Powrót na Camden Roe – co by było gdyby…?

Obecny rok kończę z przeczytanymi 35 książkami. Czy to dużo? Zależy, jak na to patrzeć. Jedną z ostatnich powieści, z którymi się zapoznałam, była „Powrót na Camden Roe”. Jest to kontynuacja „Zacząć od nowa na Camden Roe 13”. Na szczęście drugi tom można czytać bez znajomości pierwszego.

Małżeństwo Anny i Connora przechodzi bardzo poważny kryzys. Jakby to w samo sobie nie było stresujące, to dodatkowo do drzwi ich domu puka przeszłość mężczyzny – a dokładniej jego była żona, wraz ze swoją córką. Kobieta pilnie potrzebuje znaleźć opiekę nad dziewczynką. Connor w pierwszej chwili odmawia, jednak Ania przekonuje go, aby przyjąć Lily pod swój dach.

Okładka książki pt.: „Powrót na Camden Roe".

Książkę czyta się bardzo szybko. Ogólnie jest to ciekawa i ciepła historia, taka w sam raz na te (nie)zimowe wieczory. Bohaterowie nie byli irytujący (nie lubiłam tylko ex żony Connora). Trochę też współczułam głównej postaci sytuacji rodzinnej, ale tylko przez moment.

Jeżeli więc szukacie czegoś lekkiego do poczytania, to polecam „Powrót na Camden Roe”.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Novae Res

Anna O – winna czy niewinna?

Wrócę jeszcze na chwilę do kryminałów. Co prawda dopiero od niedawna lubię ten gatunek i choć w tym roku przeczytałam zaledwie pięć książek z tej grupy, to nie mogę powiedzieć, że któraś mnie rozczarowała. 

Być może kojarzycie, że swego czasu na moim Instagramie pojawiła się ankieta, dotycząca tego, czy „Anna O” jest winna, czy niewinna, bo w końcu jak można oskarżyć jedyną osobę, która w noc tragedii na Farmie miała w ręce zakrwawiony nóż, ale od tego wydarzenia nie otworzyła oczu? Benedict Prince podejmuje wyzwanie obudzenia świadka, mogącego opowiedzieć o tym, co stało się tamtej pamiętnej nocy. 

Okładka książki pt.: „Anna O".

Do książki byłam praktycznie przykuta i nie chciałam od niej odchodzić. Razem z Benedictem pragnęłam dowiedzieć się wszystkiego z przeszłości Śpiącej Królewny (jak niektórzy nazywali bohaterkę). 

Jednak im dalej w las, tym więcej drzew – historia Anny zrobiła się o wiele bardziej skomplikowana, niż się spodziewałam, więc z wielką uwagą pochłaniałam kartkę za kartką. Być może się powtarzam, ale przy takich książkach nigdy nie próbuję przewidzieć fabuły. Najbardziej zaciekawiła mnie postać tytułowej bohaterki – no bo jak to nie otworzyć oczu przez cztery lata? Co się stało, że do tego doszło?

Cieszę się, że mogłam zapoznać się z tym tytułem. Spędziłam przy nim dobrze czas, bohaterowie mnie nie irytowali, a sama fabuła była ciekawa.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Harper Collins

Popa, zaskroniec i siła przyjaźni – żegnamy się z kotkiem Popą

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Niestety przede mną ostatnia część przygód Popy i jego przyjaciół. Nie powiem, czuję malutkie ukłucie żalu, że kończę czytać tę serię, ale myślę, że czasami zdarzy mi się do niej wrócić. 

Tym razem Popa wraz z Angusem idą na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi – znanymi już z poprzednich części żabą Nią oraz sową Tikitaką. Do grona ich przyjaciół w międzyczasie dołączył również nietoperz Leon. Spacer kota i jeża przez jakiś czas przebiega spokojnie, aż do momentu, w którym nagle zauważyli uwięzionego pod gałęzią zaskrońca. Przed nimi stanęło trudne zadanie, jakim jest, wyciągnięcie gada spod kawałka drzewa.

Okładka książki pt.: „Popa, zaskroniec i siła przyjaźni”.

Była to bardzo ładna opowieść o tym, że z przyjaciółmi wszystko jest możliwe oraz o tym, że nawet najmniejszy z nich może zdziałać cuda. Podobała mi się końcowa refleksja kotka o tym, jak w ciągu roku wydoroślał. 

