Nietuzinkowy sklep całodobowy – przystanek w Seulu

Możemy już pomachać na pożegnanie Colbie oraz wyspie Tinos, ponieważ wyruszamy w dalszą podróż. Tym razem kierujemy się do „Nietuzinkowego sklepu całodobowego”, który znajduje się w Seulu. Poznamy jego właścicielkę – Panią Yeom oraz historię jej niezwykłego pracownika. 

To był dzień jak co dzień. Przynajmniej tak wydawało się na pierwszy rzut oka. W pewnej chwili Pani Yeom zorientowała się, że zgubiła saszetkę z ważnymi dokumentami. Na szczęście znalazł się ktoś uczciwy, kto oddał zgubę prawowitej właścicielce. Okazał się nim bezdomny mężczyzna – Dokko. Starsza kobieta postanowiła go zatrudnić w swoim sklepiku, mimo że nowy pracownik miał trudności z mówieniem i cierpiał na poważny zanik pamięci. Jednak kiedy zaczął tam pracować…to już musicie odkryć sami. 

Niech Was nie zmyli słodka okładka – co prawda opowieść chwyta mocno za serducho, ma w sobie dużo uroku i pokazuje, że wystarczy jeden mały gest, aby odmienić czyjeś życie, ale porusza też cięższy wątek, jakim jest alkoholizm i konsekwencje z nim związane.

Okładka książki pt.: „Nietuzinkowy sklep całodobowy”.

Byłam wręcz przyklejona do tej książki. Nie tylko dlatego, że chciałam dowiedzieć się wszystkiego o Dokko, ale chciałam również poznać historie wszystkich postaci, które występowały w powieści. 

Najtrudniej było mi śledzić relację Pani Yeom z jej synem. Był bezwzględny i gotów na wszystko, by osiągnąć swój cel. Na szczęście historia pokazuje też sporo pozytywnych zmian zachodzących w innych bohaterach – i to właśnie czytało się najlepiej.

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że zacznę oglądać k-dramy i interesować się ogólnie kulturą Korei Południowej, to pewnie bym mu nie uwierzyła. Cieszę się, że jednak tak się stało, bo dzięki temu mogłam zabrać Was do „Nietuzinkowego sklepu całodobowego”. 

Naprawdę zachęcam do tego, żeby samemu zajrzeć do sklepiku i zapoznać się ze wszystkimi historiami. Przy okazji daję też kilka filmowych polecajek z k-dram. Co prawda mają inny vibe niż książka, ale też warto je obejrzeć: 

Zanim wystygnie kawa – pierwszy przystanek w Tokio

Mam do Was pytanie – czy jeżeli dostalibyście możliwość podróży w czasie, skorzystalibyście z niej? Pytam, ponieważ pierwszym przystankiem na tegorocznej liście Książkowej Agencji Podróżniczej jest Tokio, a dokładniej mówiąc – jedna z kawiarenek, która się w tym mieście znajduje. Została opisana w książce Toshikazu Kawaguchi pt.: „Zanim wystygnie kawa”. 

Powiem Wam, że dość długo nie mogłam się zabrać za tę powieść. Kilka razy planowałam jej kupno, ale jakoś tak nie było okazji i w końcu odpuściłam temat. Aż wreszcie kupiłam ją na jednym z kiermaszów organizowanych przez fundację Stawiamy na Łapy. Upolowałam tam dwa pierwsze tomy, potem dokupiłam kolejne i przepadłam w świecie magicznej kawiarenki. 

W tej historii poznajemy cztery osoby, które dostały możliwość odbycia podróży w czasie. Ktoś np. chciałby spotkać siostrę, a ktoś inny swoją dawną miłość. Warunków do spełnienia przed taką wyprawą, jest mnóstwo, ale najważniejszy z nich jest taki – trzeba wrócić, zanim wystygnie tytułowa kawa. 

Okładka książki pt.: „Zanim wystygnie kawa”.

Każda z opowieści ujęła mnie na swój sposób, ale tak naprawdę za serduszko chwyciła mnie ostatnia, zatytułowana „Matka i córka”. Była ona dla mnie najbardziej poruszająca i nawet lekko się przy niej wzruszyłam. 

Bardzo też zaintrygowała mnie postać tajemniczej kobiety, zajmującej jedno z krzeseł w lokalu. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach zostanie wyjaśnione, co się z nią dokładnie stało. 

Jak więc widzicie, „Zanim wystygnie kawa” to taki mały miks: jest wzruszająco i trochę tajemniczo, ale naprawdę warto do opisanej w książce kawiarenki zajrzeć. 

A co do pytania, które zadałam Wam na początku…to tak. Gdybym miała możliwość, chciałabym się cofnąć w czasie i z kimś porozmawiać. Miałabym do tej osoby pytanie, którego nie zdążyłam zadać.

Wiedźmy – historia trzech niezwykłych kobiet

Skoro mamy październik, to pora wyciągać z szafek wszystkie książki, które w jakiś sposób nawiązują do Halloween. Całkiem niedawno pokazywałam Wam powieść o wampirach, więc co powiecie teraz na wiedźmy? 

„Wiedźmy” opowiadają historie Alty, Violet oraz Kate. Ta pierwsza została oskarżona o zabójstwo. Druga próbowała dowiedzieć się czegoś o swojej matce. Trzecia zaś uciekła z Londynu przed mężem – sadystą. Co je ze sobą łączy? I skąd w ich żyłach płynie niezwykła moc?

Okładka książki pt.: „Wiedźmy”.

Nie powiem, że się zawiodłam. Podobała mi się historia Alty, najbardziej się zżyłam z tą bohaterką i to właśnie jej opowieść czytało mi się najlepiej. Z Violet ciężko było mi się utożsamić i jakoś nie mogłam jej polubić, mimo że naprawdę próbowałam. Z Kate miałam tak samo. 

Na plus z pewnością było dodanie elementów prawdziwej magii. Ta powieść ma w sobie jakiś urok. Mimo że nie do końca przypadła mi do gustu, to i tak w przyszłości sięgnę po kolejne książki autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza.