Dobry czy zły? – recenzja książki “Indygo”

Cztery miesiące temu na blogu opublikowałam wpis dotyczący “Naznaczonego”, autorstwa Agnieszki Antosik. Wtedy napisałam, że kreacja głównego bohatera doprowadzała mnie do furii, jednak uznałam książkę za dobrą.

Niedawno dostałam propozycję, aby zrecenzować kolejną książkę autorki, która nosi tytuł “Indygo”.

Ta historia opowiadała o młodym mężczyźnie, który został skazany za gwałt na byłej dziewczynie swojego przyjaciela, a także o jego życiu w więzieniu, gdzie trafia “pod skrzydła” jednego z więźniów.

Bryan, bo tak nazywał się główny bohater, na początku nie wzbudził mojej sympatii. Był arogancki, wredny i bardzo agresywny. Jednak podczas fabuły bardzo się zmienił. Czasem miałam ochotę nim potrząsnąć i nie rozumiałam jego decyzji. Pod koniec powieści, chciałam go przytulić. Widać było, że bardzo się pogubił w życiu.

Natomiast jego przyjacielowi-Paulowi nie ufałam ani trochę. Jakoś tak mnie odpychał, mimo że Bryan cały czas nazywał go “Bratem”.

Autorka nie odkrywa wszystkich tajemnic od razu, tworzy napięcie, które trzyma czytelnika do finału.

Przeszkadzały mi błędy, które występowały w książce. Niby zwykłe literówki i nie naliczyłam ich dużo, jednak nieprzyjemnie się czytało. Denerwowały mnie też powtórzenia (słowa “brat”), a także mam zastrzeżenia do zakończeń niektórych rozdziałów.

Książka nie porusza łatwego tematu, a zakończenie złamało mi serce. Nawet prawie uroniłam łzę. Przyznam, że miałam nadzieję, że inaczej się to zakończy.

Czekam na kolejne książki autorki, żeby móc sprawdzić, jak rozwija swój warsztat.

Za egzemplarz dziękuję autorce.

|PRZEDPREMIEROWO|Palcem po powietrzu – recenzja książki “Chłopiec pochłania wszechświat”

Jesteście dobrymi ludźmi? Gdyby zapytać o to kogoś z Waszego otoczenia, to co by powiedział? I co Wy w głębi serca myślicie o sobie?

Główny bohater powieści pt.: “Chłopiec pochłania wszechświat” autorstwa Trenta Daltona, próbuje odpowiedzieć na pytanie czy jest dobrym człowiekiem.

Jednak czy dorastając w rodzinie gdzie matka z ojczymem handlują narkotykami, starszy brat nie mówi, a przyjacielem jest osoba, która na swoim koncie ma kilkukrotną ucieczkę z więzienia można wyrosnąć na kogoś dobrego? W końcu czym skorupka za młodu nasiąknie…

Eliego poznajemy w wieku dwunastu lat i z każdym rozdziałem obserwujemy jego dorastanie i przemianę. W powieści widzimy jego miłość do swojej dysfunkcyjnej rodziny, gdzie czasem dochodzi do sprzeczek. Mimo tych trudnych momentów, a także gdy dobry los odwraca się od niego on się nie poddaje, próbuje ratować matkę – a także trwa w uporze by spełnić swoje największe marzenie.

Natomiast jeśli chodzi o jego starszego brata Gusa, to w trakcie czytania odniosłam wrażenie, że był dzieckiem autystycznym, co jednak nie zostało w tekście potwierdzone. Po prostu taki styl bycia wybrał, a jego postępowanie zrozumiałam gdzieś pod koniec powieści.


Książkę na początku trochę ciężko mi się czytało, choćby ze względu na dość szczegółowe opisy, a także dwie perspektywy – przeszłą i teraźniejszą.


Jednak w pewnym momencie tak się wciągnęłam, że skończyłam czytać książkę nad ranem.


Autor świetnie wykreował cały świat, a także postacie, które potrafiły wyrażać swoje uczucia w każdym momencie. Czy to te pozytywne, czy wręcz przeciwnie, dzięki czemu nie były sztuczne, lecz pełne różnych emocji.


Jest to jedna z tych książek, z którymi warto się zapoznać samemu, ponieważ każdy prawdopodobnie odbierze ją inaczej. Inaczej też zrozumie powtarzające się zdanie: “Zabij czas, zanim on zabije ciebie”. Polecam tę książkę poświęconą rodzinnej miłości, przyjaźni i sile braterstwa.

Za egzemplarz dziękuję

Od wypadku do… – recenzja książki “Bez odwrotu”

Moje polonistki skutecznie zniechęciły mnie do czytania książek z różnych gatunków. Dzięki nim, do tej pory nie mogę zabrać się za „Wiedźmina” (chociaż czytałam, ale już nic z tego nie pamiętam i nie umiem się przemóc do drugiego podejścia). Tak samo mam ze wszystkimi rodzajami kryminałów. Po omówieniu „I nie było już nikogo”, miałam dość tego gatunku na bardzo długo czas. Od czasu do czasu coś przeczytam, ale nie znalazłam jeszcze takiego, który by spowodował, że bym je pokochała.

