Eleonora i Park – trudna książka z ładną okładką

Kiedy byłam młodsza, pióro Rainbow Rowell nie przypadło mi do gustu. Z jej książkami „przeprosiłam się” dopiero przy okazji zapoznawania się z serią o Simonie Snow. Następnie zakochałam się w powieści pt.: „Fangirl”. Teraz natomiast mogłam zapoznać się z lekturą pt.: „Eleonora i Park”. 

Dwójka ludzi z zupełnie różnych światów. Podczas pierwszych spotkań nie odzywali się do siebie. Pewnego dnia dziewczyna zaczęła czytać komiksy Parka, z którymi ten zapoznawał się podczas drogi do szkoły. Potem zaczęli rozmawiać i zbliżać się do siebie. 

Okładka książki pt.: „Eleonora i Park”.

Patrząc na okładkę, spodziewałam się uroczego romansu między dwójką nastolatków. Jednak oprócz tego, dostałam postać okropnego ojczyma, a także toksyczną relację między nim a matką Eleonory. Po zapoznaniu się z całą historią, w ogóle nie dziwiła mnie decyzja podjęta przez główną bohaterkę. Co do Parka, to widać było, że bardzo zależało mu na Eleonorze i chciał zrobić wszystko, aby dziewczyna pozostała bezpieczna. Dosłownie wszystko. 

Powiem Wam, że cała książka mnie zaskoczyła i absolutnie nie żałuję spędzonego z nią czasu. Przez większość opowieści współczułam Eleonorze sytuacji w domu, ale cieszyłam się, że chociaż na chwilę znajdowała wytchnienie spędzając czas z Parkiem. Jest to trudny tytuł, ukazujący pierwsze miłości, opisujący patologiczne zachowania, ale także pokazujący to, że prawdziwych przyjaciół naprawdę poznaje się w biedzie. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem OdeseYA

Pokusa diabła – Kuba Sobański wraca do gry

Naprawdę rzadko sięgam po kryminały, ale po przeczytaniu „Pokusy diabła” z chęcią nadrobię całą serię autorstwa Adriana Bednarka. Już dawno żadna książka z tego gatunku nie wbiła mnie tyle razy w fotel i nie wywołała całej gamy emocji. 

Kuba dalej żyje swoim nowym życiem. Ma dobrze prosperującą firmę, asystentkę zajmującą się jego sprawami, a także kobietę, z którą spędza swój wolny czas. Jednak mroczne instynkty głównego bohatera nie zostały całkowicie wyciszone. Dodatkowo wzrastają na sile, kiedy to w Krakowie dochodzi do fali morderstw. Jak się okazuje, tym razem strach sieje Mim – naśladowca Rzeźnika Niewiniątek, który grasował na terenie dawnej stolicy Polski jakiś czas temu…

Okładka książki pt.: „Pokusa Diabła”.

Czułam się wrzucona w sam środek wydarzeń bez przygotowania. Na początku nie mogłam się, zorientować kim była Klara, a kim Sonia oraz, co przydarzyło się tym dwóm kobietom. Na szczęście udało mi się informacje o tym wyciągnąć gdzieś z kontekstu. 

Niestety nie znam poprzednich części serii o Kubie („Pokusa diabła” to już siódma część), chociaż mam wrażenie, że dawno temu czytałam już którąś z powieści autora. Pióro wydaje się znajome.  

Tak jak wspominałam, książka ta wcisnęła mnie w fotel. Niejednokrotnie byłam zaskoczona niektórymi opisami, czasem poczułam obrzydzenie, a czasem po plecach przechodziły mi dreszcze. A końcówka była dla mnie naprawdę interesująca i pozostawiła pewien niedosyt, dlatego też może trochę źle to zabrzmi, ale nie mogę się już doczekać kolejnej części o Kubie Sobańskim. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Novae Res

Dunbridge Academy – koniec pewnej epoki

Niedawno po raz ostatni zawitałam do świata Dunbridge Academy. Mimo że od jakiegoś czasu nie jestem już targetem tej książki, to i tak spędziłam przy tej serii bardzo miłe chwile i naprawdę ciężko mi się rozstawać z uniwersum. 

„Dunbridge Academy. Na zawsze twoja” opowiada o Olive –  jednej z uczennic oraz Colinie –  najnowszym „nabytku”, który dopiero co się pojawił, a już zaczął stwarzać problemy. Ta dwójka spotkała się przypadkowo przy basenie. Na początku nie przepadali za sobą, jednak kiedy zaczęli się poznawać, coś między nimi zaczęło iskrzyć. Tylko…jak zareagują na swoje sekrety, kiedy te wyjdą na światło dzienne?

