Dunbridge Academy – koniec pewnej epoki

Niedawno po raz ostatni zawitałam do świata Dunbridge Academy. Mimo że od jakiegoś czasu nie jestem już targetem tej książki, to i tak spędziłam przy tej serii bardzo miłe chwile i naprawdę ciężko mi się rozstawać z uniwersum. 

„Dunbridge Academy. Na zawsze twoja” opowiada o Olive –  jednej z uczennic oraz Colinie –  najnowszym „nabytku”, który dopiero co się pojawił, a już zaczął stwarzać problemy. Ta dwójka spotkała się przypadkowo przy basenie. Na początku nie przepadali za sobą, jednak kiedy zaczęli się poznawać, coś między nimi zaczęło iskrzyć. Tylko…jak zareagują na swoje sekrety, kiedy te wyjdą na światło dzienne?

Okładka książki pt.: „Dunbridge Academy. Na zawsze Twoja”.

Colin to najmniej przeze mnie lubiany męski bohater z całej serii Dunbridge Academy. Nie lubiłam go już od pierwszych stron. Owszem, potem było mi go naprawdę szkoda i bardzo mu współczułam sytuacji, w której się znalazł, co nie zmieniło faktu, że w rzeczywistości raczej bym się z nim nie dogadała. Co do Olive, to cieszę się, że mogłam poznać w końcu historię z jej perspektywy.

Autorka podobnie jak w poprzednich tomach poruszyła trudne tematy tj. np. przewlekła choroba, samookaleczanie czy zaburzenia odżywiania. Nie znam wielu książek o diabetykach, dlatego też poruszenie tego wątku było dla mnie na plus. 

Naprawdę żałuję, że to już koniec mojej przygody z bohaterami DA. Ciężko jest mi się rozstać z tym światem i jeśli mam być szczera, to z chęcią przeżyłabym całą tę przygodę jeszcze raz. Czuję się tak, jakbym opuszczała starych przyjaciół, z którymi zdążyłam się już zżyć. Jeżeli nie znacie Emmy i Henry’ego oraz Tori i Sinclaira, to naprawdę zachęcam do nadrobienia  powieści Sarah Sprinz.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive. 

Wojna dwóch królowych – czwarty tom przygód Poppy

Jako że kończy się rok, to przyszla pora na ostatnie recenzje w 2023. Akurat dziś podzielę się z Wami opinią o dwóch, bardzo, ale to bardzo ciekawych powieściach. Na pierwszy ogień pójdzie czwarty tom przygód Poppy znanej z cyklu Krew i popiół – czyli „Wojna dwóch królowych”. Od razu Was uprzedzę. TYTUŁ TEN SKIEROWANY JEST DO OSÓB 18+. NA SAMYM POCZĄTKU ZNAJDUJE SIĘ RÓWNIEŻ OSTRZEŻENIE, ŻE SCENY MIŁOSNE SĄ ŚMIELSZE NIŻ W POPRZEDNICH TOMACH.

UWAGA: MOGĄ SIĘ POJAWIĆ SPOILERY 

Poppy została sama. Od uprowadzenia Casteela minęło trochę czasu, który to dziewczyna skrupulatnie liczy. Nie ma jednak czasu na smutek i rozpacz, ponieważ jest w trakcie wojny. U jej boku jak zwykle oddanie stoi Kieran – doradca i najlepszy przyjaciel jej męża. Jest zdeterminowana, aby uwolnić swojego ukochanego i raz na zawsze położyć kres intrygom Krwawej Królowej. Jednak…czy jest gotowa, aby poznać prawdę o samej sobie?

Okładka książki pt.: „Wojna dwóch królowych”.

Wow. Po prostu wow. Od zeszłego roku, kiedy to premierę miała pierwsza część całego cyklu, zostałam wielką fanką tego uniwersum. W „Wojnie dwóch królowych” jest wiele opisów walk oraz tego, co dzieje się na frontach. Poppy musi podejmować trudne decyzje, jednak nie może się poddać, ani przed niczym cofnąć. Postać Krwawej Królowej jest wręcz świetna, a plot twist, który się pojawił…po prostu wbił mnie w fotel. Niektóre wątki opisano tak emocjonalnie i uroczo, że aż się przy nich uśmiechałam. Co do scen miłosnych, to nie miałam wrażenia, że były śmielsze. Ale może też dlatego, że przeczytałam wiele erotyków i mało co już mnie zaskakuje.

