Czytanie książek z danej serii od środka, jest dość nieprzyjemne, ale na upartego da się przeczytać. Jednak nie trzeba sobie komplikować życia, tak jak ja to zrobiłam w przypadku książki pt. “Chłopcy, których kochano za mocno”, autorstwa Kazimierza Kyrcz Jr.
Kraków. Dawna stolica Polski, gdzie grasuje Kuba Szpikulec – seryjny morderca, który morduje prostytutki. Natomiast na niego czają się funkcjonariusze z policji, usilnie starający się odkryć jego tożsamość.
Ciężko mi ocenić, którego bohatera polubiłam najbardziej, jako że poznałam ich dopiero po przeczytaniu drugiej części.
Jednak chyba najbardziej polubiłam Edytę, która była szefową całej grupy, zajmującej się sprawą Szpikulca.
Była to kobieta stanowcza i chłodna, jednak pod tą maską skrywała osobę, która potrafiła okazać uczucia, a także swoje słabości.
Nie powiem, że polubiłam postać Artura, na pewno bardzo mu współczułam tego, co przeżywał przez całe swoje życie, gdy matka znajdowała się obok niego. Dlatego też go nie potępiam za to, co zrobił, ale też nie popieram jego decyzji.
Całą powieść przynajmniej z początku czytało mi się bardzo ciężko – myliły mi się nazwiska i postaci, jednak nie była to kwestia kreacji świata przez autora – tylko braku znajomości z pierwszą częścią tj. “Dziewczyny, które miał na myśli”.
Gdy wszystko już sobie ułożyłam w głowie, to książka pochłonęła mnie bez reszty.
Bardzo podobał mi się zawarty tam wątek pewnej dziennikarki, która zrobiłaby wszystko, aby zdobyć sławę.
Generalnie książka mi się podobała, jednak wydaje mi się, że gdybym przeczytała najpierw poprzednią część, o wiele lepiej wczuła bym się w klimat powieści.
Za egzemplarz dziękuję