Kiedy dostałam egzemplarz “Nieba na własność”, nie wiedziałam czego mogłabym się po nim
spodziewać.
Pewnego dnia Jack – syn Roba i Anny zaczyna dziwnie się zachowywać, następnie dostaje zawrotów głowy i traci równowagę. Po przeprowadzeniu badań okazuje się, że w mózgu ich synka wykryto bardzo agresywną i złośliwą zmianę nowotworową. Od tego momentu rozpoczyna się wyścig z czasem. Zdesperowany ojciec robi wszystko, aby Jack przeżył i wygrał walkę z nowotworem.
Dużym plusem okazało się przedstawienie rodziców dziecka jako przeciwstawnych do siebie charakterów, będących dosłownie jak ogień i woda. Główni bohaterowie wzajemnie się uzupełniają – ona skryta, uporządkowana i mocno stąpająca po ziemi, a tymczasem Rob wiecznie z głową w chmurach, ambitny i żyjący marzeniami.
W szczególności moją uwagę przykuł motyw “alternatywnego leczenia raka”. Autor pokazał jak inni ludzie potrafią żerować na zdesperowanych rodzicach, którzy są gotowi zapłacić każdą cenę, aby tylko wyleczyć swoje dziecko.
“Niebo na własność” to piękna opowieść o miłości, przebaczeniu, tragedii i docenianiu tego, co najważniejsze. Przypomina nam , że nikt nie zna dnia ani godziny, w którym przyjdzie się mu pożegnać ze światem żywych, pozostawiając po sobie jedynie dziurę w serca h najbliższych.
Wszystkie przedstawione w opowieści emocje są wręcz namacalne, a postacie żyją nie tylko “na papierze”. Takie historie jak ta niestety codziennie rozgrywają się tuż obok nas.
Bardzo serdecznie polecam tę książkę.