Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że od jakiegoś czasu w moim życiu króluje tylko jedna gra – mianowicie Baldur’s Gate III. Podczas każdej kampanii (a przeszłam ich już chyba z siedem, póki co) starałam się robić tak, żeby wszyscy bohaterowie mieli swój happy end. Podobnie miałam z grą książkową autorstwa Radka Raka pt.: „Dunder albo kot z zaświatów”.
Ten tytuł można czytać na wiele sposobów – bo to właśnie czytelnik decyduje o kolejnym kroku tytułowego kota. Podczas całej wędrówki Dunder może spotkać wiele istot, tj. np. smoki, zmory, słowiańskie bóstwa…
Póki co, lekturę udało mi się „przejść” na dwa sposoby i dotrzymałam swojego postanowienia – wszyscy przeżyli. Chociaż jedno zakończenie przez przypadek sobie zaspoilerowałam i jak mam być szczera, to akurat na nie nie chcę nigdy trafić. Natomiast pozostałe z chęcią odkryję w wolnym czasie.
Dunder jest tak bardzo charakternym i genialnym zwierzęciem (w dodatku gadającym), że mam ochotę zostać z nim jak najdłużej. Szczególnie teraz, kiedy dość wcześnie robi się już ciemno, więc klimat książki zdecydowanie będzie mi się udzielać.
„Dunder albo kot z zaświatów” jest naprawdę ciekawą pozycją, obowiązkową w Halloween. Polecam ją Waszej uwadze, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji się z nią zapoznać.