Opowieść wysłanniczki – nowy debiut na rynku

„Opowieść wysłanniczki” to książka, na którą bardzo czekałam. Słyszałam o niej już kilkakrotnie na Tik Toku, więc kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania tego tytułu, byłam naprawdę podekscytowana i szczęśliwa. 

Główną bohaterką jest Lyrissa, posiadająca niezwykłe umiejętności. Niestety nie dla wszystkich są one czymś pięknym i niewinnym – Zakon Umysłu widzi w jej magii materiał do eksperymentów. Pewnego dnia zostaje porwana i uwięziona przez nich na całe sto lat, jednak z pomocą nowo poznanych przyjaciół ucieka od swoich oprawców. 

Okładka książki pt.: „Opowieść wysłanniczki”.

Z tego co zauważyłam podczas czytania, to były momenty, które całkowicie mnie pochłaniały i dostarczały mnóstwa emocji, a po nich następowały takie wyciszające, powoli popychające akcję do przodu. Chociaż niestety przy scenach walk zabrakło mi efektu „wow”. 

Miałam problem z Aurelią – jedną z bohaterek. Raz mnie irytowała swoim zachowaniem, a czasami wprost przeciwnie. Darzę ją bardzo mieszanymi uczuciami. Lyrissa wiele przeszła w swoim życiu i potrafiłam zrozumieć jej zachowanie, co nie zmieniło faktu, że czasami chciałam nią potrząsnąć. 

„Opowieść wysłanniczki” to debiut Angeliki Botor. Mimo pewnych niedociągnięć całkiem przyjemnie spędziłam z nim czas. Jest tu romans, walka, przyjaźń, poszukiwanie swojego miejsca na ziemi, odzyskiwanie wspomnień i kilka żywych trupów. Choć książka ta jest obszerna, to zapoznałam się z nią dość szybko. Polecam samodzielnie wyrobić sobie zdanie o tym tytule.



 

 

Współpraca z wydawnictwem SQN

Dunbridge Academy. Tam gdzie ty – świetna młodzieżówka

Wraz z początkiem maja pojawił się kandydat do Ulubieńca Miesiąca. Już po pierwszych stronach wiedziałam, że ta książka mi się spodoba, ale nie spodziewałam się, że moja miłość do niej będzie rosła z każdą przeczytaną kartką. Nie przedłużając – dziś zapraszam Was do świata „Dunbridge Academy. Tam gdzie ty” autorstwa Sarah Sprinz. 

Główną bohaterką jest Emma, która wyjeżdża na roczną wymianę do szkockiej Dunbridge Academy. Dziewczyna ma pewną misję – chce odnaleźć ojca. Przed laty to właśnie w tej placówce spotkali się jej rodzice, więc ma nadzieję, że w szkole znajdzie jakieś wskazówki, mogące pomóc w realizacji planu. Jak się okazuje, jeden z nauczycieli doskonale pamięta jej tatę…

 

Okładka książki pt.: „Dunbrodge Academy. Tam gdzie ty”

Dawno nie czytałam tak dobrej młodzieżówki. Z jednej strony opowiadającej o nastoletniej miłości, a z drugiej o porzuceniu przez rodzica czy żałobie po stracie kogoś bliskiego. Bohaterowie nie są idealni – popełniają błędy, kłócą się, wpadają w tarapaty. Potrafią jednak przeprosić i porozmawiać o tym, co ich gryzie. Bardzo podobały mi się w tej powieści właśnie relacje między poszczególnymi postaciami. 

Całość czyta się naprawdę szybko, świat jest świetnie wykreowany, a lektura ta jest po prostu życiowa. Na końcu tytułu zostały spisane wątki, które mogą wywołać silne emocje. Zamieszczono tam również telefony zaufania dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. 

