Po jakimś czasie wróciłam do przygód Bree wśród Legendarian. I muszę przyznać, że “Naznaczona krwią” była naprawdę interesującą lekturą, którą mimo swoich gabarytów, czytało się naprawdę szybko.
UWAGA! SPOILERY DO „ZRODZONYCH Z LEGENDY”.
Główna bohaterka musiała przetrawić nowe informacje, których się ostatnio dowiedziała – zarówno o sobie samej jak i o Legendarianach. Dodatkowo jej ukochany został porwany, więc dziewczyna chciała go uratować za wszelką cenę. Pomagał jej przy tym Sel – przyjaciel Nicka.
Po lekturze doszłam do wniosku, że Sel ląduje wśród książkowych postaci, za którymi nie przepadam. Niestety irytował mnie przez całą fabułę i na miejscu Bree kilkakrotnie kazałabym mu pójść w diabły. Nawet jego dobre uczynki nie spowodowały, że patrzyłabym na niego choć trochę przychylniej. W opowieść został wpleciony wątek trójkąta miłosnego. Akurat to jeden z tych motywów, których staram się unikać.
Jednak żeby nie było, że tylko marudzę, to muszę przyznać, że Bree pod koniec mi zaimponowała i sprawiła, że nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Podobała mi się kreacja Króla Artura. Jak dla mnie to jedna z ciekawszych postaci. Dodatkowo historia rodu, z którym dziewczyna została związana…te sceny najbardziej łapały mnie za serce.
Jak już wspomniałam wcześniej, będę czekać na kolejną część i mam nadzieję, że rozwiąże się tam ostatecznie sprawa uczuć Bree.
Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya