Hortensja – opowieść o młodszej z bliźniaczek

Dawno nie czytałam już romansu historycznego. I dawno nie czytałam romansu historycznego, gdzie występują piraci, statki i pełne morze. W zasadzie od pamiętnej wyprawy z kapitanem Rossem nie sięgnęłam po te motywy w powieściach. Myślę, że dwa lata to była wystarczająca przerwa. Dlatego dziś zapraszam Was na recenzję książki pt.: „Hortensja”. 


Książka ta przenosi czytelnika na początek XIX wieku, w okolice Biebrzy i Kornwalii. Poznajemy w niej dwie siostry tytułową Hortensję i Hiacyntę. Obie panny wyjeżdżają wraz z ciotką do hrabiego Harcourta, aby tam znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Przynajmniej dla głównej bohaterki. Stety niestety Hortensja nie lubi siedzieć bezczynnie i nie podoba się jej narzucanie roli, którą ma grać w społeczeństwie. Dlatego też wraz z siostrą opracowują intrygę, która w pewnym momencie wymyka się spod kontroli.

Okładka książki pt.: „Hortensja”.

To była fajna literacka przygoda. Dobrze, że niektórzy bohaterowie z poprzednich książek autorki powrócili w tym tomie. Chociaż przez jakiś czas myliłam imiona bliźniaczek, to w końcu udało mi się zapamiętać, która jest która. Tajemnica związana z pewną mapą również jest bardzo ciekawa i już nie mogę się doczekać, aby w całości ją odkryć. 

Jeżeli lubicie romanse historyczne i czytaliście poprzednie książki autorki, to myślę, że powinna Wam się ona spodobać. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Szara Godzina

Reskilling i upskilling. Jak skutecznie wspomagać rozwój pracowników – poradnik dla początkujących

W tym roku książki poradnikowe nie są moim głównym zainteresowaniem czytelniczym, jednak dobrze raz na jakiś czas taki tytuł przeczytać. Niedawno postanowiłam więc zapoznać się z lekturą pt.: „Reskilling i upskilling. Jak skutecznie wspomagać rozwój pracowników”.

Poradnik składa się z pięciu rozdziałów, w których autorka porusza m.in. zagadnienia dotyczące budowania modeli kompetencyjnych, prowadzenia wywiadów behawioralnych, definiowania celów biznesowych i szkoleniowych oraz tworzenia programów rozwojowych.

Okładka książki pt.: „Reskilling i upskilling_jak skutecznie wspomagać rozwój pracowników”.

Każdy rozdział był naprawdę świetną pigułką wiedzy, do której można wrócić w każdym momencie, jednak mnie najbardziej zainteresował ten poświęcony wspomnianym wcześniej kompetencjom oraz z ciekawością przyglądnęłam się przykładom, zaprezentowanym przez autorkę. Podobało mi się ćwiczenie – czyli samodzielne definiowanie kwalifikacji, które przykładowo chcielibyśmy rozwijać u danego pracownika. 

Cieszę, że mogłam zapoznać się z tym tytułem. Dobrze było poszerzyć i uporządkować wiedzę, którą w przyszłości będę mogła wpleść w swoje obowiązki. Jeśli stawiacie pierwsze kroki przy wspomaganiu rozwoju pracowników – to naprawdę polecam Wam lekturę tej książki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Onepress. 

Co mam na myśli, mówiąc, że JESTEM AUTYSTYCZNA. Odkrywanie życia z autyzmem – historia Annie Kotowicz

„Co mam na myśli, mówiąc, że JESTEM AUTYSTYCZNA. Odkrywanie życia z autyzmem” to nie jest moja pierwsza książka w tematyce neuroróżnorodności. Wcześniej czytałam, chociażby „Neuroróżnorodne”, a w kolejce czekają jeszcze „Wysoko wrażliwi”.

Ale wróćmy do tego pierwszego tytułu. Jest to historia autorki – Annie Kotowicz, która opowiada, jak wyglądało jej życie przed i po diagnozie autyzmu. Bardzo podobało mi się to, że autorka kilkukrotnie podkreśliła, że to ona widzi świat w taki sposób, jaki opisała w książce, ale to nie znaczy, że ktoś inny również będący zdiagnozowanym pod kątem autyzmu, będzie widział świat dokładnie tak samo. Pewne rzeczy mogą być zbieżne, ale równie dobrze odbiór rzeczywistości może się różnić.

Okładka książki pt.: "Co mam na myśli mówiąc, że jestem autystyczna".

