Aniołów dwóch – recenzja książki “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź”

Jeżeli chodzi o książki należące do jednej serii, to lubię je czytać w niedługich odstępach czasowych. Dzięki temu pewne elementy fabuły się nie zacierają. W poprzednim wpisie wspominałam o lekturze pt.: “Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia”. Teraz pora na kolejną powieść autorstwa Elżbiety Stępień, jaką jest “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź”. 

Zdjęcie książki "Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź"

Akcja rozpoczyna się w tym samym momencie, w którym zakończyła się poprzednia powieść (jednak nie trzeba czytać ich po kolei). Posłaniec Niebios otrzymał pod opiekę nową duszę. Tym razem była to Natalia, pracująca jako bibliotekarka. Podczas wyjazdu nad morze pod wpływem chwili puściła w świat wiadomość w butelce. Zawierała ona krótką wiadomość oraz adres e-mail kobiety. Po jakimś czasie butelka została wyłowiona przez pewnego mężczyznę. Czy dojdzie do spotkania tej dwójki? I jaką rolę odegra w tej historii Anioł do Zadań specjalnych? 

Autorka poruszyła w swojej powieści bardzo ważny temat. Na przykładzie Natalii pokazała jak dzieciństwo i to, czego się w nim doświadczy wpływa na późniejsze życie. Kobieta zza dziecka wiele przeszła i niestety przez swoje nieprzepracowane traumy nie potrafiła nikomu zaufać. Chociaż przyznam, że czasem nie potrafiłam zrozumieć jej zachowania.

Na szczęście bohaterka mogła liczyć na wsparcie swoich przyjaciół. Anioł też próbował jej pomóc, jednak niekiedy ignorowała ona jego znaki.

Mam wrażenie, że “Czego nie wiesz o aniołach. Po prostu bądź” była cięższa w odbiorze niż jej poprzedniczka, dlatego też tę część polecam osobom, którym nie są straszne trudne tematy poruszane w książkach, a także tym, lubiącym powieści autorki.

Za egzemplarz dziękuję

Anioł do Zadań Specjalnych – recenzja książki “Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia”

Wszystko dzieje się po coś. Przynajmniej zazwyczaj. Często w rozmowach z przyjaciółmi śmiałam się, że moje pisanie opowiadań doprowadziło mnie do recenzowania książek. Mimo że początkowo nie miałam na to ochoty. Być może to pewien Anioł Stróż poddał mi ten pomysł. Może to ten sam, który czuwał nad bohaterkami powieści Elżbiety Stępień pt.: “Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia”?

Zdjęcie książki pt.: "Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia"

Gdybym miała podsumować tę powieść w kilkunastu słowach, to opisałabym ją tak:

Dwie przyjaciółki.
Dwa złamane serca.
Dwie historie.
Jeden Anioł do Zadań Specjalnych.

Marzena i Ewa zostały dość mocno doświadczone przez życie. Na szczęście mogły liczyć na siebie i życzliwych ludzi wokół. Nad kobietami czuwał dodatkowo Anioł do Zadań Specjalnych. Chciał, aby wreszcie odnalazły szczęśliwe zakończenia swoich historii, więc robił wszystko, aby do nich doprowadzić. 

Podziwiałam bohaterki za to, że nie poddały się pomimo nieprzychylności losu. Kreacja Anioła była dość zabawna i głównie pojawiał się on wtedy, kiedy w życiu bohaterek działo się coś ważnego. Warto również wspomnieć, że w powieści znajduje się mały przerywnik, w postaci historii starszej pani Zuzanny – sąsiadki Ewy.

“Czego nie wiesz o aniołach. Śladami przeznaczenia” jest idealną powieścią na letnie wieczory, dającą nadzieję na lepsze jutro. Polecam ją szczególnie tym osobom, które czytają zarówno romanse, jak i literaturę obyczajową. 