Okładka książki pt.: „Dunbridge Academy. Na zawsze Twoja”.

Colin to najmniej przeze mnie lubiany męski bohater z całej serii Dunbridge Academy. Nie lubiłam go już od pierwszych stron. Owszem, potem było mi go naprawdę szkoda i bardzo mu współczułam sytuacji, w której się znalazł, co nie zmieniło faktu, że w rzeczywistości raczej bym się z nim nie dogadała. Co do Olive, to cieszę się, że mogłam poznać w końcu historię z jej perspektywy.

Autorka podobnie jak w poprzednich tomach poruszyła trudne tematy tj. np. przewlekła choroba, samookaleczanie czy zaburzenia odżywiania. Nie znam wielu książek o diabetykach, dlatego też poruszenie tego wątku było dla mnie na plus. 

Naprawdę żałuję, że to już koniec mojej przygody z bohaterami DA. Ciężko jest mi się rozstać z tym światem i jeśli mam być szczera, to z chęcią przeżyłabym całą tę przygodę jeszcze raz. Czuję się tak, jakbym opuszczała starych przyjaciół, z którymi zdążyłam się już zżyć. Jeżeli nie znacie Emmy i Henry’ego oraz Tori i Sinclaira, to naprawdę zachęcam do nadrobienia  powieści Sarah Sprinz.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive. 

SEO dla blogerów – co warto wiedzieć?

Mimo że od jakiegoś czasu zawodowo nie zajmuję się już tematem SEO, to jednak towarzyszy mi on w życiu prywatnym. Chociażby właśnie przy prowadzeniu bloga i pozycjonowaniu wpisów. 

„SEO dla blogerów, influencerów i marek osobistych” jest bardzo przydatnym poradnikiem dla tych z Was, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z SEO lub też dla takich osób jak ja – chcących sobie przypomnieć niektóre zagadnienia. Autorka w swoim tytule omawia m.in. architekturę bloga, słowa kluczowe, narzędzia, z których można korzystać przy tworzeniu wpisów oraz sposoby na zwiększenie zasięgu bloga. Przedstawia również opinie ekspertów w danym temacie. 

Okładka książki pt.: „SEO dla blogerów, influencerów i marek osobistych".

Byłam naprawdę zachwycona całą lekturą. Raz, że przypomniałam sobie niektóre fakty i narzędzia, to w dodatku poznałam jeszcze kilka nowych i bardzo ciekawych informacji (np. o Google News i Google Discover). Wszystko zostało napisane bardzo prostym językiem i opatrzone przykładami (Ewelina opiera się na przykładzie swojej strony). Z pewnością posłużę się tą książką przy okazji odświeżania swojego bloga.

Jeżeli stawiacie swoje pierwsze kroki na drodze SEO, lub też chcielibyście pogłębić tę wiedzę, to myślę, że ta lektora będzie dla Was idealna. Naprawdę warto się z nią zapoznać.

Współpraca barterowa z wydawnictwem OnePress

Praca z cieniem – #shadowworkjournal

Czasem lubię sięgnąć po dzienniki motywacyjne. Co prawda rzadko z nich korzystam, jednak udało mi się już jeden taki zapełnić. Być może pamiętacie, że jakiś czas temu uzupełniałam „Moc sześciu minut. Codziennik motywacyjny”. Natomiast od niedawna tworzę zapiski w „Praca z cieniem. Dziennik Motywacyjny, dzięki któremu poznasz, przekroczysz i zintegrujesz swoje cienie”. 

Od razu po otwarciu książki zauważyłam kod QR, prowadzący do aplikacji dedykowanej temu dziennikowi. Niestety poczułam się rozczarowana, ponieważ jak się okazało – nie jest ona kompatybilna z moim telefonem. 

 

Okładka książki pt.: „Praca z cieniem”.

Całość została podzielona na wstęp, różnego rodzaju ćwiczenia oraz wskazówki do prowadzenia zeszytu. Autorka opisała w nim również jak dotrzeć do źródeł naszego cienia. Najbardziej spodobał mi się początek, wyjaśniający czym jest psychika oraz rozdział przedstawiający pułapki myślowe. Wykonałam też kilka ćwiczeń, które pomogły mi zrozumieć pewne zależności. 

Nie jest to koniec mojej pracy z tym codziennikiem. Przede mną wciąż pewna droga do przejścia i mam nadzieję, że za niedługo uda mi się ją całą pokonać. 