Cała opowieść została podzielona na dwanaście rozdziałów, w których autorka opisała np. nastimowanie (powtarzalne zachowania, mające pomóc w rozładowaniu napięcia nerwowego), pokazała, jak nawiązuje relacje z ludźmi oraz to, jakie nieporozumienia mogą się pojawić w kontakcie z drugim człowiekiem. Bardzo podobał mi się rozdział o tym, jak radzi sobie w sytuacjach, które są dla niej wyzwaniem. Była to bardzo pouczająca lektura, przybliżająca spojrzenie na świat z perspektywy osoby neuroatypowej. Doceniam otwartość autorki i zachęcam do zapoznania się z tą książką.

Okładka książki pt.: "Co mam na myśli mówiąc, że jestem autystyczna".

Współpraca barterowa z wydawnictwem CeDeWu

Emocjonlany (nie)ład w pracy – mała książka o emocjach w pracy

W sumie dawno już nie czytałam książek, które dotyczyłyby emocji, dlatego też, kiedy tylko zobaczyłam „Emocjonalny (nie)ład w pracy” stwierdziłam, że z chęcią zapoznam się z tym tytułem.

Książkę podzielono na siedem rozdziałów, ale mnie szczególnie zainteresowały te, obejmujące tematykę DEI (diversity, equity, inclusion, czyli różnorodność, równość i włączenie). Kwestie dotyczące osób wysoko wrażliwych, synestezji, ADHD oraz spektrum autyzmu.

Najwięcej wyniosłam z rozdziału „DEI: diversity – różnorodność; equity – równość; inclusion – włączenie”, gdzie autorka wymieniła pięć stopni dojrzałości organizacji, zamieściła wyniki badań dotyczących mowy nienawiści (bardzo mnie zaskoczyły te statystyki) oraz scharakteryzowała tzw.: „Inkluzywnego lidera”.

Książka pt.: „Emocjonalny (nie)ład w pracy”.

W lekturze tej dużo jest przypisów, ale dzięki nim poznałam tytuły kolejnych książek i artykułów dotyczących zagadnień różnorodności w firmach. Oprócz powyższego autorka poruszyła też temat rozwoju osobistego czy jak to nazwała – emocjonalnego ubóstwa.

Myślę, że jest to książka zdecydowanie warta przeczytania. Napisana jest merytorycznie, zrozumiałym językiem i porusza ważne kwestie, jakimi są emocje w miejscu pracy.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Onepress

Spętani przeznaczeniem – romans z ranczem w tle

Dawno już nie czytałam nic o samotnym rodzicielstwie. Od „Instamamy” i „Słodkiego tatusia” minęło około trzech lat. Pomyślałam więc, żeby zrobić sobie krótką przerwę od urban fantasy oraz paranormal romace i zapoznać się z książką pt.: „Spętani przeznaczeniem”.

Brooklyn miała jedno zadanie odkupić ranczo leżące na całkowitym odludziu. Kiedy jednak przyjechała tam, aby nakłonić właściciela do sprzedaży, sprawy nieco się skomplikowały. Jak się okazało, ranczer nie był staruszkiem, a młodym mężczyzną, który pod opieką miał trzy córki i matkę. Brook postanowiła zostać tam dłużej, niż planowała. Jednak czy na pewno było to dla dobra misji, z którą tam zawitała?

Książki pt.: „Spętani przeznaczeniem”.

Był to naprawdę fajny oddech od obecnie czytanych przeze mnie książek. Miałam wrażenie, że wzajemna fascynacja bohaterów czasem bardzo się dłużyła. Wtedy też odkładałam na chwilę powieść, a dopiero po jakiś czasie znów do niej wracałam. Fabuła nabrała całkowitego rozpędu dopiero pod koniec książki, kiedy to na jaw wyszły wszystkie oszustwa Brook, a kobieta poniosła konsekwencje swoich decyzji. Na szczęście zrozumiała swoje błędy i próbowała je naprawić, z małą pomocą osób, których nigdy bym nie podejrzewała o to, że ruszą kobiecie na ratunek.

W książce pojawiały się również postacie, których nie lubiłam. Byli to szczególnie rodzice głównej bohaterki. Mimo wszystko była to przyjemna książka. Trochę akcji, trochę dramatu, trochę dorastania bohaterów.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Editio Red

I Odpuść Nam Nasze Korpo – czyli aniołki, Excele i Pan Dareczek

Mogłabym napisać tę recenzję w formie prezentacji PowerPointa, one pagera albo przygotować ją w wersji tabelek i wykresów w Excelu, ale zostanę przy zwykłym słowie pisanym. Chociaż mam wrażenie, że i tak nie znajdę wystarczającej ilości znaków ze spacjami, aby opisać to, jak bardzo podobała mi się ta książka. 

UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY DO TOMU I

Wróćmy na razie do początku. Firma z pierwszego tomu przestała istnieć. Monika znajduje nową pracę, ale też nadal kogoś usilnie szuka. Mateusz prawdopodobnie pojawił się w złym miejscu o złym czasie. Lucyfer wraca do żywych. I tylko koty pozostają kotami – małymi kulkami z ogonami i swoimi sprawami, których my ludzie często nie rozumiemy. W tle znów szykuje się coś dużego. NAPRAWDĘ dużego. 

Przez pierwszą część książki rozkoszowałam się korpo – humorem (zaczęłam się też zastanawiać, kiedy zaczęłam rozumieć wszystkie te korpo – skróty). Nawet układałam w głowie początek recenzji, gdzie zachwycałam się żartami czy też tekstami bohaterów. 

Okładka książki pt.: „I odpuść nam nasze korpo”.

A potem nadeszła ta scena. Scena, która spowodowała, że miałam jednocześnie ochotę tę powieść odłożyć/ czytać dalej / wejść tam do środka i kazać się wszystkim ogarnąć/ napisać do autorki DLACZEGO? Ostatecznie skończyło się na tym, że przez chwilę siedziałam, patrząc w ścianę, otarłam parę łez i wróciłam do czytania tylko, że już na smutno. Jednak ten jeden fragment tak wrył mi się w głowę, że myślałam o nim, kiedy kładłam się spać, a także tuż po obudzeniu. 

Potem historia się ustabilizowała i pośmiałam się nawet z niektórych żartów, aż przyszedł koniec, który znów złamał mi serduszko na pół. Wtedy też przemknęła mi myśl DLACZEGO?, ale ostatecznie po chwili dotarło to do mnie. Nic nie jest nam dane na zawsze, a życie chcąc nie chcąc jest słodko – gorzkie. Kiedy już całkowicie „przetrawiłam” finał jednej  postaci, to doszłam do wniosku, że dobrze, że to się tak skończyło.

Mem z kotkiem

Dawno nie czytałam książki, która wzbudziłaby tyle uczuć jednocześnie. Zarówno „Na wieki wieków korpo” wraz z „I odpuść nam nasze korpo” będą zajmować specjalne miejsce w moim sercu. Nie tylko przez pokazanie pracy w korporacji w krzywym zwierciadle, dobre żarty czy dwie najlepsze pary, jakie spotkałam w książkach w tym roku, ale również przez to, że przemycona jest tam prawda na temat świata. Może nie jest ładna ani cukierkowa, ale za to na pewno prawdziwa. 

Bardzo dobry tytuł. Naprawdę polecam, żeby się z nim zapoznać. Rollercoaster emocjonalny gwarantowany.

Szczypta magii – czy odważysz się wejść do tych światów?

Ostatni zbiór opowiadań czytałam jakoś w 2023 roku. Było to ponad 2 lata temu, tak więc nadeszła pora, aby trochę nadrobić ten gatunek literacki. A, jako że ostatnio znów polubiłam się z książkami, w których występują zjawiska paranormalne, to z chęcią sięgnęłam po lekturę pt.: „Szczypta magii”. 

Tytuł ten obejmuje 11 opowiadań różnych autorek. Jednak wszystkie mają jeden wspólny motyw – w każdym rozdziale znajdzie się coś magicznego – anioł, który przybył z pewną misją, dwie wiedźmy i pewien badacz, czy też ośrodek odnowy biologicznej, gdzie pracują bardzo różnorodne istoty – od wampira, po rusałkę. Co prawda wymieniłam tylko trzy z jedenastu, ale każdą historię warto poznać. 

Okładka książki pt.: „Szczypta magii”.

Był to przyjemny przerywnik między poradnikami. Myślę, że będzie to jedna z moich ulubionych powieści, do których będę wracała w okresie Halloween.

Jeżeli jeszcze nie znacie tego tytułu, to naprawdę, ale to naprawdę zachęcam Was do zapoznania się ze wspomnianymi historiami. Można i trochę się pośmiać, wstrzymać oddech w kluczowym momencie i poznać twórczość autorek, których być może wcześniej się nie znało. Myślę, że jeżeli jesteście fanami powieści z zjawiskami paranormalnymi, to znajdziecie w tej antologii coś dla siebie. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Nie powiem

Biblia webwritingu – teksty AI czy teksty pisane przez człowieka?