Za egzemplarz dziękuję

Nowe plakaty ze sklepu Poster Store

Tak naprawdę to dopiero od niedawna moje ściany zdobią różnego rodzaju obrazki. W dużej mierze związane są one z książkami – a to jakiś fanart do danego uniwersum, a to ozdoba na ścianę przygotowana specjalnie pod dany tytuł. Jednak jakiś czas temu ze strony Poster Store, zamówiłam sobie nowe plakaty nawiązujące do serii o Harrym Potterze, kilka ma związek z książkami, a pozostałe obrazy to prezenty dla moich najbliższych.

Warto wspomnieć, że wyżej wymieniony sklep specjalizuje się w plakatach i ramkach w skandynawskim stylu. Są one ładne i niedrogie. Dodatkowo co wtorek zmienia się oferta ozdób na ścianę – każdy tydzień to inny temat.  

Dzięki uprzejmości Poster Store, mam dla Was kod upoważniający do uzyskania 35% zniżki na zakupy w sklepie (NIE można go użyć przy zamówieniach z kategorii Selection oraz przy zakupie ramek). Działa on od 21.07 do 21.08.2021 roku.

KOD: oczamiamn

Coś dla Potterheads…

Na początku oglądałam tylko filmy o Harrym i długo wzbraniałam się przed książkami. Przeczytałam je dopiero, kiedy byłam dorosła i muszę przyznać, że wtedy całkowicie przepadłam. Jakoś rok temu zaczęłam zbierać różne gadżety z tego uniwersum – świeczki, przypinki, figurki…oraz oczywiście plakaty. Z Poster Store wybrałam trzy obrazy, nawiązujące do serii o przygodach młodego czarodzieja: 

  • Wiadukt Glenfinnan – czyli widok na most, przez który przejeżdżał Hogwart Express, wiozący studentów do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. 
  • Uroczyście Przysięgam– przedstawiający słowa “aktywujące” mapę Huncwotów w “Harrym Potterze i Więźniu Azkabanu”. Tekst w języku angielskim.  
  • Droga Do Wielkiej Sali – widok na schody prowadzące do Wielkiej Sali w Hogwarcie. 

Coś dla książkoholików…

Na stronie sklepu udało mi się też znaleźć dwa plakaty, które teraz znajdują się w pobliżu mojej biblioteczki. Wybrałam:

Oba od razu skojarzyły mi się z książkami. Pierwszy ponieważ, zawiera sentencję mówiącą o tym, że każdy z nas pisze własną historię, natomiast drugi to zacytowane słowa autora “Portretu Doriana Graya”.

Dodatkowo nad moim łóżkiem pojawił się łapacz snów z piórkami, na tle zachodzącego słońca. 

Idealne na prezent…

Sklep posiada naprawdę ogromny wybór plakatów, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Z okazji urodzin mojego brata, sprezentowałam mu dwa obrazy, które najbardziej mu się spodobały – czyli Tropikalną noc oraz Palmy pod gwiazdami. Dodatkowo moi rodzice w prezencie ode mnie otrzymali obrazek z sową śnieżną. 

Środowisko ma znaczenie

Warto wspomnieć, że wszystkie plakaty drukowane są na wysokiej jakości papierze ekologicznym, posiadającym certyfikat FSC (czyli drewno do produkcji pochodzi z lasów certyfikowanych). Partner Poster Store, jakim jest TGM Stockholm posiada natomiast certyfikat Nordic Swan Ecolabel, który przyczynia się do zrównoważonej konsumpcji oraz produkcji. Działania firmy są tak przeprowadzane, aby pozostawiały jak najniższy ślad węglowy. 

Podobają Wam się nowe plakaty, które zamówiłam z Poster Store? Może sami kupujecie tam ozdoby na ściany i tworzycie własne galerie obrazów? 

Kierunek Londyn – recenzja książki “A niech to szlag!”

