Fangirl – korzenie przygód Simona Snowa

Do „Fangirl” trzeba dorosnąć. Przynajmniej takie myśli towarzyszyły mi podczas czytania. Pamiętam, że jakiś czas temu próbowałam zapoznać się z treścią tego tytułu, jednak odłożyłam go po kilku stronach. Dopiero teraz, kiedy jestem już starsza, odnalazłam w tej powieści odrobinę siebie. 

Cath jest fanką serii książek o Simonie Snow. Naprawdę dużą fanką. Tworzy nawet własne historie z uniwersum świata czarodziejskiego. To jest strefa komfortu, z której zostaje wyrwana w momencie pójścia na studia. Czuje się tam bardzo zagubiona, a dodatkowo nie mieszka ze swoją bliźniaczką, a z gburowatą Reagan. 

Okładka książki pt.: „Fangirl”.

Tak jak już mówiłam, polubiłam tę powieść dopiero teraz. Też zdarzyło mi się pisać i publikować fanfiki, też pokochałam kilka uniwersów, z których najchętniej bym nie wychodziła, dlatego też teraz łatwiej było mi utożsamić się z główną bohaterką. Podobało mi się to, że Cath w pewnym momencie zaczęła spotykać się z prawdziwymi ludźmi i wyszła ze swojej bańki. Autorka zostawiła otwarte zakończenie, co jest ciekawym zabiegiem i dzięki niemu czytelnik może sobie dopowiedzieć finał pewnych wątków. 

Obecnie jestem zakochana w świecie „Fangirl” i cieszę się, że czeka na mnie jeszcze manga z tego uniwersum. A jeżeli ktoś podobnie jak ja jest fanem tego tytułu i brakuje mu kolejnych przygód, to polecam sięgnąć po serię dedykowaną Simonowi Snow.

Współpraca barterowa z wydawnictwem OdyseYA.

Po tamtej stronie lasu – kolejna część Błękitnych Brzegów

Po dłuższej przerwie wróciłam do książek Ani Bichalskiej. Tym razem zabrałam się za kolejny tom Błękitnych Brzegów, czyli „Po tamtej stronie lasu”. I jak na razie jest to moja ulubiona część z tej serii. 

Tytuł ten opowiada historię Ewy, w której życiu panuje obecnie taki chaos, że postanawia ona wszystko rzucić i wyjechać. Nie w Bieszczady, ale do Błękitnych Brzegów. Dlaczego akurat tam? Ponieważ to właśnie w tej miejscowości natrafiła na ślad losów swojej rodziny. Tylko…czy będzie gotowa na odkrycie prawdy, którą jej babcia zabrała do grobu?

Okładka książki pt.: „Po tamtej stronie lasu”.

Wszystko rozwija się powoli, w trakcie czytania pojawia się mnóstwo pytań. Ale kiedy dostanie się na nie odpowiedzi… Powiem Wam, że w niektórych momentach byłam bardzo zaskoczona. Dlatego też lubię lektury Ani – nigdy nie wiem, co się stanie. W powieści zostały opisane dwie perspektywy – Ewy oraz Lucyny, dzięki czemu mamy spojrzenie dwóch kobiet na pewne wydarzenia. 

W tym tytule nic nie jest czarno – białe, ale podobnie jak w życiu występują tu odcienie szarości. Bohaterowie podejmują różne decyzje. Czy dobre? Każdy czytelnik oceni to już indywidualnie.

Współpraca barterowa z

Angry girl loves drama boy – bohaterowie to ogień i woda

Nie pamiętam, kiedy zaczęłam czytać komiksy, ale z pewnością mogę powiedzieć, że obecnie mam kilka ulubionych tytułów. Jest to cała seria „Heartstopper” (piąty tom ma być już na początku grudnia) oraz „Angry Girl Loves Drama Boy”. 

