Uwielbiam książki Natalii Hermansy. Wcześniej czytałam jej powieści skierowane do najmłodszych, jednak niedawno autorka wydała tytuł dedykowany starszym czytelnikom. Jeżeli więc lubicie wampiry, albo kiedyś czytaliście lektury z tym motywem, to „Światła ślepego miasta” powinny Wam się spodobać.
Przyjaźń Werki i Olki została wystawiona na ciężką próbę. Obie porwano i umieszczono w New Blindley – miasteczku zamieszkałym przez wampiry. Jedna z nich stała się służącą oraz Nietykalną. Druga zaś miała zasiąść obok twórcy tego miejsca – Nicholasa. Weronika za wszelką cenę pragnęła się stamtąd wydostać. Jednak…czy można uciec z więzienia pełnego krwiożerczych wampirów?
Muszę przyznać, że Natalia rzuciła nowe światło na nieśmiertelnych. Postacie były bardzo ciekawe i zróżnicowane. Znaleźli się tacy bohaterowie, których lubiłam od razu (np. Gabrysia) lub też tacy, których na początku darzyłam sympatią, ale z każdą przeczytaną stroną ona malała (tak miałam, chociażby z Henrym).
Autorka w swoim tytule poruszyła też dwa ciężkie tematy. W „Światłach ślepego miasta” nie występuje wątek romantyczny, a ostatnie kilka stron przeczytałam na wstrzymanym oddechu i z przyspieszonym biciem serca. Przy dwóch scenach zrobiło mi się naprawdę przykro i nie mogłam uwierzyć w to, co przeczytałam.
Oj, w tej książce naprawdę dużo się dzieje.
Współpraca barterowa z wydawnictwem Nie powiem oraz z Autorką.