Wojna Crier – pierwsza część dylogii

Chcielibyście przeczytać książkę, zawierającą w sobie ideę królestwa, humanoidalne twory, którym służą ludzie, liczne intrygi, a także motyw enemies to lovers? Jeżeli tak, to być może spodoba Wam się powieść pt.: „Wojna Crier”. 

Wiele, wiele lat temu Automatony przejęły władzę w królestwie Rabu. Obecnie rządzi tam Hesod, a jego dziedziczką jest piękna, nieskazitelna, inteligentna Crier. Pewnego dnia w niebezpiecznych okolicznościach spadkobierczyni poznaje Aylę – ludzką służącą, której rodzina zginęła podczas napadu Automatonów na wioskę. Dziewczyna pragnie tylko jednego – śmierci następczyni Hesoda. Wszystko jednak się zmienia, kiedy na jaw wychodzą liczne intrygi, a także przeszłość rodziny Ayli.  

Okładka książki pt.: „Wojna Crier".

Zdecydowanie to opowieść dla młodszych czytelników. Nie była zła i dobrze się przy niej bawiłam. Bardzo podobał mi się świat stworzony przez autorkę, a także kalendarz z wydarzeniami, który został umieszczony na początku fabuły. Co do wątku enemies to lovers, to pojawiał się on w tym tytule, ale przypominał tło do wszystkich wydarzeń. Dzięki temu cała lektura nie była taka cukierkowa. 

„Wojna Crier” przeznaczona jest dla czytelników 14+. Z chęcią zapoznam się z kolejnym tomem i sprawdzę, jak zakończyła się historia Crier i Ayli. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem 

Naznaczona krwią – dalsze przygody Bree

Po jakimś czasie wróciłam do przygód Bree wśród Legendarian. I muszę przyznać, że “Naznaczona krwią” była naprawdę interesującą lekturą, którą mimo swoich gabarytów, czytało się naprawdę szybko. 

UWAGA! SPOILERY DO „ZRODZONYCH Z LEGENDY”. 

Główna bohaterka musiała przetrawić nowe informacje, których się ostatnio dowiedziała – zarówno o sobie samej jak i o Legendarianach. Dodatkowo jej ukochany został porwany, więc dziewczyna chciała go uratować za wszelką cenę. Pomagał jej przy tym Sel – przyjaciel Nicka. 

Po lekturze doszłam do wniosku, że Sel ląduje wśród książkowych postaci, za którymi nie przepadam. Niestety irytował mnie przez całą fabułę i na miejscu Bree kilkakrotnie kazałabym mu pójść w diabły. Nawet jego dobre uczynki nie spowodowały, że patrzyłabym na niego choć trochę przychylniej. W opowieść został wpleciony wątek trójkąta miłosnego. Akurat to jeden z tych motywów, których staram się unikać. 

Jednak żeby nie było, że tylko marudzę, to muszę przyznać, że Bree pod koniec mi zaimponowała i sprawiła, że nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Podobała mi się kreacja Króla Artura. Jak dla mnie to jedna z ciekawszych postaci. Dodatkowo historia rodu, z którym dziewczyna została związana…te sceny najbardziej łapały mnie za serce. 

Jak już wspomniałam wcześniej, będę czekać na kolejną część i mam nadzieję, że rozwiąże się tam ostatecznie sprawa uczuć Bree.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Cień w żarze – premiera nowej książki z uniwersum Krwi i Popiołu

Jeżeli tęskniliście za światem znanym z serii „Krew i popiół”, to mam dla Was dobrą wiadomość. Od dziś w księgarniach dostępny jest „Cień w żarze” – zarówno prequel jak i spin-off wcześniej wspomnianego cyklu. O kolejności czytania poszczególnych tomów napiszę później. Przy okazji wspomnę, że lektura ta przeznaczona jest dla osób 18+.

Tym razem główna bohaterka to Seraphena, która całe swoje życie była przygotowywana do jednej roli. Miała zostać Królową Małżonką Pierwotnego Śmierci. Jednak w dniu, kiedy po raz pierwszy się spotkali, wszystko poszło nie tak, w konsekwencji czego Sera nie mogła wykonać planu, który miał uratować jej poddanych przed nadciągającą katastrofą. Od tej pamiętnej nocy życie dziewczyny całkowicie się zmieniło. Stała się pustą skorupą bez uczuć. Dopóki nie spotkała pewnego boga…

Okładka książki pt.: „Cień w żarze”.

