Śledztwo panny Cahill.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł i opis książki pt.: “Śledztwo panny Cahill” pomyślałam, że to będzie super historia. No bo w końcu mamy młodą kobietę detektyw, która właśnie rozwiązuje zagadkę seryjnego mordercy okrzykniętego mianem Rzeźnika. Dodatkowo jego kolejną ofiarą może być przyjaciółka Fran, więc dziewczyna ma podwójną motywację, żeby złapać tego zwyrodnialca. 

Liczyłam na tę historię i trochę się przeliczyłam, bo dostałam tutaj tak naprawdę powieść obyczajową, gdzie motyw śledztwa to tylko dodatek. Nie zrozumcie mnie źle – lektura nie była zła, ale oczekiwałam czegoś mocniejszego. Miałam też nadzieję na trochę inną relację między główną bohaterką a komisarzem Braggiem, z którym prowadziła dochodzenie.

Książka jest dość prosta, bez jakiegoś większego napięcia. Na plus z pewnością była tożsamość rzeźnika oraz to, że narzeczony Fran nie chciał jej zamknąć w domu, tylko wspierał ją w jej pracy. W naszych czasach to nic niezwykłego, jednak w roku 1902 to raczej było nie do pomyślenia, żeby młoda kobieta była detektywem. Szkoda, że zabrakło tutaj takiego pazura.

Za egzemplarz dziękuję

 

 

3 komentarze

  • Szkoda, że książka cię rozczarowała, ale w sumie sama też liczylabym na coś więcej..

  • Ojej, szkoda, że książka nie do końca spełniła twoje oczekiwania. Osobiście bardzo lubię takie tytuły i książka do mnie wczoraj przybyła. Ciekawe czy mi przypadnie do gustu.

Dodaj komentarz