Kiedy byłam młodsza, pióro Rainbow Rowell nie przypadło mi do gustu. Z jej książkami „przeprosiłam się” dopiero przy okazji zapoznawania się z serią o Simonie Snow. Następnie zakochałam się w powieści pt.: „Fangirl”. Teraz natomiast mogłam zapoznać się z lekturą pt.: „Eleonora i Park”.
Dwójka ludzi z zupełnie różnych światów. Podczas pierwszych spotkań nie odzywali się do siebie. Pewnego dnia dziewczyna zaczęła czytać komiksy Parka, z którymi ten zapoznawał się podczas drogi do szkoły. Potem zaczęli rozmawiać i zbliżać się do siebie.
Patrząc na okładkę, spodziewałam się uroczego romansu między dwójką nastolatków. Jednak oprócz tego, dostałam postać okropnego ojczyma, a także toksyczną relację między nim a matką Eleonory. Po zapoznaniu się z całą historią, w ogóle nie dziwiła mnie decyzja podjęta przez główną bohaterkę. Co do Parka, to widać było, że bardzo zależało mu na Eleonorze i chciał zrobić wszystko, aby dziewczyna pozostała bezpieczna. Dosłownie wszystko.
Powiem Wam, że cała książka mnie zaskoczyła i absolutnie nie żałuję spędzonego z nią czasu. Przez większość opowieści współczułam Eleonorze sytuacji w domu, ale cieszyłam się, że chociaż na chwilę znajdowała wytchnienie spędzając czas z Parkiem. Jest to trudny tytuł, ukazujący pierwsze miłości, opisujący patologiczne zachowania, ale także pokazujący to, że prawdziwych przyjaciół naprawdę poznaje się w biedzie.
Lubię, gdy książka mnie zaskakuje. Tej jeszcze nie czytałam.
A masz może ją w planach? 🙂