Żar leje się z nieba, dzieciaków jest jakby więcej na zewnątrz, a niektórzy już odpoczywają za granicą. Jednym słowem – sezon wakacyjny trwa w najlepsze. Niestety upały nie pomagają w czytaniu, więc staram się wybierać na ten czas lekkie powieści. Właśnie do takich należy “A niech to szlag!” autorstwa Moniki Cieluch. 

Jak się pozbierać po stracie pracy? Przykładowo można wsiąść na pokład samolotu lecącego do innego kraju. Oczywiście podczas lotu należy zapaść w pamięć współtowarzyszowi podróży, a następnie wylądować i rozpocząć życie jako opiekunka czteroletniej dziewczynki. Właśnie w taki oto sposób główna bohaterka powieści znalazła się w Londynie. Dlaczego akurat tam?

Asia, która dawniej pracowała jako menadżerka w hotelu, z pomocą siostry otrzymała pracę w charakterze niani czteroletniej Grace – córki właściciela firmy farmaceutycznej. Niestety mężczyzna nie pałał do Joanny sympatią – i to z wzajemnością. Dodatkowo nie miał też czasu dla swojego jedynego dziecka. Czy kobiecie uda się pomóc tej dwójce? 

Tę powieść zdecydowanie zalicza się do tych, które można przeczytać w ciągu jednego dnia. W dużej mierze jest to zasługa charakterów wszystkich bohaterów. Zostali oni dobrze wykreowani, dzięki czemu nie byli mdli. Jedne postaci umiały się przyznać do popełnionego błędu, natomiast inne wręcz przeciwnie. Autorka zestawiła ze sobą dwa obrazy macierzyństwa, a także ukazała, że prawdziwa miłość może pojawić się znienacka.

“A niech to szlag!” była idealną lekturą na upały – przyjemną, dobrze napisaną i momentami dość zabawną. Czytając co jakiś czas chichotałam pod nosem. Książkę polecam wszystkim, którzy marzą o czymś lekkim na letni wieczór, a także tym, którzy gustują w literaturze obyczajowej i romansach.  

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Amare.

Miłość zza mlecznej szyby – recenzja książki “Życie zaczyna się jutro”

Jakiś czas temu na swoim Tik Toku opublikowałam film, w którym pokazałam książki, które wywołały u mnie łzy. Wymieniłam tam między innymi takie pozycje jak “Chata”, “Drugie bicie serca” czy “Marina”. Teraz z pewnością dodałabym tam jeszcze “Życie zaczyna się jutro” autorstwa Magdaleny Czmochowskiej. 

 

Zdjęcie książki "Życie zaczyna się jutro"

W lekturze przedstawiona została historia Oliwii – kobiety pogrążonej w depresji po nagłej śmierci męża. Wnętrze jej mieszkania odwzorowywało stan jej myśli – całkowity bałagan, którego nie była w stanie uporządkować. Wsparciem służyła jej przyjaciółka oraz tajemniczy sąsiad. Czy dzięki nim Oliwii uda się pokonać chorobę? 

Ta opowieść była dla mnie emocjonalnym rollercoasterem i musiałam ją sobie rozłożyć w czasie. Prawdopodobnie nie dałabym rady przeczytać jej w ciągu jednego dnia.

Tak jak już wspominałam, główna bohaterka cierpiała na depresję, a całą fabułę poznajemy z kartek jej pamiętnika. Podczas czytania czułam się tak, jakbym oglądała vlogerkę, opowiadającą po czasie swoją historię. Autorka opisała wszystko w naprawdę obrazowy sposób. 

Szczególnie podobała mi się relacja, która wytworzyła się między Oliwią, a tajemniczym sąsiadem zza szyby balkonowej. Przebiegała ona dla mnie bardzo naturalnie – dokładnie tak, jak zazwyczaj bywa w rzeczywistości. 

Zdjęcie grzbietu książki "życie zaczyna się jutro"

Pani Magdalena stworzyła poruszającą historię, przy której przez cały czas przeżywałam emocje bohaterki. Nie sądziłam, że książka wyciśnie ze mnie aż tyle łez. Koniec historii praktycznie przepłakałam cały, chociaż podczas czytania były też takie momenty, w których się uśmiechnęłam. 

