Po krótkiej przerwie przyszła pora na drugi tom z serii „Córki botanika”. Tym razem zapoznałam się z perypetiami Hiacynty – starszej z bliźniaczek.
W drugiej części dziewczyny znów zamieniają się rolami. Główna bohaterka udająca swoją siostrę otrzymuje misję do wykonania – polega ona na przeszukaniu dworu hrabiostwa Modlińskich. Niespodziewanie w majątku pojawia się Connor MacKenzie, który szuka dokładnie tego samego co Hiacynta. Oboje nie zamierzają odpuścić i każde z nich chce znaleźć tajemniczy artefakt jako pierwsze.
Nie wiem dlaczego, ale z początku przeszkadzało mi zachowanie tytułowej postaci. Co było dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ w poprzednim tomie dosyć ją lubiłam. Potem w miarę postępu fabuły zaczęła się zmieniać, co zatarło pierwsze nietrafione wrażenie.

W powieści wystąpił lekki wątek trójkąta miłosnego, na szczęście nie zdominował całej opowieści. Cieszę się z tego faktu, ponieważ akurat ten motyw nie jest moim ulubionym.
Była to przyjemna lektura, mimo moich początkowych oporów. Końcówka została napisana wręcz idealnie – każdy z bohaterów dostał to, na co zasłużył. To nie jest jednak koniec moich przygód z dziewczętami z serii „Córki botanika”. Przede mną jeszcze historia Jaśminy oraz Rozalii – dwóch starszych sióstr Hiacynty i Hortensji.