Mężczyzna imieniem Ove – najnowszy wyciskacz łez

Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, które książki wywołały u mnie łzy. Z pewnością mogłabym tutaj wskazać, chociażby powieść pt.: „Karma”, ale też tytuł autorstwa Fredrika Backmana – „Mężczyzna imieniem Ove”. W zeszłym roku powstała jego adaptacja filmowa z Tomem Hanksem w roli głównej pt.: „Mężczyzna imieniem Otto”. Dajcie znać, czy ktoś z Was już ją oglądał. 

Ove chce umrzeć, ponieważ ma już wszystkiego dość. Jednak jak można odejść, kiedy nieogarnięty sąsiad rozjeżdża rabatkę kwiatową, jego ciężarna żona posiada umiejętność pojawiania się w okolicy w najgorszych momentach, a pies sąsiadki, który przypomina mopa, uwziął się na bezpańskiego kota, mieszkającego w okolicy? Ove ma więc jeszcze trochę roboty, zanim w końcu znów spotka się ze swoją zmarłą żoną. 

Okładka książki pt.: „Mężczyzna imieniem Ove"

Już od pierwszych stron polubiłam głównego bohatera, stąd też z chęcią zapoznawałam się z  jego losami. Autor opisał trzy okresy z życia mężczyzny: młodość, czas spędzony z żoną oraz wegetację po jej stracie. Może i Ove był trochę mrukliwy i zrzędliwy, ale miał naprawdę wielkie serducho, co pokazywały jego poczynania. 

Sama końcówka sprawiła, że się popłakałam, mimo że cała powieść ma tak naprawdę happy end. Z pewnością była to jedna z ładniejszych książek, jakie ostatnio czytałam. Jeżeli jesteście fanami tytułów obyczajowych, to być może spodoba Wam się ta lektura. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Marginesy

3 komentarze

  • Lubię takie emocjonalne książki, więc myślę, że to będzie dobry wybór, jeśli chodzi o mnie.

Dodaj komentarz