Alix nie potrafi kontrolować złości. Kiedy koleżanka z drużyny robi jej wredne przytyki, dziewczyna daje przemówić swoim pięściom…przez co prawie przekreśla swój udział w letnim obozie. O pomoc postanawia zwrócić się do najbardziej opanowanego chłopaka, jakiego zna. Czy jednak Ezra będzie w stanie jej pomóc?

Okładka książki pt.: „Angry girl loves drama boy”.

Ta historia to czysta słodycz. Czytało mi się ją szybko, niekiedy można było się uśmiechnąć, lub też wręcz przeciwnie. Bohaterowie są interesujący, chociaż muszę przyznać, że najbardziej zainteresował mnie Ezra. Mimo swojego opanowania i chęci pomocy wszystkim dookoła, w dzieciństwie przeżył coś, czego nie powinno przeżyć żadne dziecko. Cieszę się, że postacie w książce dojrzewały i rozumiały swoje błędy. Dodatkowo w tej lekturze pojawił się wątek hokeja. Przyznaje, że do tej pory przeczytałam tylko jedną powieść z tym motywem i był to „Icebreaker”. 

„Angry Girl Loves Drama Boy” nie było dla mnie przesłodzone, ale takie w sam raz. Jeżeli macie ochotę na komiksową lekturę, to zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Jaguar

Ogień nieskończony – zakończenie dylogii

W końcu udało mi się zapoznać z kontynuacją „Rzeki zaklętej”, którą czytałam gdzieś na początku roku. Od razu mogę Wam powiedzieć, że „Ogień nieskończony” nie padł ofiarą klątwy drugiego tomu. Czyli, innymi słowy, mówiąc – był ŚWIETNY.

Wyspę nawiedza tajemnicza plaga, która atakuje zarówno sady jak i ludzi. Niestety nikt nie zna na nią lekarstwa. Jedna z uzdrowicielek stara się ją opanować, niestety bezskutecznie. Adairę oraz Jacka rozdzielono. Ona trafiła do swojej biologicznej rodziny, on został ze złamanym sercem. A gdy dodamy do tego skłócone duchy żywiołów, mamy przepis na całkowitą katastrofę. Czy dla Cadence jest jeszcze nadzieja?

Okładka książki pt.: „Ogień nieskończony”.

Tu była taka mieszanka emocji, że jak usiadłam do tej powieści, tak nie mogłam się od niej oderwać. Motyw tajemniczej plagi, historia Bane’a, prawdziwa miłość i wyrachowana królowa, którą mało co wzrusza… Po prostu coś niesamowitego. W tej części najbardziej zainteresował mnie Torin i jego wędrówka do domu. Upór tego bohatera i czasem też niemoc były naprawdę wyczuwalne i kilka razy ścisnęły mnie za serce. 

Myślę, że „Ogień nieskończony” był nawet trochę lepszy niż poprzedni tom. Nie zmienia to jednak faktu, że przy obu się dobrze bawiłam. Z chęcią sięgnę po kolejne tytuły autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Uczucia. Nie ma się czego bać

Michalinę Tańską od jakiegoś czasu obserwuję na Instagramie. To właśnie stamtąd dowiedziałam się, że wydaje swoją książkę. Kiedy więc w końcu „Uczucia. Nie ma się czego bać” pojawiły się na rynku, od razu zabrałam się za ich przeczytanie. 

Autorka w swoim wsparciowniku porusza m.in. tematy związane z chorobą afektywną dwubiegunową, opowiada o emocjach, a także o tym, czego nie należy mówić osobie, u której zdiagnozowano problemy psychiczne. Dodatkowo zwraca uwagę, że każdy ma prawo popełniać błędy, co nie jest niczym złym. 

Jestem pod wrażeniem całej książki. Oprócz rysunków i treści są też miejsca, w których czytelnik może sam coś narysować czy też napisać. Rozdziały są naprawdę różne i z każdym warto się zapoznać. Mnie najbardziej zainteresował ten, zatytułowany Terapia.  

