Królowa nocy. Tom 2.

Mamy to moi drodzy. Właśnie dziś porozmawiamy o kontynuacji “Królowej nocy”, o której wspominałam Wam parę dni temu. I tak szczerze? Ta druga część podobała mi się bardziej niż jej poprzedniczka. Nie zrozumcie mnie źle. Tamta nie była zła, jednak w tej części relacja między bohaterami się rozwinęła i pojawiła się w niej przede wszystkim szczerość. 

Ale od początku. Od wypadku Oliwii minęło już trochę czasu, a dziewczyna ułożyła sobie życie na nowo. Bez Leona. Jej lek okazał się przełomowy, a także prowadzi zajęcia taneczne w swojej szkole tańca. Czyli jednym słowem – ma stabilne życie. Do czasu. Do czasu, aż została wmanewrowana do spędzenia go z Leonem, który jakiś czas temu przecież złamał jej serce. Chłopak jednak nie próżnuje i stara się jak najlepiej wykorzystać drugą szansę. Przeznacza ją na odzyskanie dziewczyny. 

Okładka książki pt.: "Królowa nocy tom 2"

Powieść czytało się szybko i naprawdę przyjemnie się patrzyło, jak uczucie między tą dwójką ewoluowało. Bardzo też podobało mi się to, że Oliwia nie rzuciła się na Leona przy pierwszym spotkaniu, tylko trzymała go na pewien dystans, zostawiając mu tym samym pole do tego, aby udowodnił, że mu na niej zależy. Nawet poczułam emocje Oliwii, kiedy ta opowiadała o tamtej nocy, kiedy zawalił się jej cały świat. 

No i jeszcze warto wspomnieć o wątku z pokazem tanecznym. Cieszę się, że takie urozmaicenie zostało dodane do fabuły. Sam Leon też się zmienił i starał się zrobić wszystko, aby zraniona dziewczyna znów mu zaufała, co było wręcz urocze. Mogliśmy też poznać trochę jego przeszłość i zrozumieć niektóre z jego zachowań.

Dbałość. Jak komunikować swoje potrzeby?

Dziś zacznę od pytania do Was. Potraficie wyznaczać granice? Czyli wiecie, jeżeli czegoś nie chcecie zrobić, mówicie twardo, że nie, czy jednak się uginacie i wykonujecie daną czynność? Nie musicie odpowiadać na forum. Zapytałam Was o to, bo dziś omówimy sobie “Dbałość. O komunikowaniu własnych potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą” autorstwa Nedry Glover Tawwab. Tak, to również jest poradnik, ale obiecuję, że to już ostatni.

Okładka książki pt.: “Dbałość. O komunikowaniu własnych potrzeb, stawianiu granic i wolności bycia sobą”

Przynajmniej na razie. Tytuł ten ma za zadanie pomóc czytelnikowi nie brać na swoje barki zbyt dużej ilości różnych czynności, a co za tym idzie, znaleźć czas na zajęcie i zaopiekowanie się swoim zdrowiem psychicznym. Autorka przedstawia w tu różnego rodzaju historie z sesji które prowadziła i na ich przykładzie omawia różne zagadnienia dotyczące wytyczania granic. Podaje przykłady jak wdrożyć takie ograniczenia, a także w jaki sposób inni mogą na nie reagować. 

Przyznaję, że mnie akurat najbardziej zainteresowały 3 rozdziały, jednak pozostawię ich nazwy w tajemnicy. Pomimo tego, że książka ta uświadomiła mi pewne rzeczy to jednak bardzo ciężko mi się ją czytało. Nie do końca leżało mi pióro autorki, chociaż pewnie znajdą się takie osoby, którym nie będzie ono przeszkadzać. Być może na razie jestem przebodźcowana poradnikami i stąd też powstała pewna “ciężkość” w czytaniu.

Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym.

Miło mi Was powitać na kolejnym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki. Tym razem po raz kolejny omówimy książkę przeznaczoną dla tych, którzy lubią poradniki. Chociaż kto wie, być może osobom, nie czytającym tego gatunku też się spodoba. 

