Temat ekologii bardzo często poruszany jest w różnego rodzaju mediach. Świadomość ludzi na temat ochrony środowiska powoli się podnosi. Często widzę, że niektórzy chodzą z własnymi torbami na zakupy. Idea zero waste obecna jest na grupach na Facebooku, gdzie można oddawać rzeczy, których już nie chcemy, a które to komuś mogą się przydać.
Melissa Darwood w swojej powieści pt.: “Luonto” nawiązała do tematu ekologii, w bardzo katastroficzny sposób ukazując, co może stać się z ludźmi, jeżeli styl naszego życia nie ulegnie zmianie.
Młoda dziewczyna imieniem Chloris zostaje wysłana do ciotki, która mieszka w leśniczówce. Niestety nie potrafi ona przywyknąć do takiego życia pozbawionego nowinek technologicznych. Podczas spaceru w lesie, nagle zaskakuje ją trzęsienie ziemi. Z pomocą przychodzi jej nieznajomy. Jak się jednak okazuje, nie jest to zwykły chłopak. To człowiek, który potrafi zmieniać się w orła. Chloris zostaje zabrana przez niego do Luonto – magicznej wioski, gdzie wszyscy mieszkańcy żyją zgodnie z naturą. Jednak czy taki raj może naprawdę istnieć? Raj bez alergii, zanieczyszczeń? Raj, który można by było opisać miejscem idealnym?
Polubiłam każdego bohatera, który występuje w powieści. Chloris na początku mnie denerwowała, ale kiedy przestała się zachowywać jak dziecko, mogłam się z nią utożsamić . Bardzo też imponował mi jej wybawiciela – Gratusa. Personalnie traktowałam go jednak jak starszego brata.
Na początku ciężko było mi wczuć się w historię, jednak im dalej, tym bardziej zakochiwałam się w piórze autorki. Powieść wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Tak duże, że emocjonalnie musiałam się po niej zbierać przez kilka dni. Szczególnie końcówka dała mi dużo do myślenia, bo w to, co opisała tam autorka, jestem w stanie uwierzyć. Mimo że jest to całkowita fikcja literacka.
Jest to książka, którą każdy powinien przeczytać.