Jeżeli więc szukacie jakieś fajnej, ciekawej i edukacyjnej serii dla najmłodszych, to zdecydowanie polecam wszystkie przygody Popy. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Literackim Białe Pióro

Popa, żaba i wielka przeprawa – przygody kotka w wiosenne dni

Wiecie, że jestem wielką fanką Popy? I to od czasu studiów, kiedy to po raz pierwszy poznałam przygody tego kotka. Od tego czasu, zdążył się sporo nauczyć, a także poznać nowych przyjaciół. Po Angusie i Tikitace przyszła kolej na Nię – żabę trawną. 

Nadeszła wiosna. Popa wraz z jeżem Angusem spacerują po okolicznym lesie, podziwiając przyrodę, budzącą się po zimowym śnie. Nagle zauważają żaby, które chciałyby dostać się na drugą stronę szosy. Niestety po drodze wciąż jeżdżą samochody, stwarzające niebezpieczeństwo dla płazów. Zwierzątka muszą coś wymyślić. Jak się jednak okazuje, ratunek przychodzi wprost z lasu…

Okładka książki pt.: „Popa, żaba i wielka przeprawa”.

Lubię te książeczki za to, że oprócz poznawania przygód kotka, dzieci mogą się z nich dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Nie mówię tu tylko o walorze edukacyjnym dotyczącym przyrody w okresie wiosny, ale również o tym, że nie należy nikogo oceniać po samym wyglądzie, a także o tym, jak ważna jest współpraca. 

Kilka razy nawet zdarzyło mi się uśmiechnąć przy tej książce. Jest ona bardzo ciepła. 

To przedostatnia część przygód tego rezolutnego ogonka. Przede mną jeszcze „Popa, zaskroniec i siła przyjaźni”. 

Współpraca barterowa z Wydawnictwem Literackim Białe Pióro

„Serce, otwórz się” – książka rozgrzewająca serce

Zdjęcie dwóch, tulących się kotków

Co prawda kotki na zdjęciu to nie rodzeństwo, ale idealnie odzwierciedlają relacje…no nie powiem Wam kogo, bo nie chciałabym na samym początku spoilerować wydarzeń z książki.  

Dzień, w którym rozpoczyna się cała historia, nie jest dniem głównej bohaterki. Nie dość, że jej kontrakt w pracy nie został przedłużony, to w dodatku jej chłopak zerwał z nią przez SMS. Alicja, bo właśnie tak ma na imię główna bohaterka, wraca więc w rodzinne strony, gdzie czeka na nią bolesna przeszłość, ale i niespodzianka…

Okładka książki pt.: „Serce, otwórz się”.

Odpoczęłam przy tej powieści. Z uwagą śledziłam losy Alicji i obserwowałam, jak próbuje walczyć z demonami przeszłości. Miałam wrażenie, że główna bohaterka z pomocą babci, może nie dorasta, ale na pewno w jakiś sposób dojrzewa. Poboczne postaci nie były statyczne, ale również w jakiś sposób rozwijały swój charakter. Znalazły się pojedyncze wątki, które można by bardziej rozwinąć, ale nie wpływały one na całą fabułę. 

To książka idealna na te jesienne i ciemne wieczory – taka rozgrzewająca serce, pokazująca to, że każdy może zrozumieć swoje błędy, po każdej burzy wychodzi słońce, a szczęście może czekać całkiem niedaleko.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Novae Res

Tu spoczywa mściwa s*ka – powieść na Halloween

Pozostańmy jeszcze na chwilę w klimatach Halloweenowych. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę książki pt.: „Tu spoczywa mściwa s*ka”, to pomyślałam sobie, że będzie to idealna lektura na nadchodzące święto duchów. Po części faktycznie była, ale z drugiej strony po przeczytaniu całej historii poczułam smutek. 

Annie zamordowano, a jej ciało porzucono na górze, która wskrzesza zmarłych. Jest to, lekko mówiąc, niecodzienne przeżycie. Mimo dziur w pamięci dziewczyna pragnie zemsty. Rozpoczyna więc śledztwo – w końcu ktoś coś musi wiedzieć. Pytań jest więcej niż odpowiedzi, jednak jej determinacja jest ogromna – szczególnie w momencie, kiedy znika jej najlepsza przyjaciółka.  

