jeżeli chodzi o pisanie, to lubię podejmować różne nowe wyzwania zmuszające mnie do bycia kreatywną. Jest to też pewnego rodzaju sentyment. Takie zadania robiłam, kiedy zaczynałam swoją przygodę z pisaniem.
Mimo tych paru godzin, które spędziłam razem z „Kroniką wypadków życiowych” jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona. Podoba mi się zarówno forma, w jakiej zadania są napisane, jak i one same. Atutem tej książki, jest też dokładne poznanie siebie, swoich zalet i wad, przepędzenie demonów oraz spisanie wszystkich ważnych dla nas wydarzeń.
Jeżeli ktoś chciałby kreatywnie spędzić czas i przy okazji lepiej poznać siebie, to ta książka jest wprost idealna do tego.