Nie jest to taki typowy poradnik. Zachęcam Was do zajrzenia na profil Michaliny oraz do zapoznania się z tą książką. Na koniec zostawię Wam cytat, który bardzo wbił mi się w pamięć:

Mam prawo do błędów. Żyję pierwszy raz”. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Literackim

Utkane z miłości. 5 opowieści na dobry wieczór – must have jesiennych wieczorów

Jesień już w pełni, więc wieczorami można zaszyć się na fotelu pod ciepłym kocykiem z herbatką. Dodatkowo przydałaby się rozgrzewająca serce książka. Można tutaj wymienić np. serię „Heartstopper” lub też „Utkane z miłości. 5 opowieści na dobry wieczór”. 

Janusz L. Wiśniewski, Katarzyna Grochola, Agnieszka Krawczyk, Natasza Socha i Magdalena Kordel przygotowali po jednym opowiadaniu, które trafiło do antologii. Każdy z autorów przypomina o tym, co w życiu jest ważne, czyli o miłości. 

Okładka książki pt.: „Utkane z miłości”.

Wszystkie historie są warte przeczytania i tak szczerze mówiąc, nie potrafiłabym wybrać swojej ulubionej. Zdecydowanie są one ciekawe, podnoszą na duchu i pomagają patrzeć z optymizmem na otaczający nas świat. Zawierają cenne lekcje, z którymi warto się zapoznać. Dodatkowo nietuzinkowi bohaterowie nie dają o sobie zapomnieć po skończeniu lektury. 

Brakowało mi takiej ciepłej powieści w ostatnim czasie, więc naprawdę się cieszę, że mogłam zapoznać się z tą książką. Must have jesiennych dni.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Literackim

Uwięzieni w grze. Niewidzialna inwazja – w samym sercu zła

Pamiętacie Jessego i Erica z książki „Uwięzieni w grze”? Tym razem powrócili w drugim tomie, czyli „Uwięzieni w grze. Niewidzialna inwazja”, a ich głównym zadaniem było uratowanie Marka – dzieciaka, który jakiś czas temu zaginął w tajemniczych okolicznościach.

Tak jeszcze zapytam. Lubicie Pokemon GO? Jeżeli tak, to powinno Wam się spodobać „Będzie dziko”, opisane w powieści. Schemat działania jest ten sam, jednak zamiast pokemonów, łapie się coś na kształt potworów. Nie takich z piekła rodem rzecz jasna. Jessie jednak nie polubił się z tą aplikacją z tego względu, że sam stał się jej elementem (jego gry DOSŁOWNIE pochłaniają). 

Okładka książki pt.: „Uwięzieni w grze. Niewidzialna inwazja”.

W tej części przygody Erica i jego przyjaciela były o wiele bardziej dynamiczne, działo się więcej, a sami bohaterowie znaleźli się w sercu firmy odpowiedzialnej za tworzenie gier wideo. Pojawiło się kilka niezłych plot twistów, przy których zaniemówiłam. 

Ogólnie czytało się tę powieść naprawdę przyjemnie.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza. 

Dunbridge Academy – witamy w nowym roku szkolnym

Powiem Wam tak. Druga część Dunbridge Academy jest jedyną książką, którą czytałam bez choroby lokomocyjnej. Zazwyczaj nie mogę jeździć z głową w dół, a przy tej powieści nie miałam takiego problemu.

Tym razem główni bohaterowie to para najlepszych przyjaciół – Charles i Victoria. Prawda jest jednak zupełnie inna i w pewnym momencie zauważają to nawet oni. Jednak czy warto będzie zaprzepaścić przyjaźń dla „czegoś więcej”?

Zacznę może od postaci, której nie lubiłam. Ward był jedną wielką czerwoną flagą, nie brał pod uwagę uczuć swojej dziewczyny, a nawet potrafił jej sprawić przykrość. Kiedy o nim czytałam, zastanawiałam się, czemu ona wciąż od niego nie uciekła. 