W zasadzie nie mogłam się oderwać od tego tytułu. Powiem Wam, że tak się wczytałam w powieść, że po obiad szłam z nosem w książce. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne części. W szczególności, że w przygotowaniu jest kolejny tom przygód Serapheny.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Akurat

Tak miało być – książka dla młodzieży

Przed zapoznaniem się z „Tak miało być” starałam się unikać wszelkiego rodzaju filmików/recenzji na temat tej powieści. Niestety nieoznakowane spoilery spowodowały, że coś nie coś o niej usłyszałam. W dodatku były to niestety same negatywne rzeczy. 

Ale od początku. Mia wraz z mamą i ojczymem mieszka w Cape May. Dziewczyna gra w baseball dzięki bakcylowi, którego w dzieciństwie „złapała” od swojego biologicznego ojca. Bohaterka kocha ten sport całym swoim sercem i właśnie przygotowuje się do mistrzostw. Wszystko idzie dobrze do czasu poznania Nicholasa – starszego brata swojej przyjaciółki.

Okładka książki pt.: „Tak miało być”.

Z plusów na pewno warto zwrócić uwagę na fakt, że Mia, zamiast całe dnie spędzać w świecie wirtualnym, spełnia się na boisku, co bardzo dobrze widać. Fajnie, że zostały chociaż trochę opisane zasady baseballu, bo to zawsze jakaś ciekawostka. Z minusów, jakie znalazłam, było zachowanie Mii inne niż powinna wykazywać  prawie osiemnastolatka. Oceniając jej poczynania, raczej bym powiedziała, że ma około 13 – 14 lat. No i czasem irytowało mnie to, że często powtarzała zdanie: „Co się ze mną dzieje?”. Nie podobało mi się też to, jak traktowała swojego ojczyma. 

„Tak miało być” to taki miszmasz. Jest tu trochę o pierwszej miłości, złamanym sercu, o grze w baseball, o stracie rodziców oraz o tym, jak bohaterowie sobie z tym radzą… Romans nie jest głównym motywem, ale gdzieś tam istnieje w tle. 

Po tych negatywnych opiniach myślałam, że ta książka jest naprawdę zła. Ale jak mam być szczera, to po pierwsze – nie jestem już targetem, do jakiego skierowana jest ta pozycja, a po drugie – czytałam o wiele gorsze rzeczy w swoim życiu. Zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o tej lekturze.

Współpraca barterowa z wydawnictwem SQN

Uczeń tygrysa – coś dla młodszych czytelników

Wiecie co? Ostatnio trochę zaniedbałam literaturę dla młodszych ode mnie  odbiorców. Co prawda czytałam nie tak dawno „Dziennik wojownika ninja”, jednak dawniej zdarzało mi się o wiele częściej sięgać po literaturę przeznaczoną dla dzieci. Dlatego też chciałabym Wam opowiedzieć dziś o powieści pt.: „Uczeń tygrysa”.  

Tom znów się z kimś pobił. Kiedy wrócił do domu, oprócz swojej babci, w salonie zauważył też tygrysa. Pewien niespodziewany zwrot akcji powoduje, że chłopak staje się uczniem swojego nowego znajomego. Tyle że… nie ma na to ochoty. Nie chce w przyszłości zostać Strażnikiem, ani też ryzykować swojego życia na ciągłe walki z siłami zła. Jednak gdy poznaje niezwykłych przyjaciół swojego opiekuna, wszystko się zmienia. 

Okładka książki pt.: „Uczeń tygrysa”.

Jest to fajna powieść dla takich starszych dzieci, biorąc pod uwagę to, że ktoś w tej książce umiera i zostaje zabrany na drugą stronę. Najbardziej polubiłam Mistral – smoczycę, która na zewnątrz udawała twardą i niedostępną, ale dla swoich przyjaciół gotowa była zrobić wiele. Podobnie jak Pan Hu – opiekun Toma. Mimo krótkiej znajomości zależało widać, że zależało mu na dobru i bezpieczeństwu chłopca. 

Historię czyta się dosyć szybko. Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza.

Psyche i Eros – kolejny grecki retteling

Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej retellingów mitów. Tak jak kiedyś wspominałam, miałam przyjemność zapoznać się z „Klitajmestrą” Costanzy Casati oraz najnowszą powieścią autorstwa Luny Mcmanary pt. „Psyche i Eros”. 

Psyche to mykeńska księżniczka, której przeznaczeniem jest stawienie czoła i pokonanie potwora, przerażającego nawet bogów. Trenuje pod okiem wielkiej wojowniczki – Atalanty. Niestety pewnego dnia przez przypadek naraża się Afrodycie. Ta więc w odwecie rozkazuje Erosowi postrzelić Psyche zatrutą strzałą. Nie przypuszcza on jednak, że sam skaleczy się grotem, a klątwa rozleje się po jego ciele. 