Co prawda z copywritingiem nie mam już za wiele wspólnego, ponieważ moja ścieżka zawodowa trochę zaczęła od niego odbiegać, ale wciąż lubię czytać różne publikacje na jego temat. Niedawno miałam np. okazję zapoznać się z tytułem: „Biblia webwritingu. Jak pisać teksty w czasach, gdy sztuczna inteligencja robi to szybciej i nikt ich nie czyta, bo wszyscy wolą wideo”. 

Jest to zbiór informacji na temat pisania tekstów – od tego, jak zaciekawiać czytelnika, poprzez zainteresowanie i zaskoczenie, aż po redakcję. Autor opisuje np. zagadnienie dopaminergicznej ekscytacji, przedstawia model NIDA, daje przykłady, jak powinno się operować słowami tak, żeby wzbudzały emocje, ale również przedstawia strukturę tekstu (i nie piszę tutaj o wstępie, rozwinięciu i zakończeniu). 

Myślę, że jest to bardzo ciekawa propozycja dla osób, które dopiero co wchodzą w świat copywritingu, ale również dla tych, chcących odświeżyć sobie pewne zagadnienia. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że często będę wracała do tego tytułu – chociażby do wcześniej wspomnianego modelu NIDA, który przyda mi się w życiu codziennym.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Onepress

Pewność siebie. Przepis na sukces według Napoleona Hilla – oraz mala na pewność siebie

Jakiś czas temu z ciekawości sięgnęłam po tytuł: „Pewność siebie. Przepis na sukces według Napoleona Hilla”. Byłam ciekawa, jakie to wskazówki ma autor, żeby osiągnąć tytułowy stan. 

W książce znalazły się opracowane przez Hilla strategie, które mają pomóc w kontrolowaniu własnych myśli, a co za tym idzie – wzmocnienia dobrych przekonań o nas samych. W tytule opisano również, czym ta pewność siebie jest, jak powinno się ją budować poprzez działanie, a także jak ważne jest to, aby przekazać ją następnemu pokoleniu. 

Nie jestem rozczarowana tym tytułem – bardzo dobrze mi się go czytało, a w szczególności rozdział, który dotyczył działania. Po prostu wszystko to, co zostało zawarte w lekturze, już znałam i nie było tam dla mnie nic nowego. 

Myślę, że jeżeli ktoś lubi tematy samorozwoju i pokonywania swoich słabości, a jeszcze tego tytułu nie zna, to może spróbować się z nim zapoznać.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Onepress.

Przekleństwo zapomnienia – jaką cenę jesteś w stanie ponieść, aby zapomnieć?

Chyba po raz pierwszy zdarzyło mi się czytać książkę osadzoną w realiach I wojny światowej, do której autorka dodała elementy fantastyki. I była to całkiem niespodziewana mieszanka.

Brat Laury zniknął z pola bitwy. Został uznany za zmarłego, a jego siostrze przesłali jego rzeczy. Główna bohaterka jednak ma wrażenie, że Freddy żyje i  postanawia go odnaleźć. W trakcie śledztwa słyszy o tajemniczym skrzypku, którego wino powoduje zapomnienie. Nie bierze za nie pieniędzy, ale coś o wiele cenniejszego…

Okładka książki pt.: „Przekleństwo zapomnienia”.

Co prawda „Przekleństwo zapomnienia” pewnie dałoby się przeczytać w ciągu jednego dnia, ale dla mnie była to książka trochę ciężka w odbiorze, więc sobie ją dawkowałam. Czułam smutek głównej bohaterki oraz emocje jej przyjaciółki Pim, która straciła syna.

Co do Laury, to wydawała się taką twardą postacią, do której ciężko się zbliżyć. Z drugiej strony nie było to nic dziwnego, biorąc pod uwagę jej traumy i świat, w jakim przyszło jej żyć. Bardziej polubiłam jej brata. Już od pierwszego rozdziału z zapartym tchem śledziłam jego poczynania. Tajemniczy skrzypek występujący w powieści sprawił, że dzięki temu opowieść bardziej „ożyła”. 

Jest to na pewno interesujący tytuł. Jeżeli lubicie takie przeplatane tematy, polecam zapoznać się z książką pt.: „Przekleństwo zapomnienia”. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem MUZA