Powieści TJ Klune’a to jedne z moich comfort books. Mam już za sobą „Dom nad błękitnym morzem” oraz „Pod szepczącymi drzwiami”. Teraz do kolekcji dołączyła najnowsza książka autora pt.: „Wilcza pieśń”, która otwiera cykl Green Creek.
Ox od zawsze słyszał, że nie nadaje się do niczego, że ludzie zawsze będą nim gardzić i że zawsze będzie od nich inny. I być może był, ale dla Joego stał się najlepszym przyjacielem, z którym połączyła go niezwykle silna więź. Pozostał nim nawet wtedy, gdy poznał sekret jego rodziny i życie przewróciło mu się do góry nogami.
Mam wrażenie, że „Wilcza pieśń” zawiera w sobie więcej przekleństw w porównaniu do poprzednich książek autora i tym samym jest trochę bardziej wulgarna. Przynajmniej w niektórych opisach. Zarówno Ox jak i Joe dorastali na oczach czytelnika, co przyjemnie się obserwowało. Ogólnie jestem pod wrażeniem konstrukcji świata i całej fabuły. Dodatkowo lektura ta dawała mi taki vibe „Zmierzchu”. Tytuł ten potrafił wywoływać u mnie zarówno śmiech jak i smutek, a także zadumę. Ze względu na sceny 18+, poleciłabym tę powieść osobom pełnoletnim.
Z tego co wiem, cykl Green Creek ma jeszcze kilka części, więc nie mogę się już doczekać tego, kiedy pojawią się one na polskim rynku.
Współpraca barterowa z wydawnictwem Akapit.
Nie słyszałam wcześniej o tym cyklu. Będę miała go na uwadze.
Bardzo się cieszę 😀
Bardzo lubiłam kiedyś książki z motywem wilkołaków, a teraz już trochę o nich zapomniałam. Skończył się chyba też wysyp romansów podobnych do “Zmierzchu”, i dlatego rzadziej sięgam po te książki.
Bardzo możliwe. Chociaż kiedyś czytałam podobny cykl właśnie do „Zmierzchu”, ale ostatecznie o nim zapomniałam i go nie skończyłam :/
To lektura, która może mi się spodobać 🙂
W takim razie czekam na wrażenia 😀
Brzmi całkiem ciekawie. I jaka okładka! 🙂
Oj tak 😀 Jestem ciekawa, jak będą wyglądały pozostałe 😀