Okładka książki pt.: „Psyche i Eros”.

Przyznam, że kompletnie nie pamiętałam dwóch głównych postaci, ale tuż po zapoznaniu się z powieścią, zaczęłam googlować oryginalną historię. Mimo rozbudowanej fabuły i kilku zmian np. w rodowodzie części bohaterów, najważniejsze informacje z całego mitu zostały zachowane.

Z pewnością jest to nowe, świeże spojrzenie na całą opowieść. Bohaterowie są pełni charakteru i nie są miałcy. Szczególnie podobała mi się postać Persefony, która została wykreowana w bardzo ciekawy sposób.  Od szkoły podstawowej miałam ją za taką nijaką, a tu jednak pokazała, jaka potrafi być przebiegła. 

Jak zaczęłam czytać, tak nie mogłam się od niej oderwać. Polecam „Psyche i Eros” z całego swojego serducha! Idealna opowieść dla kogoś, kto lubi mitologię grecką.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza.

Fangirl – korzenie przygód Simona Snowa

Do „Fangirl” trzeba dorosnąć. Przynajmniej takie myśli towarzyszyły mi podczas czytania. Pamiętam, że jakiś czas temu próbowałam zapoznać się z treścią tego tytułu, jednak odłożyłam go po kilku stronach. Dopiero teraz, kiedy jestem już starsza, odnalazłam w tej powieści odrobinę siebie. 

Cath jest fanką serii książek o Simonie Snow. Naprawdę dużą fanką. Tworzy nawet własne historie z uniwersum świata czarodziejskiego. To jest strefa komfortu, z której zostaje wyrwana w momencie pójścia na studia. Czuje się tam bardzo zagubiona, a dodatkowo nie mieszka ze swoją bliźniaczką, a z gburowatą Reagan. 

Okładka książki pt.: „Fangirl”.

Tak jak już mówiłam, polubiłam tę powieść dopiero teraz. Też zdarzyło mi się pisać i publikować fanfiki, też pokochałam kilka uniwersów, z których najchętniej bym nie wychodziła, dlatego też teraz łatwiej było mi utożsamić się z główną bohaterką. Podobało mi się to, że Cath w pewnym momencie zaczęła spotykać się z prawdziwymi ludźmi i wyszła ze swojej bańki. Autorka zostawiła otwarte zakończenie, co jest ciekawym zabiegiem i dzięki niemu czytelnik może sobie dopowiedzieć finał pewnych wątków. 

Obecnie jestem zakochana w świecie „Fangirl” i cieszę się, że czeka na mnie jeszcze manga z tego uniwersum. A jeżeli ktoś podobnie jak ja jest fanem tego tytułu i brakuje mu kolejnych przygód, to polecam sięgnąć po serię dedykowaną Simonowi Snow.

Współpraca barterowa z wydawnictwem OdyseYA.

Po tamtej stronie lasu – kolejna część Błękitnych Brzegów

Po dłuższej przerwie wróciłam do książek Ani Bichalskiej. Tym razem zabrałam się za kolejny tom Błękitnych Brzegów, czyli „Po tamtej stronie lasu”. I jak na razie jest to moja ulubiona część z tej serii. 

Tytuł ten opowiada historię Ewy, w której życiu panuje obecnie taki chaos, że postanawia ona wszystko rzucić i wyjechać. Nie w Bieszczady, ale do Błękitnych Brzegów. Dlaczego akurat tam? Ponieważ to właśnie w tej miejscowości natrafiła na ślad losów swojej rodziny. Tylko…czy będzie gotowa na odkrycie prawdy, którą jej babcia zabrała do grobu?

Okładka książki pt.: „Po tamtej stronie lasu”.

Wszystko rozwija się powoli, w trakcie czytania pojawia się mnóstwo pytań. Ale kiedy dostanie się na nie odpowiedzi… Powiem Wam, że w niektórych momentach byłam bardzo zaskoczona. Dlatego też lubię lektury Ani – nigdy nie wiem, co się stanie. W powieści zostały opisane dwie perspektywy – Ewy oraz Lucyny, dzięki czemu mamy spojrzenie dwóch kobiet na pewne wydarzenia. 

W tym tytule nic nie jest czarno – białe, ale podobnie jak w życiu występują tu odcienie szarości. Bohaterowie podejmują różne decyzje. Czy dobre? Każdy czytelnik oceni to już indywidualnie.

Współpraca barterowa z

Ogień nieskończony – zakończenie dylogii

W końcu udało mi się zapoznać z kontynuacją „Rzeki zaklętej”, którą czytałam gdzieś na początku roku. Od razu mogę Wam powiedzieć, że „Ogień nieskończony” nie padł ofiarą klątwy drugiego tomu. Czyli, innymi słowy, mówiąc – był ŚWIETNY.