Z tego względu do książki pt.:” Bez odwrotu” autorstwa Tess Gerritsen podchodziłam z lekką obawą, że będę się przy niej męczyć. Na moje szczęście, tak się nie stało.

Catherine w deszczową noc potrąca pewnego mężczyznę, który nagle pojawia się przed jej samochodem. Ich przypadkowe spotkanie nakręca spiralę zdarzeń, zagrażającą całej ludzkości. Teraz nie tylko Victorowi grozi niebezpieczeństwo – ale również kobiecie.

Podczas czytania książki, jakoś specjalnie nie odczuwałam, że czytałam kryminał. Bardziej szłabym w kierunku romansu, ale z wątkiem kryminalnym gdzieś w tle. I to właśnie może dzięki temu zabiegowi autorki, książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie.


Catherine zaimponowała mi swoim uporem i odwagą, a także tym, że nie była typową dziewczyną, która cały czas pakuje się w kłopoty, a potem czeka na ratunek od miłości swojego życia. Sama brała czynny udział w ratowaniu świata, a także potrafiła zaryzykować życiem dla najbliższych.

Victor zaskarbił sobie moją sympatię swoją opiekuńczością wobec Cathy, którą mimo wszystko wciągnął w całą niebezpieczną grę. Był też bardzo inteligentny i trochę skryty na początku.

Postacie drugoplanowe autorka również wykreowała świetnie, nie zachowywały się sztuczne, a każda z nich miała swój indywidualny charakter.

Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, na szczęście bardzo udane (chociaż na początku trochę się nudziłam, to potem akcja nabrała tempa). Jeżeli ktoś ma ochotę na lekki kryminał, gdzie jednak wątek miłosny jest dość rozbudowany, to serdecznie ją polecam.

Za egzemplarz dziękuję

Poświętne przemyślenia – podsumowanie książkowego kalendarza adwentowego

Święta, święta i po świętach. W tamtym roku ten magiczny czas minął niesamowicie szybko. Teraz oczekiwanie na Wigilię oraz pierwszą gwiazdkę, umilił mi kalendarz adwentowy od Magical Suitcaise.

Spokojnie, pudełko nie przyszło takie 😉 Wgniecenia powstały w wyniku ciągłego przekładania go w różne miejsca 😉
A tak prezentowało się wnętrze paczuszki <3

Tym razem box kosztował mnie 299 złotych plus koszty wysyłki i powiem wam, że długo się nad nim zastanawiałam. Początkowo planowałam kupić drugiego Naughty Boxa, jednak nadchodził okres adwentu, a mnie znudziły się już kalendarze czekoladowe więc ostatecznie postanowiłam zakupić droższe pudełko.

W jego środku znajdowało się dość dużo książek (z moich obliczeń wyszło, że w paczce było ich aż siedemnaście) bardzo różnych gatunków:

Thrillery i kryminały

Dzięki dziewczynom z Magical Suitcaise, cała seria Maxa Czornyja pojawiła się na mojej półce.

W klimatach świątecznych

Reniferki nie wchodziły w skład zestawu, pojawiły się u mnie dzięki uprzejmości Feniksy z Feniksa Czyta, z którą spotkałam się na Śląskich Targach Książki (zostawiam wam link do jej bloga i serdecznie na niego zapraszam: https://feniksaczyta.blogspot.com/).

Obyczajowe i młodzieżowe

Ta pierwsza jest z autografem autorki 😉

Ale to nie był koniec niespodzianek, które przygotowały nam dziewczyny. Oprócz powieści, dołączyły również taki kubeczek:

Pełny napis na kubku brzmi: “Są książki, które się czyta. Są książki, które się pochłania. Są książki, które pochłaniają czytającego”.

A jak kubeczek, to przydałoby się coś, co można z niego pić:

Herbata jest do zaparzenia i pachnie bardzo miętowo. Byłam jej mocno ciekawa i muszę powiedzieć, że opakowanie jest już w połowie puste. Przyprawa do grzańca pachnie za to goździkami, ale muszę mieć inną podstawę pod nią, niż ta, którą do tej pory miałam 😉

Pojawiły się też trzy gadżety, a także coś słodkiego (chodzi tutaj o laskę cukrową, u mnie gdzieś zaginęła w akcji). Albo ktoś zjadł i nie chce się przyznać).

Pierwsza świeczka, czyli “Książka Zimową Porą” jest świecą sojową o zapachu mięty, ta druga pachnie ciasteczkami. Lampki jeszcze nie testowałam w czytaniu, ale wiem, że działa 😉

Niektóre paczki prześwitywały i widać było tytuły książek, jednak nie psuło to ogromnej radości z otwierania kalendarza. Jestem z niego bardzo zadowolona i z pewnością nie jest to ostatni box, który zamówię.

Następne takie pudełko miało być otwarte w lutym, jednak stoi to na razie pod wielkim znakiem zapytania, jako, że mój laptop odmówił dalszej współpracy i gdy pojedzie do serwisu to okaże się ile pieniędzy będę musiała przeznaczyć na jego naprawę.

Tymczasem ode mnie to tyle. Pozostawiam Wam namiary na stronę, gdzie czekają boxy z uniwersum HP, Ricka i Morty’ego, a także jeszcze kilka innych pudełek.

https://www.magicalsuitcase.com.pl/