Na szczęście nigdy nie byłam ofiarą wypadku. Nie trafiłam też do szpitala, chociaż bywały takie dni, gdy jakiś kierowca prawie byłby mnie potrącił, bo uznał, że zdąży przejechać. Zazwyczaj mu się to udaje, ale co by było, gdybym się spieszyła i po prostu przebiegła przez pasy, kiedy on postanowił zwiększyć prędkość, albo najzwyczajniej w świecie nie patrzył wtedy na drogę?
Niestety Weronika – główna bohaterka powieści Katarzyny Janus pt. „Piękni ludzie” dość boleśnie się przekonała, jak złe jest takie wbieganie na jezdnię. Wypadek, którego była ofiarą, sparaliżował ją od pasa w dół. Na szczęście pojawiła się szansa na to, aby znów mogła chodzić.

Z tego też powodu Rafał – lekarz, który ją operował, zaproponował jej turnus rehabilitacyjny w Górznie. Tam dziewczyna znajduje tajemniczą książkę, napisaną przez właścicielkę pałacu, gdzie obecnie znajduje się sanatorium, w którym przebywa.
Tamże miewa również dziwne sny i to dzięki nim, może przenosić się w czasie, a dokładniej rzecz ujmując, do roku 1938.
Chyba po raz pierwszy miałam takie problemy z oceną bohaterów, a szczególnie głównych postaci.
Z jednej strony mamy Weronikę, Jędrzeja – sprawcę wypadku, a także Rafała, którzy żyją w XXI wieku, natomiast z drugiej są te same postacie, ale z czasów sprzed wojennych.
Ot, jest postać. Miała wypadek i za wszelką cenę stara się doprowadzić swoje nogi znów do stanu używalności. Ale z drugiej mamy znów tę samą dziewczynę, tylko z roku ’38 i tamta bardziej jakoś zaskarbiła moją sympatię. Nie wiem, czy to była zasługa tamtejszych opisanych realiów, czy też fakt, że tamta Weronika miała częściowe luki w pamięci i przyjemnie mi się czytało, jak dowiadywała się pewnych rzeczy.
Co do męskich bohaterów, też skłaniam się ku temu, aby poznać tych sprzed wojny, ponieważ wydają mi się bardziej wyraziści pod względem charakterów, niż osobowości ujęte w XXI wieku. Miałam takie wrażenie, że Jędrzej z obecnych czasów, to taka ciepła kluska. Rafał z czasów obecnych raz mnie rozczulił swoim zachowaniem, ale nie poczułam do niego nic więcej.

Mimo że pod względem
zachowania zdecydowanie wolałam tamtych sprzed ponad osiemdziesięciu lat, to ci
obecni nie byli źle wykreowani, ale nie zdobyli mojej sympatii.
„Piękni ludzie” są już drugą powieścią
tej autorki, którą miałam przyjemność przeczytać i jestem bardzo zadowolona z
lektury. Powtórzyły się moje odczucia z pierwszej recenzji książki tej autorki – a mianowicie to, że znów czytałam ją najszybciej jak
mogłam, aby tylko poznać
finał.
I nie powiem, dosyć mnie zaskoczył, bo nie spodziewałam się takiego rozwiązania zagadki podróży Weroniki w czasie.
Książkę czyta się
bardzo szybko i jeżeli mam być szczera, to z chęcią bym przeczytała powieść
spod pióra pani Katarzyny, która byłaby
osadzona w przedwojennych realiach.
Więc jeżeli ktoś ma ochotę na niezobowiązującą
lekturę na wieczór, a lubi książki obyczajowe, z wątkiem historycznym w tle, to
serdecznie ją polecam.