Mam nadzieję, że podobał się Wam weekend spędzony w willi ze Stevenem oraz Ellie. Skoro wszyscy już jesteśmy, to ruszamy w drogę do Åsgårdstrand – norweskiej wioski rybackiej. Będziemy jednak musieli cofnąć się do roku 1893, kiedy to główna bohaterka – Johanne Lien mieszkała nieopodal Edvarda Muncha – miejscowego dziwaka, którego obrazy przerażały okolicznych mieszkańców.
Cała historia rozpoczyna się wraz z pójściem bohaterki na służbę do rodziny Ihlenów. Ich najstarsza córka jako, że została mężatką mieszkała z dala od rodziny, natomiast dwie pozostałe przebywały wraz z rodzicami. Początkowo Johanne zajmowała się zwykłymi obowiązkami domowymi – doglądała kur, podawała posiłki, trzepała dywany. Jednak nie wiedziała jeszcze, że pewnego dnia cała jej rutyna zmieni się za sprawą najmłodszej z córek Ihlenów – Tullik oraz jej sekretnego romansu z pewnym malarzem…
Tak tylko wspomnę, że osobiście znam autora tylko z nazwiska, a w Internecie widziałam reprodukcję “Krzyku” – jego najsłynniejszego dzieła. Nie orientuję się natomiast w biografii Muncha, więc ciężko mi powiedzieć, jak wydarzenia przedstawione w książce miały się do rzeczywistości (jedynie mogę się opierać na tym, co autorka napisała w posłowiu). Mimo wszystko uważam, że była to trochę smutna acz ciekawa historia, a przedstawioną w powieści postać Edvarda mogłabym nawet polubić.
Ogólnie jestem zaskoczona, że “Dziewczynka z poziomkami” to debiut, ponieważ czytało się ją bardzo płynnie, a akcja wciągnęła mnie już od pierwszej strony. Plusem z pewnością było przemycenie do historii pewnych rzeczywistych wydarzeń oraz prawdziwych osób.
W przyszłości bardzo chętnie sięgnę po kolejne tytuły autorki, a Was zachęcam do zapoznania się z opowieścią Johanne, nawet jeżeli nie przepadacie zbytnio za sztuką. Rozumiem, że najmłodsi w podróży mogą się nudzić, więc specjalnie dla nich polecam dość ciekawy kanał na YouTube, który prowadzi Davy Spencer.