Rzadko kiedy piszczę podczas czytania książek, ale akurat przy jednej scenie w tej powieści tak się właśnie stało. W dodatku cały czas się uśmiechałam pod nosem. Sera pod względem charakteru oraz miłości do sztyletów przypominała mi Poppy. W pewnym momencie złapałam się nawet na tym, że zastanawiałam się, czy one nie są przypadkiem ze sobą spokrewnione. Bardzo, ale to bardzo spodobały mi się postacie drakenów.

W tym tytule sporo się działo, nie znalazł się ani jeden moment, w którym poczułabym znużenie lekturą. Romans między postaciami był dynamiczny i trochę skomplikowany. Ogólnie kocham świat wykreowany przez autorkę. Czekanie na „Wojnę dwóch królowych” będzie torturą. 

A teraz trochę o kolejności czytania. Najpierw powinniście się zapoznać ze wszystkimi częściami serii „Krew i popiół”, a dopiero potem zabrać się za „Cień w żarze”. Jeżeli więc lubicie to uniwersum, to śmiało sięgajcie po ten tytuł.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya. 

Misrule – koniec historii Alyce i Aurory

Minął już prawie rok odkąd miałam możliwość zawitania do królestwa Briaru, znanego z powieści „Malice”. Teraz, za sprawą „Misrule” mogłam tam wrócić i sprawdzić, jak wiele się zmieniło. 

W bardzo krótkim podsumowaniu (UWAGA! MOŻLIWE SPOILERY): księżniczka Aurora została przeklęta i zapadła w sen. Niestety Alyce nie mogła złamać klątwy pocałunkiem, więc rozpaczliwie szukała innego sposobu, aby obudzić swoją ukochaną. Dodatkowo stała się panią Mrocznego Dworu. Jednak wraz z pojawieniem się pewnego młodzieńca, wszystko się skomplikowało… 

Okładka książki pt.: „Misrule"

Ta część podobała mi się bardziej od swojej poprzedniczki. Nie zrozumcie mnie źle, „Malice” była równie ciekawa, jednak miałam wrażenie, że w „Misrule” więcej się działo, a także pojawiło się wiele nowych wyrachowanych intryg. Końcówka powieści została świetnie napisana. Cieszę się, że lektura ta skończyła się w taki, a nie inny sposób, patrząc na całą relację Alyce z Aurorą (a zrobiła się ona naprawdę interesująca). Chociaż muszę przyznać, że wyjątkowo w tej części nie lubiłam księżniczki. Rozumiałam jej zachowanie, ale jakoś tak nie potrafiłam jej polubić.

Wspomnę jeszcze, że „Misrule” jest przeznaczona dla osób 16+. Na początku zawarte jest ostrzeżenie, że w tej książce występują m.in. toksyczne relacje, przemoc czy śmierć.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Love on the Brain – lekki romans z NASA w tle

Nie ukrywam, że odkąd przeczytałam „The Love Hipothesis”, to nie mogłam doczekać się kolejnych powieści Ali Hazelwood. Kiedy więc wydawnictwo You&Ya ogłosiło premierę „Love on the Brain”, naprawdę bardzo się ucieszyłam. 

Bee Königswasser została przydzielona do współprowadzenia projektu NASA. Było to dla niej spełnienie najskrytszych marzeń. Niestety okazało się, będzie musiała działać wspólnie ze swoim starym znajomym ze studiów, a on delikatnie mówiąc, za nią nie przepadał. Przynajmniej Bee odnosiła takie wrażenie. Dziewczyna jednak próbowała robić dobrą minę do złej gry. Niestety już na samym początku pojawiły się problemy, np. anulowano zamówienie sprzętu albo maile do niej nie dochodziły… Zbieg okoliczności czy celowe działanie? 

Okładka książki pt.: „Love on the brain".

Niestety nie potrafiłam zżyć się z żadnym z bohaterów. Próbowałam kilkukrotnie ich polubić, jednak jakoś nie potrafiłam. Sama fabuła była dość prosta, a ciekawie zrobiło się dopiero pod sam koniec, kiedy pewne wątki zaczęły się wyjaśniać. Sceny łóżkowe również występują, dlatego też lektura ta skierowana jest do czytelników 18+. Dodam jeszcze tylko, że autorka często nawiązywała do życia Marii Skłodowskiej-Curie. 

Książka nie była zła i całkiem przyjemnie spędziłam z nią czas. Zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania o tej powieści. Jest to lekki romans, z zaawansowanymi technicznymi wynalazkami w tle. Nie skreślam autorki i z chęcią sięgnę po kolejne jej tytuły w przyszłości. Być może któryś z nich uda się w końcu strącić „The Love Hipothesis” z piedestału.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya