Co prawda kotki na zdjęciu to nie rodzeństwo, ale idealnie odzwierciedlają relacje…no nie powiem Wam kogo, bo nie chciałabym na samym początku spoilerować wydarzeń z książki.
Dzień, w którym rozpoczyna się cała historia, nie jest dniem głównej bohaterki. Nie dość, że jej kontrakt w pracy nie został przedłużony, to w dodatku jej chłopak zerwał z nią przez SMS. Alicja, bo właśnie tak ma na imię główna bohaterka, wraca więc w rodzinne strony, gdzie czeka na nią bolesna przeszłość, ale i niespodzianka…
Odpoczęłam przy tej powieści. Z uwagą śledziłam losy Alicji i obserwowałam, jak próbuje walczyć z demonami przeszłości. Miałam wrażenie, że główna bohaterka z pomocą babci, może nie dorasta, ale na pewno w jakiś sposób dojrzewa. Poboczne postaci nie były statyczne, ale również w jakiś sposób rozwijały swój charakter. Znalazły się pojedyncze wątki, które można by bardziej rozwinąć, ale nie wpływały one na całą fabułę.
To książka idealna na te jesienne i ciemne wieczory – taka rozgrzewająca serce, pokazująca to, że każdy może zrozumieć swoje błędy, po każdej burzy wychodzi słońce, a szczęście może czekać całkiem niedaleko.
Współpraca barterowa z wydawnictwem Novae Res
Grudzień to dla mnie czas powieści świątecznych. Chętnie przeczytam.