Cztery miesiące temu na blogu opublikowałam wpis dotyczący “Naznaczonego”, autorstwa Agnieszki Antosik. Wtedy napisałam, że kreacja głównego bohatera doprowadzała mnie do furii, jednak uznałam książkę za dobrą.
Niedawno dostałam propozycję, aby zrecenzować kolejną książkę autorki, która nosi tytuł “Indygo”.
Ta historia opowiadała o młodym mężczyźnie, który został skazany za gwałt na byłej dziewczynie swojego przyjaciela, a także o jego życiu w więzieniu, gdzie trafia “pod skrzydła” jednego z więźniów.
Bryan, bo tak nazywał się główny bohater, na początku nie wzbudził mojej sympatii. Był arogancki, wredny i bardzo agresywny. Jednak podczas fabuły bardzo się zmienił. Czasem miałam ochotę nim potrząsnąć i nie rozumiałam jego decyzji. Pod koniec powieści, chciałam go przytulić. Widać było, że bardzo się pogubił w życiu.
Natomiast jego przyjacielowi-Paulowi nie ufałam ani trochę. Jakoś tak mnie odpychał, mimo że Bryan cały czas nazywał go “Bratem”.
Autorka nie odkrywa wszystkich tajemnic od razu, tworzy napięcie, które trzyma czytelnika do finału.
Przeszkadzały mi błędy, które występowały w książce. Niby zwykłe literówki i nie naliczyłam ich dużo, jednak nieprzyjemnie się czytało. Denerwowały mnie też powtórzenia (słowa “brat”), a także mam zastrzeżenia do zakończeń niektórych rozdziałów.
Książka nie porusza łatwego tematu, a zakończenie złamało mi serce. Nawet prawie uroniłam łzę. Przyznam, że miałam nadzieję, że inaczej się to zakończy.
Czekam na kolejne książki autorki, żeby móc sprawdzić, jak rozwija swój warsztat.
Za egzemplarz dziękuję autorce.