Współpraca z wydawnictwem Marginesy

Spotkamy się we śnie – świadome sny

Podczas zapoznawania się z „Pracą z cieniem”, znalazłam tam zalecenie, aby zapisywać swoje sny. Zazwyczaj ich nie pamiętam, więc nie za wiele udało mi się ich zanotować. Jednak bohaterka „Spotkamy się we śnie”, dzięki swoim świadomym snom miałaby o wiele więcej materiału do opisania. 

Tak, dobrze czytacie. Oliwia potrafi świadomie śnić. Robi to tak świetnie, że w pewnym momencie poznaje Mirona. Co ciekawe, mężczyzna nie zachowuje się jak mara czy duchowy przewodnik. Za to wydaje się być zadziwiająco prawdziwy. Po pewnym czasie Oliwia zaczyna czuć do niego coś więcej niż zwykłą fascynację. Jednak czy można zakochać się w kimś, kto prawdopodobnie nie istnieje?

Okładka książki pt.: „Spotkamy się we śnie”.

Książka ta to taki oddech od ciężkiego tygodnia. Kiedy wpadłam w świat głównej bohaterki, nie mogłam z niego wyjść. Dodatkowo wątek świadomego śnienia i jego następstw był naprawdę świetny i z chęcią się z nim zapoznałam. Mam niestety jedno ale. Nie za bardzo podobało mi się zachowanie Oliwii, która kleiła się do kogoś innego, chociaż miała narzeczonego. Dobrze, że ją samą naszła taka refleksja, czy aby przypadkiem nie jest to zdrada. Osobiście do tej sceny mam nieco mieszane odczucia.

Ogólnie cała historia naprawdę mi się podobała. Jest trochę słodko – gorzka, ale życiowa. Mam nadzieję, że za niedługo będę mogła przeczytać kolejną powieść spod pióra Jolanty Kosowskiej oraz jej córki.

Współpraca barterowa z wydawcnictwem Novae Res

Stars among us – kolejna historia z muzyką w tle

Już dawno nie czytałam książki, która kręci się wokół muzyki. Ostatnio z tego co pamiętam, była to „Nate plus one”. Teraz miałam okazję zapoznać się ze „Stars among us” polskiej autorki – Agnieszki Kareckiej. 

Świat Hayley rozpada się na kawałki wraz z ciężką chorobą babci. Jako że była jej prawną opiekunką, dziewczynie grozi zamieszkanie w rodzinie zastępczej. Jednak nieoczekiwanie w jej życiu pojawia się siostra zmarłej matki, która umieszcza ją w szkole dla artystów.

Okładka książki pt.: „Stars among us”.

Od razu powiem Wam, że playlista do tej powieści zawiera większość moich ulubionych piosenek, przez co wzmianki o nich w treści lektury powodowały u mnie wielki uśmiech. Hayley nie była bohaterką irytującą, w zasadzie nie pamiętam żadnej takiej sytuacji, przez którą uznałabym ją za infantylną. Miała za to dobre serce. Niestety niekiedy pakowało ją ono w tarapaty. 

W książce znajdziemy trochę tajemnic, kilka postaci z interesującą historią oraz przybliżenie tego, jak żyje się w szkole z internatem, gdzie położony został nacisk na zajęcia artystyczne, takie jak taniec czy śpiewanie. 

Spędziłam z tą książką naprawdę przyjemne chwile. „Stars among us” to idealna powieść na spokojny wieczór. Bardzo ją polecam. 

Współpraca barterowa z

I see London – przygoda w International School

Chyba ostatnio ciążyło na mnie jakieś fatum, ponieważ niedawno czytane lektury nie za bardzo mi się podobały. Miałam nadzieję, że „I see London” przełamie złą passę i rozpocznie erę powieści, które na swój sposób mnie urzekną. 

Maggie wyjeżdża do International School w Londynie, gdzie postanawia zmienić swoje dotychczasowe plany. Już pierwszego dnia poznaje Samira – największego podrywacza w szkole. Pewnego wieczoru nawiązała natomiast znajomość ze starszym od niej Hugh’em – właścicielem jednego z klubów. Jednak chłopak poznany w placówce, w której się uczy, wciąż zaprzątał jej myśli.

Okładka książki pt.: „I see London”.

Zachowanie Maggie było dla mnie niezrozumiałe. W zasadzie odebrałam tę książkę tak, że dziewczyna kursowała przez większość fabuły między jednym a drugim mężczyzną. Dodatkowo ukrywała przed Hugh prawdę o sobie. Sama końcówka powieści zrobiła się dla mnie wręcz niekomfortowa i naprawdę nie rozumiałam, jak można w ten sposób traktować drugiego człowieka. W zasadzie zarówno główna bohaterka jak i Samir mieli swoje za uszami. 

