Recenzja książki “Życie za życie”

Dziękuję wydawnictwu “Białe Pióro” za możliwość zrecenzowania książki Katarzyny Janus pt.: “Życie za życie”.


Maja- młoda dziewczyna pochodząca z Poznania, po dość bolesnym zranieniu przez miłość swojego życia, podejmuje decyzję o ucieczce z wielkiego miasta. Wyjeżdża do Rabki gdzie stara sobie ułożyć życie na nowo. Z początku się jej to udaje, jednak gdy na horyzoncie pojawia się przystojny architekt Hubert, jej życie ponownie staje na głowie. Śladem dziewczyny podąża wciąż w niej zakochany Filip – mężczyzna, od którego Maja kategorycznie postanowiła odejść, a który chcąc przeprosić za swoje błędy i spróbować odzyskać dziewczynę również przybywa do Rabki. Osobą, która za wszelką cenę chce stanąć na drodze do szczęścia bohaterów jest szaleńczo zakochana w Hubercie Sarah — siostra jego zmarłej żony. Jak zakończy się ich historia?
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się tak szybko przeczytać książki, żeby móc poznać jej finał. Wręcz mogę powiedzieć, że połykałam strony w całości. Po pierwszych kartkach sądziłam, że wiem, co będzie dalej, jednak autorka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Idealnie wykreowała bohaterów, z których większość naprawdę polubiłam. Maja, Hubert, a nawet Filip skradli moje serca, jednakże wyjątek stanowiła Sarah, która irytowała mnie swoim istnieniem i zachowaniem. To utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że ci bohaterowie mają w sobie to coś, co sprawia, że mimo tego, iż są tylko wykreowani na kartach powieści, to jednocześnie są bardzo rzeczywiści. Świat przedstawiony jest wyjątkowo dobrze opisany, dzięki czemu czytelnik może wyobrazić sobie zarówno małe Żegutkowo, położone blisko Rabki, jak i wielkie Chicago. Nie obyło się tu również bez morza emocji, przez które zapominałam o całym świecie oraz niespodziewanych zwrotów akcji, przy których wstrzymywałam oddech. Czasami nawet musiałam odejść od książki i wziąć głęboki wdech, by uspokoić myśli. Potem w spokoju mogłam wrócić do czytania. Klimatu całej opowieści dodaje pojawianie się w snach Mai i Huberta kobiety w stroju do chodzenia po Tatrach, która zwiastowała nieszczęście.
Książka jest napisana z perspektywy trzecioosobowej, dzięki czemu miałam wrażenie, że siedzą przede mną osoby, które znały bohaterów i opowiadają mi kolejno historię o Mai, Hubercie i Filipie.
Jest to idealna pozycja na jesiennie wieczory. Polecam.

18 komentarzy

Dodaj komentarz