Z książkami Kirsty Moseley miałam już kilka razy do czynienia. Mimo że „Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno” nie zdobył mojego serca, to mimo wszystko dałam szansę pozostałym powieściom tej autorki. Z tego, co pamiętam, bardzo podobał mi się np. „Chłopak, który wiedział o mnie wszystko”. Kiedy więc zobaczyłam najnowszy tytuł pisarki, jakim był „Wolny jak motyl” to wiedziałam, że będę chciała go przeczytać.
Historia opowiada o Emmie pracującej w klubie nocnym. Dziewczyna również studiuje i wychowuje swojego młodszego brata. Od dwóch lat skrywa pewien sekret, który nie powinien ujrzeć światła dziennego. Natomiast od trzech lat zakochana jest w Carsonie Matthewsie – uczestniku najbardziej prestiżowych wyścigów motocyklowych. Tę dwójkę łączy dość specyficzna relacja, co w końcu dostrzega prasa. Jednak co się stanie, gdy tajemnica dziewczyny w końcu się wyda?
Początek powieści nieszczególnie mnie porwał. W dodatku dość szybko wyjaśnia się, co owym sekretem dziewczyny jest. Może to zabrzmi trochę okrutnie, ale jak dla mnie akcja nabiera tempa dopiero wtedy, gdy główni bohaterowie zaczynają się kłócić i są głównym tematem plotek w mediach. Z zainteresowaniem czytałam także o następstwach ich sprzeczki. Co do scen łóżkowych, to występują one w tym tytule, ale nie są opisane zbyt wulgarnie.
Nie była to zła książka, chociaż chyba powoli wyrastam już z takiej tematyki i nie potrafię odnaleźć w niej tego, co kiedyś mi się podobało.
Współpraca barterowa z
jakoś nie jestem tak w 100% przekonana, moim zdaniem to ksiązka na zabicie nudy
Nie miałam okazji poznać tej autorki.