Wojna dwóch królowych – czwarty tom przygód Poppy

Jako że kończy się rok, to przyszla pora na ostatnie recenzje w 2023. Akurat dziś podzielę się z Wami opinią o dwóch, bardzo, ale to bardzo ciekawych powieściach. Na pierwszy ogień pójdzie czwarty tom przygód Poppy znanej z cyklu Krew i popiół – czyli „Wojna dwóch królowych”. Od razu Was uprzedzę. TYTUŁ TEN SKIEROWANY JEST DO OSÓB 18+. NA SAMYM POCZĄTKU ZNAJDUJE SIĘ RÓWNIEŻ OSTRZEŻENIE, ŻE SCENY MIŁOSNE SĄ ŚMIELSZE NIŻ W POPRZEDNICH TOMACH.

UWAGA: MOGĄ SIĘ POJAWIĆ SPOILERY 

Poppy została sama. Od uprowadzenia Casteela minęło trochę czasu, który to dziewczyna skrupulatnie liczy. Nie ma jednak czasu na smutek i rozpacz, ponieważ jest w trakcie wojny. U jej boku jak zwykle oddanie stoi Kieran – doradca i najlepszy przyjaciel jej męża. Jest zdeterminowana, aby uwolnić swojego ukochanego i raz na zawsze położyć kres intrygom Krwawej Królowej. Jednak…czy jest gotowa, aby poznać prawdę o samej sobie?

Okładka książki pt.: „Wojna dwóch królowych”.

Wow. Po prostu wow. Od zeszłego roku, kiedy to premierę miała pierwsza część całego cyklu, zostałam wielką fanką tego uniwersum. W „Wojnie dwóch królowych” jest wiele opisów walk oraz tego, co dzieje się na frontach. Poppy musi podejmować trudne decyzje, jednak nie może się poddać, ani przed niczym cofnąć. Postać Krwawej Królowej jest wręcz świetna, a plot twist, który się pojawił…po prostu wbił mnie w fotel. Niektóre wątki opisano tak emocjonalnie i uroczo, że aż się przy nich uśmiechałam. Co do scen miłosnych, to nie miałam wrażenia, że były śmielsze. Ale może też dlatego, że przeczytałam wiele erotyków i mało co już mnie zaskakuje.

W zasadzie nie mogłam się oderwać od tego tytułu. Powiem Wam, że tak się wczytałam w powieść, że po obiad szłam z nosem w książce. Z niecierpliwością będę czekać na kolejne części. W szczególności, że w przygotowaniu jest kolejny tom przygód Serapheny.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Akurat

Życie marionetek – czyli jak połączyć Pinokia i Walli-e’ego

Mam kilku zagranicznych autorów, których książki biorę w ciemno. Są to m.in. Kiera Cass, Alice Oseman i Tj Klune. Tego ostatniego znam w zasadzie od niedawna, jednak każdy z jego tytułów kocham całym sercem. Teraz miałam okazję zapoznać się z jego powieścią pt.: „Życie marionetek” i muszę powiedzieć, że trafia ona do mojej topki lektur w 2023 roku. 

Victor to ostatni przedstawiciel gatunku ludzkiego. Mieszka wraz z trzema robotami w domku gdzieś pośrodku wielkiego lasu. Pewnego dnia szukając jednej ważnej części na wysypisku, znajduje maszynę. To uruchamia całą lawinę zdarzeń, przez którą Vic musi  wyruszyć w podróż. Ma jeden cel uratować ojca.

Okładka książki pt.: „Życie marionetek”.

Nie czułam się tak, jakbym czytała książkę. Cały czas miałam wrażenie, że oglądam bardzo dobry serial. TJ opisał wszystko obrazowo, a przez całą opowieść dosłownie się płynęło. Oprócz ciekawie zbudowanego świata autor wykreował kilka ciekawych postaci tj. np. Mal. 

Autor zaskakuje mnie z każdą swoją kolejną książką. „Życie marionetek” jest piękną powieścią o życiu, dokonywaniu wyborów i ich konsekwencjach. Nawet jest w niej trochę o miłości. Jeżeli będziecie mieli okazję, sięgnijcie po nią. Naprawdę warto.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Akurat.

Pod szepczącymi drzwiami, czyli herbaciarnia dla duchów

Zacznijmy od tego, że „Pod szepczącymi drzwiami” TJ Klune’a, nie było pierwszą książką autora, z którą miałam okazję się zapoznać. Jakieś dziesięć miesięcy temu przeczytałam „Dom nad błękitnym morzem”. Z tego co pamiętam, dzięki tej powieści zrobiło mi się ciepło na serduszku. Przy „Pod szepczącymi drzwiami” było podobnie, z tym dodatkiem, że pod koniec się wzruszyłam. 

Okładka książki pt.: „Pod szepczącymi drzwiami”

Wallace umiera, a na jego pogrzebie jest dosłownie pięć osób. W tym jedną z nich jest Żniwiarz, który ma przetransportować go w zaświaty. Mężczyzna nie jest z tego powodu zachwycony. A jeszcze mniej jest zadowolony z „przystanku”, w jakim przyjdzie mu spędzić czas, zanim przejdzie na drugą stronę. Okazuje się nim być herbaciarnia pośrodku lasu, gdzie Hugo – właściciel – serwuje herbatę takim osobom jak on. 

Kiedy zaczęłam zapoznawać się z treścią tej lektury, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że książka ta daje mi mocny vibe „Opowieści Wigilijnej”. Uściślając – przemiana Wallace’a była dla mnie podobna do przemiany Scrooge’a. Końcówka powieści spowodowała, że po policzkach spływały mi łzy, chociaż już byłam przekonana, że się na tym tytule nie wzruszę. Jeżeli więc podobała Wam się poprzednia pozycja autora, to zachęcam do sięgnięcia także po „Pod szepczącymi drzwiami”.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Akurat, Wydawnictwem Muza