Z książką polecam zapoznać się osobom, przede wszystkim lubiącym literaturę obyczajową i nie bojącym się tematów związanych z depresją. 

Za egzemplarz dziękuję autorce

Muszkieterki z Ruczaju Dolnego – recenzja książki “Tęczowe trampki”

Jakiś czas temu przygotowałam sobie lektury, które chciałabym przeczytać w lipcu i póki co muszę przyznać, że tylko dwie okazały się idealne na spokojny wieczór z książką. Jedną z nich były właśnie “Tęczowe trampki”, autorstwa Wandy Szymanowskiej. 

Ruczaj Dolny – miejsce, gdzie mieszkają trzy muszkieterki: Kasia, Tosia i Stenia. Niestety w ich miasteczku nie dzieje się za dobrze – nowy wójt zawodzi na całej linii. Brak drzew, brak ławek, brak czegokolwiek. Kobiety służą mu dobrą radą, jednak on ich w ogóle nie słucha. Dodatkowo każda z nich boryka się ze swoimi mniejszymi i większymi problemami. Czy rządca pójdzie w końcu po rozum do głowy? I co do tego wszystkiego mają kolorowe buty?

 

Zdjęcie z czytnikiem, na którym znajduje się książka "Tęczowe trampki"

“Tęczowe trampki” były moim pierwszym spotkaniem z autorką. Niestety znów przypadkowo zaczęłam  czytać serię od samego końca, przez co nie mogłam w pełni oddać się lekturze. Wciąż z tyłu głowy brakowało mi pewnych elementów układanki i mam nadzieję, że za niedługo uda mi się je uzupełnić. 

Ciężko mi tutaj oceniać charaktery czy zachowanie bohaterek, ponieważ nie znam do końca ich historii. Gdybym jednak miała wybrać ulubioną postać, byłaby nią Stenia. Całkowicie ujęła mnie swoim sposobem bycia.

 

Bardzo przyjemnie spędziłam ze wspomnianą książką. Przeczytałam ją dość szybko, a jej  treść wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Warto wspomnieć, że autorka w swojej powieści, oprócz problemu nieumiejętnego zarządzania miasteczkiem, poruszyła również temat osób homoseksualnych. 

“Tęczowe trampki” polecam wszystkim tym, którzy odnajdują się w literaturze pięknej, a także tym, którzy czytali poprzednie tomy. 

Za egzemplarz dziękuję

 

Lecząc złamane serce – recenzja książki “Przekonaj mnie”

Był czas kiedy literaturę erotyczną czytałam dosyć często. W kwietniu miałam nawet możliwość zrecenzowania erotyków Megan Hart – “Barwy pożądania”, “Otchłań pożądania” oraz “Trzy oblicza pożądania”. Niedawno zaś w moje ręce wpadła książka polskiej autorki M.F. Mosquito. Mowa tutaj o powieści pt. “Przekonaj mnie”. 

Zdjęcie książki "Przekonaj mnie"

Aleksandra – przez przyjaciół zwana Leksi – kończy z randkami przez portale internetowe. Po kolejnym katastrofalnym spotkaniu, ma zamiar spędzić wieczór sama w domu. Gosia i Hubert nie mogą zostawić dziewczyny w potrzebie i po namowach udaje się im zabrać ją do klubu. Tam też kobieta poznaje tajemniczego i przystojnego mężczyznę….

Ostatnio coraz częściej czytam powieści, w których pewne sytuacje opisane są z perspektywy dwóch bohaterów. Tak też było w przypadku “Przekonaj mnie” – wydarzenia opowiadane są w czasie teraźniejszym z perspektywy Leksi i Marcela. 

Jeżeli chodzi o kreację postaci, to bardzo polubiłam głównych bohaterów. Dziewczyna mimo pewnego negatywnego wydarzenia w swoim życiu, znalazła siłę, aby w końcu ruszyć naprzód, a ślub jej kuzynki miał być wydarzeniem, dzięki któremu ostatecznie pożegna się z przeszłością. Podziwiałam ją za to, bo sama nigdy nie zdecydowałabym się na taki krok. 

Zdjęcie książki "Przekonaj mnie"

Marcel okazał się troskliwym i kochającym mężczyzną, który za wszelką cenę chciał chronić bliską mu osobę. Szanował pewne zasady Leksi i nie naciskał na nią. Podobał mi się też jego upór w zdobywaniu dziewczyny. 

Książkę można przeczytać w ciągu jednego dnia. Jedynym minusem były wulgaryzmy występujące w powieści. Miałam wrażenie, że znalazło się ich tam trochę za dużo. Jako że jest to erotyk, są w nim również sceny seksu, ale nie ma ich dużo i nie są opisane w obsceniczny sposób. 

“Przekonaj mnie” polecam tym, którzy chcieliby spędzić czas przy niewymagającej lekturze, a także osobom, niemającym nic przeciwko opisom seksu oraz wulgaryzmom w książkach.

Na pierwszy rzut oka… – recenzja książki “Sploty”

Są książki, przy których można odpocząć w letni wieczór. Są powieści, o których zapomina się kilka godzin po ich przeczytaniu. Są również lektury, które zapadają głęboko w pamięć, a tematy w nich poruszane nie należą do najłatwiejszych. Tak właśnie było z debiutem pt.: “Sploty”, autorstwa Anety Kozińskiej. 

Rafał, Robert i Bartek – trzej zupełnie sobie obcy mężczyźni. Pewnego dnia jednak ich ścieżki się krzyżują wprowadzając do życia chaos – kłamstwa, manipulacje, niespełnione obietnice. Kto jest przyjacielem a kto wrogiem? I gdzie w tym wszystkim leży prawda? 

W książce dzieje się bardzo dużo. Akcja pędzi naprzód, odkrywając przed czytelnikiem kolejne elementy historii, a także prawdziwe twarze głównych bohaterów.

Robert był  typem takiego cwaniaka oraz kombinatora i nie lubiłam go już od samego początku. Ani przez jedną kartkę nie żywiłam do niego żadnego pozytywnego uczucia. 

Do Rafała czułam nawet sympatię, jednak przez jakiś czas miałam wrażenie, że w poszczególnych momentach powieści zachowywał się jak małe dziecko. Ostatecznie jednak nie polubiłam go, tak samo jak Roberta. 

Co do Bartka, to było mi go najbardziej szkoda z całej trójki, chociaż nie popierałam niektórych jego decyzji. Tak naprawdę mogę napisać, że to jedyna męska postać, do której czułam sympatię, a z drugiej strony współczułam mu tego, co przeszedł. 

Zdjęcie książki "Sploty" na czytniku e-booków

Jest to ciekawa lektura poruszająca trudne tematy. Autorka napisała swój debiut w taki sposób, że trudno było się od niego oderwać, a po ukończeniu naszły mnie pewne refleksje. Zapewne nie zapomnę tej historii przez dłuższy czas. 

Jeżeli odnajdujecie się w ciężkich tematach, to polecam sprawdzić, czy “Sploty” przypadną Wam do gustu. 

Stara miłość nie rdzewieje – recenzja książki “Pocztówki z Portugalii”

Z czym kojarzą się Wam wakacyjne wyjazdy? Mnie głównie z goframi nad morzem i z wysyłaniem pocztówek. Kiedy byłam młodsza, często adresowałam je czy to do rodziny, czy też do kolegów. Zazwyczaj nadawałam je z Polski –  w przeciwieństwie do tytułowych “Pocztówek z Portugalii” autorstwa Jolanty Kosowskiej. 