Okładka książki pt.: „Dunbridge Academy”.

Za to bardzo polubiłam Charlesa. Naprawdę, cieszyłam się, że potrafił się przyznać do swoich słabości i przeprosić. Chociaż czasami zarówno on jak i Tori nie do końca zachowywali się fair.

W tym tomie występuje motyw trójkąta miłosnego. Nie jestem jego fanką, ale jestem wdzięczna autorce za to, że w swoim tytule poprowadziła go w taki sposób, że nie drażniły mnie (w większości przypadków) decyzje głównej bohaterki. 

Mam nawet wrażenie, że ta historia podobała mi się bardziej od swojej poprzedniczki. Nie mogę się już doczekać kolejnych opowieści z tego uniwersum.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive.

Wiedźmy – historia trzech niezwykłych kobiet

Skoro mamy październik, to pora wyciągać z szafek wszystkie książki, które w jakiś sposób nawiązują do Halloween. Całkiem niedawno pokazywałam Wam powieść o wampirach, więc co powiecie teraz na wiedźmy? 

„Wiedźmy” opowiadają historie Alty, Violet oraz Kate. Ta pierwsza została oskarżona o zabójstwo. Druga próbowała dowiedzieć się czegoś o swojej matce. Trzecia zaś uciekła z Londynu przed mężem – sadystą. Co je ze sobą łączy? I skąd w ich żyłach płynie niezwykła moc?

Okładka książki pt.: „Wiedźmy”.

Nie powiem, że się zawiodłam. Podobała mi się historia Alty, najbardziej się zżyłam z tą bohaterką i to właśnie jej opowieść czytało mi się najlepiej. Z Violet ciężko było mi się utożsamić i jakoś nie mogłam jej polubić, mimo że naprawdę próbowałam. Z Kate miałam tak samo. 

Na plus z pewnością było dodanie elementów prawdziwej magii. Ta powieść ma w sobie jakiś urok. Mimo że nie do końca przypadła mi do gustu, to i tak w przyszłości sięgnę po kolejne książki autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza.

Światła ślepego miasta – nowe spojrzenie na wampiry

Uwielbiam książki Natalii Hermansy. Wcześniej czytałam jej powieści skierowane do najmłodszych, jednak niedawno autorka wydała tytuł dedykowany starszym czytelnikom. Jeżeli więc lubicie wampiry, albo kiedyś czytaliście lektury z tym motywem, to „Światła ślepego miasta” powinny Wam się spodobać. 

Przyjaźń Werki i Olki została wystawiona na ciężką próbę. Obie porwano i umieszczono w New Blindley – miasteczku zamieszkałym przez wampiry. Jedna z nich stała się służącą oraz Nietykalną. Druga zaś miała zasiąść obok twórcy tego miejsca – Nicholasa. Weronika za wszelką cenę pragnęła się stamtąd wydostać. Jednak…czy można uciec z więzienia pełnego krwiożerczych wampirów? 

Okładka książki pt.: „Światła ślepego miasta”.

Muszę przyznać, że Natalia rzuciła nowe światło na nieśmiertelnych. Postacie były bardzo ciekawe i zróżnicowane. Znaleźli się tacy bohaterowie, których lubiłam od razu (np. Gabrysia) lub też tacy, których na początku darzyłam sympatią, ale z każdą przeczytaną stroną ona malała (tak miałam, chociażby z Henrym). 

Autorka w swoim tytule poruszyła też dwa ciężkie tematy. W „Światłach ślepego miasta” nie występuje wątek romantyczny, a ostatnie kilka stron przeczytałam na wstrzymanym oddechu i z przyspieszonym biciem serca. Przy dwóch scenach zrobiło mi się naprawdę przykro i nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam. 

Oj, w tej książce naprawdę dużo się dzieje. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Nie powiem oraz z Autorką.