Okładka książki pt.: „Tu spoczywa mściwa suka”.

Już na wstępnie autorka informuje czytelnika o występujących w powieści trigger warningach tj. śmierć bliskich, narkotyki czy wykorzystywanie nagich zdjęć do zemsty. Dlatego też ta książka jest adresowana do osób DOROSŁYCH. I w pełni się z tym zgadzam. 

„Tu spoczywa mściwa s*ka” to lektura, którą połknęłam w jeden dzień. Robiłam, jednak przy niej przerwy – na chwilę odchodziłam od książki, porobiłam coś innego i do niej wracałam. Mimo to z chęcią odkrywałam kolejne wspomnienia Annabel. Nie była święta, ale zdecydowanie nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie tożsamość osoby, która pozbawiła ją życia. 

Nie jest to horror, ale nie ukrywam, że najlepiej czytało mi się ją właśnie po zmroku. Jeżeli nie przeszkadzają Wam trudne tematy oraz wątki paranormalne, to serdecznie polecam tę książkę.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Dunder albo kot z zaświatu – gra książkowa od Radka Raka

Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że od jakiegoś czasu w moim życiu króluje tylko jedna gra – mianowicie Baldur’s Gate III. Podczas każdej kampanii (a przeszłam ich już chyba z siedem, póki co) starałam się robić tak, żeby wszyscy bohaterowie mieli swój happy end. Podobnie miałam z grą książkową autorstwa Radka Raka pt.: „Dunder albo kot z zaświatów”. 

Ten tytuł można czytać na wiele sposobów – bo to właśnie czytelnik decyduje o kolejnym kroku tytułowego kota. Podczas całej wędrówki Dunder może spotkać wiele istot, tj. np. smoki, zmory, słowiańskie bóstwa…

Okładka książki pt.: „Dunder albo kot z zaświatu”.

Póki co, lekturę udało mi się „przejść” na dwa sposoby i dotrzymałam swojego postanowienia – wszyscy przeżyli. Chociaż jedno zakończenie przez przypadek sobie zaspoilerowałam i jak mam być szczera, to akurat na nie nie chcę nigdy trafić. Natomiast pozostałe z chęcią odkryję w wolnym czasie. 

Dunder jest tak bardzo charakternym i genialnym zwierzęciem (w dodatku gadającym), że mam ochotę zostać z nim jak najdłużej. Szczególnie teraz, kiedy dość wcześnie robi się już ciemno, więc klimat książki zdecydowanie będzie mi się udzielać.  

„Dunder albo kot z zaświatów” jest naprawdę ciekawą pozycją, obowiązkową w Halloween. Polecam ją Waszej uwadze, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji się z nią zapoznać.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muduko

Węże na ziemi, węże na niebie – koniec przygód komisarza Bondysa

Czasami są takie serie, które jednocześnie chce i nie chce się kończyć. Miałam tak na przykład z serią o komisarzu Bondysie autorstwa Hanny Szczukowskiej-Białys.  Ostatniej części trylogii, czyli: „Węże na ziemi, węże na niebie” wcale nie chciałam kończyć, ale z drugiej strony byłam ciekawa, jak potoczą się losy wszystkich postaci. 

Tym razem komisarz wraz z Beatą i Radkiem próbuje rozwikłać sprawę tajemniczej sekty, która zaczyna grasować w okolicy. Niestety, nie jest ona łatwa do rozwiązania, a tropy zaczynają się kręcić wokół węży, wężownika, tarota i tajemniczej Serpenty. Z każdą chwilą pytań jest coraz więcej, ale odpowiedzi jak nie było, tak nie ma. Jednak kiedy najbliższa przyjaciółka Bondysa jest zagrożona, mężczyzna musi jak najszybciej zamknąć całe śledztwo.

Okładka książki pt.: „Węże na ziemi, węże na niebie”.

„Węże na ziemi, węże na niebie” to idealne zakończenie całej serii. Po tej książce widać, jak zmieniało się pióro autorki. 

O dziwo, przestałam w tej części lubić Beatę. Całkowicie straciłam do niej całą sympatię i szacunek. Emocje emocjami, ale kurczę. To, co zrobiła, było okrutne.

Przy okazji mam pytanie. Pani Haniu. Dlaczego? Radek przecież nie zasłużył na to, co go spotkało. 