Porozmawiamy dokładnie o “Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym” Anny Walewicz – Kuc. I od razu powiem, że autorka rozbroiła mnie swoją szczerością w niektórych sprawach co sprawiło, że ten tytuł czytało mi się naprawdę przyjemnie. Generalnie dotyczył on tego, jak cieszyć się życiem, mimo że czasem nie jest w nim kolorowo. Zostały tu przytoczone historie z życia pisarki, trochę teorii oraz ćwiczenia. I w sumie to na jednym z nich chciałabym się teraz skupić. 

Okładka książki pt.: "Pozytywnie. Jak nie szukać dziury w całym"

Zazwyczaj przy takich poradnikach wybieram parę lekcji, które mam zamiar wykonywać i wykorzystać w przyszłości. Akurat tutaj wybór padł na zadanie, polegające na nie myśleniu o negatywnych sprawach przez cały tydzień. Powiem tyle. Nie udało mi się zakończyć pozytywnie wyzwania, chociaż mam wrażenie, że z każdym dniem coraz mniej rozważam o sprawach, wyzwalających u mnie negatywne emocje (oczywiście chodzi mi tutaj o te, na które nie mam wpływu). Będę próbować więc dalej, aż w końcu przez cały tydzień uda mi się o nic nie martwić. 

Tak jak już wspominałam, to jest pozycja przede wszystkim dla osób, które lubią różnego rodzaju poradniki. Jeżeli więc czujecie, że moglibyście polubić się z tym tytułem, to zachęcam do sięgnięcia po niego.

Królowa nocy. Tom 1.

Początek września i robi się już powoli zimno. Dziś skapitulowałam i zrezygnowałam z koszulki na ramiączkach na rzecz cieplejszej bluzy. Skoro się ochłodziło, to proszę w takim razie częstować się herbatą, a zaraz porozmawiamy o “Królowej Nocy” autorstwa Izabeli Zawis. 

 

Okładka książki pt.: "Królowa nocy". Główną bohaterką powieści jest Oliwia.

Główną bohaterką jest Oliwia, studentka trzeciego roku farmacji. Obecnie boryka się z brakiem pieniędzy, na który nie może sobie pozwolić bowiem nie skończy studiów. Potrzebuje pracy dosłownie na wczoraj. Okazuje się, że jeden z Gliwickich klubów szuka pracownika, tak więc dziewczyna umawia się na spotkanie z szefem przybytku. Jak się okazuje, między nią a Leonem od razu zaczęło iskrzyć. Co więcej, mężczyzna naprawdę zainteresował się Oliwią i nawet był w stanie dla niej zmienić swoje przyzwyczajenia w związku. Uroczo, prawda? Brzmi jak prawdziwa miłość. 

Książkę tę czytałam już jakiś czas temu, a w pamięć najbardziej zapadło mi to, że kiedy zrobiło się nieprzyjemnie, Leon po prostu wziął nogi za pas i uciekł, zostawiając Oliwię samą z problemem. Na szczęście dziewczyna mogła liczyć na pomoc przyjaciół. W sumie to taka opowieść na jedno popołudnie, jest dużo zbliżeń między bohaterami, czasem gdzieś pojawi się moment, przy którym szybciej zabije serce. Historia nie zamyka się w jednym tomie, na rynku wydawniczym dostępna jest jeszcze kolejna część. Omówimy ją już za niedługo.

 

Sisi. Cesarzowa mimo woli.

Być może niektórzy z Was kojarzą taką bajkę dla dzieci, puszczaną jakiś czas temu w telewizji (prawdopodobnie na Fox Kids). Był to serial oparty na historii Elżbiety Bawarskiej, cesarzowej Austrii zatytułowany “Księżniczka Sissi”. Rozumiem zdziwienie, jednak nie będziemy rozmawiać o tej produkcji, a nawiązałam do niej tylko dlatego, że dziś opowiem o powieści historycznej pt.: “Sisi. Cesarzowa mimo woli” autorstwa Allison Pataki. 