Wyspę nawiedza tajemnicza plaga, która atakuje zarówno sady jak i ludzi. Niestety nikt nie zna na nią lekarstwa. Jedna z uzdrowicielek stara się ją opanować, niestety bezskutecznie. Adairę oraz Jacka rozdzielono. Ona trafiła do swojej biologicznej rodziny, on został ze złamanym sercem. A gdy dodamy do tego skłócone duchy żywiołów, mamy przepis na całkowitą katastrofę. Czy dla Cadence jest jeszcze nadzieja?

Okładka książki pt.: „Ogień nieskończony”.

Tu była taka mieszanka emocji, że jak usiadłam do tej powieści, tak nie mogłam się od niej oderwać. Motyw tajemniczej plagi, historia Bane’a, prawdziwa miłość i wyrachowana królowa, którą mało co wzrusza… Po prostu coś niesamowitego. W tej części najbardziej zainteresował mnie Torin i jego wędrówka do domu. Upór tego bohatera i czasem też niemoc były naprawdę wyczuwalne i kilka razy ścisnęły mnie za serce. 

Myślę, że „Ogień nieskończony” był nawet trochę lepszy niż poprzedni tom. Nie zmienia to jednak faktu, że przy obu się dobrze bawiłam. Z chęcią sięgnę po kolejne tytuły autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Nienawidzę, że Cię kocham – nowelki od Ali Hazelwood

Książki Ali Hazelwood biorę w ciemno. Zazwyczaj dobrze mi się przy nich wypoczywa i faktycznie mogę się dzięki nim zrelaksować po całym dniu. Tym razem wieczór spędziłam z „Nienawidzę, że Cię kocham”. 

Tytuł ten jest zbiorem trzech nowelek, opowiadających historie Mary, Sadie i Hannah. Pierwsza z nich odziedzicza po swojej promotorce dom, wraz z irytującym lokatorem. Druga utyka w windzie z mężczyzną, który złamał jej serce. Trzecia natomiast wpada w lodową rozpadlinę, a na ratunek przybywa jej mężczyzna poznany pięć lat wcześniej. 

Okładka książki pt.: „Nienawidzę, że Cię kocham”.

Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie, czyli „Pod jednym dachem”. Jak dla mnie było ono najciekawsze i nie tak „schematyczne” jak dwa kolejne. Pod względem fabularnym też wypadło najlepiej. Dodatkowo ma delikatny vibe enemies to lovers. 

„Nienawidzę, że Cię kocham” to przyjemna lektura na mniej więcej trzy godziny (przynajmniej mnie tyle zajęła). Ze względu na sceny 18+, książka ta dedykowana jest osobom dorosłym.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Podróbka – od zera do…

Mieliście jakieś markowe rzeczy z wyższej półki cenowej? Ja przyznam, że nigdy. Nie ukrywam też, że głównie przez ich cenę. Z tego co patrzyłam, torebka Gucci to koszt ok. 6500 zł. Ale jak wiadomo, oprócz oryginałów, na rynku można też zdobyć nielegalne kopie różnych towarów. 

Kirstin Chen w swojej powieści pt.: „Podróbka” opisała to, jak dwie przyjaciółki ze zwykłego przekrętu z podróbkami galanterii, stworzyły biznes znany na cały świat. Wszystko zaczęło się dość niewinne. Winnie odezwała się do Avy po dwudziestu latach, żeby odnowić znajomość. Stopniowo wprowadzała ją w swój plan, którym kobieta z początku się brzydziła. Jednak pewnego dnia Ava została odcięta od pieniędzy. Postanowiła więc wejść w układ z dawną przyjaciółką. Nie wiedziała tylko, ile będzie kosztowało ją to przedsięwzięcie…

Okładka książki pt.: „Podróbka”.

Z początku nie potrafiłam się „wbić” w historię. Jeszcze jak faktycznie dobrze mi się czytało o biznesie podróbkowym, tak o życiu rodzinnym Avy już niekoniecznie. Natomiast kiedy pewne wątki się już rozjaśniły, całkowicie przepadłam w powieści. Cała narracja jest na duży plus główna bohaterka opowiada swoją historię pani detektyw, przez co miałam wrażenie, że Ava siedzi naprzeciwko mnie. 

Kilka rzeczy naprawdę mnie zaskoczyło w tej lekturze, przy kilku scenach nawet się uśmiechnęłam. Było to moje pierwsze spotkanie z książkami Kirstin Chen, jednak z chęcią sięgnę po kolejne tytuły. 

Współpraca barterowa z