Być może jestem już w takim wieku, że nie kręcą mnie trójkąty miłosne. Wyjątek stanowi tutaj „Dunbridge Academy. Tylko z tobą”, gdzie ten wątek jak dla mnie został wykreowany bardzo dobrze

Polecam samemu poznać tę historię, jeśli lubicie opowieści o studentach, imprezach, wyjazdach i miłości. 

Współpraca barterowa z 

Broken Wings – internetowa miłość?

Nowy rok, nowe książki, nowe recenzje. Akurat styczeń zacznę od pewnej powieści dla młodzieży, napisanej z perspektywy dwójki bohaterów. Nie przedłużając, chciałabym Wam przedstawić Antona oraz Liwię z „Broken Wings”. 

Poznali się na kursie internetowym „Wyzwól artystę”. On zobaczył w niej swoją następną modelkę o nietypowej urodzie. Ona była pod wrażeniem jego bezpośredniości. Wymienili się numerami telefonów, a także przeprowadzili ze sobą liczne rozmowy. Jednak…czy tę relację można było nazwać miłością? 

 

Okładka książki pt.: „Broken Wings”.

Liwia czasem irytowała mnie swoim nieadekwatnym do wieku zachowaniem i niektórymi reakcjami na pewne sytuacje. Niestety w przeciwieństwie do niej, Anton denerwował mnie przez całą książkę. Jak nie lubiłam go, kiedy opowiadała o nim główna bohaterka, tak gdy zaczęłam czytać jego historię, znielubiłam go jeszcze bardziej. Owszem, miał całe życie pod górkę, jednak odebrałam jego zachowanie jako ciągłe użalanie się nad sobą i brak chęci zmiany swojej sytuacji. Naprawdę byłam zaskoczona, że mimo wszystko trwał przy fotografii i modelingu, nawet jeżeli nie miał z tego pieniędzy na opłacenie czynszu lub zrobienie zakupów. 

Na plus było to, że z perspektywy Antona mogliśmy zobaczyć inne wiadomości, które wymieniał z Liwią, niż te, pokazane przez bohaterkę. 

Ogólnie nie za bardzo polubiłam się z całą historią. Was natomiast zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie o niej zdania.

Współpraca barterowa z wydawnictwem

Kleks. Nowy początek – magiczne uniwersum w nowej odsłonie

Nie jestem jakąś wielką fanką „Akademii Pana Kleksa”. Pamiętam, że była ona moją lekturą szkolną. Film chyba też oglądałam, jednak nie zapadł mi jakoś bardzo w pamięć. Mimo wszystko z ciekawości sięgnęłam po „Kleks. Nowy początek”, czyli najnowszą odsłonę tego magicznego uniwersum. 

Dwunastoletnia, racjonalna Ada trafia do magicznej Akademii Pana Kleksa, gdzie bierze udział w niezwykłych zajęciach, a także poznaje interesujące dzieci z całego świata. Jednocześnie stara się ona dowiedzieć, co stało się z jej ojcem oraz próbuje bliżej poznać dyrektora przybytku – Ambrożego Kleksa, z którym jest spokrewniona. 

Cała powieść jest dosyć krótka, jednak czytałam ją dość długo. Być może ze względu na to, że jak dla mnie była nieco zbyt chaotyczna. Nie mogłam odnaleźć się w tym świecie, nie spotkałam też żadnego bohatera, z którym mogłabym się utożsamić, lub chociaż go polubić. Myślałam, że obdarzę sympatią Alberta. Na samym początku jego postać miała naprawdę ogromny potencjał. Niestety wg mnie nie został on wykorzystany. Odniosłam wrażenie, że pod koniec został „spłaszczony” i potraktowany po macoszemu. Brakowało mi też wyjaśnienia tego, co finalnie stało się z ojcem Ady. 

Okładka książki pt.: „Kleks. Nowy początek".

Plusy? Na pewno na uwagę zasługuje fontanna, dzięki której dzieci mogły się porozumiewać ze sobą, a także fakt, że postacie z różnych bajek, w pewnym momencie znalazły się za bramą Akademii. Dało mi to taki vibe „Tytusa, Romka i A’tomka wśród złodziei marzeń”. 

Jeżeli w przyszłości pojawiłaby się następna część Akademii, raczej nie będę się z nią zapoznawać. Was jednak zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o „Kleks. Nowy początek”. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Agora dla dzieci