Olga na co dzień pracowała jako dziennikarka, a po pracy hobbystycznie zajmowała się fotografią. Zdjęcia przez nią wykonane zostały docenione i zwyciężyły w międzynarodowym konkursie, dzięki czemu znalazły się na wystawie w Lizbonie. Jednak to wydarzenie nie było jedynym powodem jej wyjazdu do Portugalii. Kobieta chciała również rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia Andrzeja, który z dnia na dzień zerwał kontakt z żoną i synem. Dodatkowo w Lizbonie Olga spotyka Konrada – mężczyznę będącego kiedyś dla niej całym światem…

Historia została opisana z perspektywy dwóch osób: Konrada oraz Olgi, dzięki czemu mamy tutaj dwa spojrzenia na niektóre sytuacje. Z jednej strony rozumiałam zachowanie kobiety w stosunku do mężczyzny, z drugiej podziwiałam jego determinację w zdobyciu dziennikarki. Autorka w interesująco poprowadziła narrację oraz w naturalny sposób ukazała emocje towarzyszące bohaterom, dzięki czemu łatwiej było mi się z nimi zżyć. 

Zdjęcie książki "Pocztówki z Portugalii"

Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron, dzięki czemu miło spędziłam przy niej czas. Nie jest to pierwsza powieść autorki, więc z chęcią sięgnę po pozostałe lektury, które wyszły spod jej pióra. 

“Pocztówki z Portugalii” są idealną historią na wakacje – przyjemną, miejscami trochę wzruszającą, ale również pokazującą, jak silna jest prawdziwa miłość. Polecam wszystkim, którzy czytają literaturę obyczajową, a także tym lubiącym romanse. 

Remedium na poważne przypadki – recenzja książki “Zaginiona apteka”

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam “Zaginioną aptekę”, od razu zainteresowała mnie jej okładka. Póki co uważam, że jest to jedna z wizualnie najładniejszych książek jakie mam w swojej kolekcji. Opis z tyłu powieści był kolejnym elementem, który zachęcił mnie do  sięgnięcia po lekturę Sarah Penner. Czy żałuję swojego pierwszego spotkania z autorką? Absolutnie nie. 

Wyobraźcie sobie Paryż z XVIII wieku, gdzie jedna z uliczek prowadzi do niezwykłego miejsca, o którym wiedzą tylko nieliczne kobiety. Jest nim tajemnicza apteka, gdzie można nabyć różnego rodzaju specyfiki o niezwykłych właściwościach – zarówno tych leczniczych, jak i uśmiercających. 

Mamy tutaj współczesny Paryż, gdzie swoją dziesiątą rocznicę ślubu samotnie spędza Caroline. Przypadkowo natrafia ona na ślad aptekarki sprzed prawie dwustu lat. Pytań jest więcej niż odpowiedzi, a na poznanie prawdy nie ma wiele czasu. Czy uda się jej rozwiązać zagadkę sprzed wieków? 

Cała historia została opisana z perspektywy trzech osób – Caroline, Nelli oraz Elizy. Każda z bohaterek była na swój sposób niezwykła, a podczas czytania miałam wrażenie, że stoją one przede mną i opowiadają swoje historie. Podziwiałam je przykładowo za odwagę, za odkrytą wiarę we własne siły, za odnalezienie swojego prawdziwego “ja”, jednocześnie im współczując tego, co przeszły w życiu. 

Przez całą fabułę przeszłość przeplatała się z teraźniejszością, a zakończenie opowieści bardzo mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. 

Ta książka była niesamowita. Czytałam ją z zapartym tchem, nie mogąc się doczekać, tego co odkryją przede mną kolejne strony. Dodatkowo warto wspomnieć, że na kartach omawianej lektury zawarto trzy przepisy (nie zawierające trucizn) – na napój, balsam na ukąszenia i ciasteczka. 

Z pewnością w przyszłości sięgnę po kolejne powieści autorki, a “Zaginioną aptekę” polecam wszystkim, którzy lubią opowieści z ciekawą akcją oraz odrobiną magii. 

Za egzemplarz dziękuję