Opowieść zaczęła się całkiem bajkowo. Główna bohaterka pojawiła się w pałacu Franciszka Józefa wraz z matką oraz starszą siostrą, która była narzeczoną cesarza. Młodzi jednak mieli się ku sobie i ostatecznie to nie Helena, a Sisi poślubiła Franciszka. I tutaj zaczęły się schody. Dziewczyna nie potrafiła się dopasować do dworskiej etykiety i popadała w ciągłe konflikty z teściową. Dodatkowo w późniejszych latach doświadczyła kilku tragedii życiowych, co w znacznym stopniu wpłynęło na jej zachowanie i charakter.

Okładka książki pt.: "Sisi. Cesarzowa mimo woli"

To jest pierwsza książka, w której nie odpowiadała mi prawda historyczna. Zazwyczaj przy tego typu powieściach miałam takie: “Aha, no ok. Tak po prostu było i już”, a tutaj jakoś tak bardzo nie chciałam, aby końcowe rozdziały okazały się prawdą. Wspomnę też, że tytuł ten nie opisuje całego życia cesarzowej, a tylko urywek od ślubu do dnia koronacji na królową Węgier. 

Pomimo tego, że historia jest dosyć smutna, to generalnie książka mi się podobała. Widać, jak bardzo życie dworskie zmieniło dziewczynę, która nie była przyzwyczajona do panujących tam obyczajów. Pokazuje też, że nawet wielka miłość, mająca być na całe życie, czasem kończy się o wiele wcześniej.

Czarownica.

Dzień dobry! Kolejny dzień, kolejne spotkanie. Dziś porozmawiamy sobie trochę o powieści Finbara Hawkinsa, jaką jest “Czarownica”. Tak z ciekawości, lubicie książki, w których występuje motyw magii? Ja owszem i cieszę się, że na półce czeka na mnie jeszcze “Choćbym miała za to spłonąć” M. Slavik, ponieważ pozostałe tytuły z takim wątkiem zdążyłam już przeczytać.

Okej. To teraz przejdźmy do rzeczy. Wyobraźcie sobie, że znów macie kilkanaście lat.  Mieszkacie wraz z mamą oraz młodszą siostrą (nazwijmy ją Dill), o którą jesteście chorobliwie zazdrośni. Macie wrażenie, że jest faworyzowana, ponieważ potrafi coś, czego wy nie umiecie. Dochodzi do potwornej kłótni między wami a rodzicielką. A potem wszystko nagle się zmienia. Wraz z siostrą jesteście świadkami brutalnego morderstwa matki. Chcecie się zemścić na tych, którzy zniszczyli Waszą rodzinę. W tym celu ruszacie na sabat, aby odnaleźć ciotkę. Podrzucacie jej Dill i idziecie wymierzać sprawiedliwość. 

Okładka książki pt.: "Czarownica"

Tak właśnie wyglądało ostatnio życie Evey – głównej bohaterki “Czarownicy”. Mam do niej mieszane uczucia – ani ją lubię, ani jej nie lubię. Z jednej strony skrzywdziła siostrę, z drugiej bardzo tego żałowała. Kiedy okazało się, że Dill została złapana przez łowców czarownic, dziewczyna od razu pospieszyła jej na ratunek. 

Przy scenie z procesem czarownic, sama miałam ochotę postawić przed takim sądem parę osób występujących w tym rozdziale. To co zrobiły, było po prostu nieetyczne i złe. Dawno już mnie tak nic nie zdenerwowało podczas czytania. Natomiast bardzo podobał mi się opis jednej  walki. Co ciekawe, w powieści nie występuje wątek romantyczny, tylko motyw siostrzanej miłości.

Podsumowując, książka nie jest zła, jednak nie rzuciła mnie na kolana. Miała pewne braki, ale znalazły się również momenty, które wzbudzały emocje. Zarówno te pozytywne jak i negatywne.