Co do Bondysa, to bardzo byłam zadowolona z zakończenia jego wątku. Dodatkowo w tej części swój finał ma również historia Estery, która no może nie wbiła mnie w fotel, ale nawet zaskoczyła. 

Polecam Wam tę trylogię z całego serca.

Współpraca barterowa z wydawnictwem SQN

Kochanek z piekła rodem – czyli jak Hazel podążała za swoimi marzeniami

Mimo że ten rok zdecydowanie upływa mi pod znakiem kryminałów, to z chęcią sięgnęłam po najnowszą powieść Melissy Bel, jaką jest: „Kochanek z piekła rodem”. Muszę przyznać, że tęskniłam zarówno za piórem autorki, jak i za jej bohaterami. 

Tym razem główną protagonistką jest Hazel Brown, która woli zakładać męskie spodnie niż suknie, a zamiast szukać męża, woli szukać posady jako trener koni. Szczególnie upatrzyła sobie stajnię i zwierzęta Blake’a Coventryma. Zrobi więc wszystko, aby osiągnąć swój cel. Nawet wprosi się na przyjęcie, które mężczyzna zorganizuje. Po co to robi? A no po to, żeby się dowiedzieć o nim czegoś więcej. 

Bardzo podobało mi się to, że Hazel szła za swoimi marzeniami i przekonaniami. Jej pasja do bycia trenerem koni i to, jak zachowywała się w stosunku do tych zwierząt, to było coś wspaniałego. Co do Blake’a – to jedna scena sprawiła, że zaczęłam chichotać, ale muszę przyznać, że naprawdę świetnie wybrnął z sytuacji, w której się znalazł. Raczej nie była ona dla niego typowa, ale dzielnie dał sobie radę. 

Cała ich historia była naprawdę urocza i z chęcią się z nią zapoznawałam. Cieszyłam się też, że pojawiły się postacie z poprzednich części, a w końcówce bardzo im kibicowałam. Z tego co wiem, to nie tylko ja…

To jest ta książka, przy której naprawdę wrzuciłam na luz i udało mi się odpocząć. Nie określiłabym serii „Co za para” jakimś moim guilty plesure, ale z pewnością wrzuciłabym ją do worka z comfort books. Szczególnie polecam Wam ją teraz na jesień (nawet okładka kolorystycznie nawiązuje trochę do tej pory roku).  

Współpraca barterowa z Melisą Bel 

Koci tata – Jackson Galaxy powraca z kolejną książką

Jestem prostym człowiekiem – kiedy widzę książkę o kotach, to czytam książkę o kotach. Szczególnie kiedy została napisana przez Jacksona Galaxy, którego znam z programu telewizyjnego: „Kot z piekła rodem”. Co prawda jeszcze nie czytałam „Kociego mojo” jego autorstwa, ale z ogromną chęcią zabrałam się za lekturę pt.: „Koci Tata. O tym, jak kot przewartościował mi świat i nauczył kochać życie”. 

Powiem szczerze, że dopiero z tego tytułu dowiedziałam się, że Jackson był podupadłym muzykiem rockowym, pracującym w schronisku. Znalazł się w dobrym miejscu w dobrym czasie – to właśnie tam Benny’ego przywiozła, jego poprzednia właścicielka. Zwierzak miał bliskie spotkanie z samochodem, który roztrzaskał mu miednicę. Wtedy też zaczęła się jego wielka przygoda, z tym nietypowym zwierzakiem. 

Okładka książki pt.: "Koci tata".

Oprócz swojej historii autor w książce przedstawia porady dotyczące kotów. Sama próbowałam nawet przekazać jednemu z moich ogonków komunikat „Kocham cię” jednak on w odpowiedzi, zamiast mi odmrugać, popatrzył na mnie zdziwiony, co ja właściwie robię. Na szczęście druga próba się powiodła – Wiktoria mi odmrugała, a potem przyszła się poprzytulać. Pewnie kwestia przypadku, że akurat po tym wskoczyła mi na kolana, ale nie ukrywam, że było to bardzo miłe. 

Jest to jedna z ciekawszych lektur, przeczytanych przeze mnie w tym roku. Polecam ją każdemu, kto ma w swoim domu kota.

Współpraca barterowa z wydawnictwem SQN.