Nie mogę się już doczekać kolejnej historii ze świata Dunbridge Academy. A jeżeli ktoś chciałby zapisać się do akademii, to wydawnictwo Moondrive to umożliwiło. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive

Przyjaciel wilków – opowieść o magii

Dziś chciałabym z Wami porozmawiać o książce pt.: „Przyjaciel wilków” autorstwa Ruth Emmie Lang. 

Weylyn Grey nie miał łatwego dzieciństwa. Był sierotą wychowaną przez wilki, właścicielem świnki z rogiem, a także postacią, wokół której działy się osobliwe rzeczy. Nagłe opady śniegu, gwałtowne wichury znikąd. W skrócie tak można opisać jego rzeczywistość. Mary, którą spotkał jako dziecko, widziała w nim jednak kogoś więcej niż dziwaka. Ale czy uda im się zbudować wspólną przyszłość? 

 

Okładka książki pt.: „Przyjaciel wilków”.

Powieść napisano w ciekawy sposób – narratorami były osoby znające głównego bohatera. Dzięki temu mogliśmy śledzić historię chłopaka z perspektywy kilku osób, a co za tym idzie – poznać ich opinię na jego temat. Tak naprawdę w pierwszej chwili nie polubiłam tylko pewnej nauczycielki, jednak na szczęście później się to zmieniło i zdobyła moją sympatię. Co do samego Weylyna, to był on bardzo dobrym człowiekiem. Gdziekolwiek się pojawiał, chciał czynić samo dobro. Nawet wtedy, kiedy ktoś źle go traktował. 

Jest to ładna historia o szukaniu własnego miejsca w świecie, przyjaźni, miłości, a także magii. Spędziłam z nią miłe chwile, chociaż muszę powiedzieć, że przy jednej scenie aż otworzyłam usta ze zdziwienia i zaskoczenia. Naprawdę się cieszę, że mogłam ją przeczytać. Z pewnością będę oczekiwać kolejnych tytułów tej autorki.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza

Sami w eterze – love story Regan i Alda

Pięć miesięcy temu miałam okazję przeczytać „The Atlas Six”, czyli jedną z książek autorstwa Olivie Blake. Dziś natomiast chciałabym porozmawiać z Wami na temat innej historii tej autorki, mianowicie mam na myśli powieść pt.: „Sami w eterze”. 

Charlotte Regan choruje na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. W dodatku w przeszłości miała epizod z fałszowaniem pieniędzy, za co została wysłana na przymusową terapię. Obecnie pracuje jako przewodnik w pewnym muzeum. Aldo Damiani to doktorant, który uczy na uniwersytecie. Cierpi na depresję kliniczną. Pewnego dnia ta dwójka wpada na siebie w zbrojowni Instytutu Sztuki w Chicago. I tak właśnie zaczyna się ich wspólna opowieść. 

 

Okładka książki pt.: „Sami w eterze"

Na początku byłam wręcz przekonana, że nie polubię się z tym tytułem, jednak po parunastu stronach coś się zmieniło. Z ciekawością zaczęłam śledzić losy Alda i Regan, a także obserwowałam rodzące się między nimi uczucie. Narracja była prowadzona nietypowo i specyficznie, ale o dziwo – podobała mi się. Co ciekawe, w powieści zostały wplecione informacje o pszczołach. Nie jest ich dużo, ale świetnie uzupełniają całą historię. 

Uważam, że książka jest naprawdę warta przeczytania. Z pewnością nie jest to szablonowa i lekka historia o miłości. Po całej lekturze warto zainteresować się tym, napisanymi przez samą autorkę podziękowaniami.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Muza 

Zaginione klejnoty – pierwszy tom cyklu Dworek nad Biebrzą

Jakiś czas temu skończyłam czytać „Zbuntowaną szlachciankę” ostatni tom serii W dolinie Narwi. Nie zdążyłam jednak stęsknić się za piórem autorki, ponieważ niedługo później otrzymałam „Zaginione klejnoty”, czyli pierwszą część nowego cyklu Urszuli Gajdowskiej pt. Dworek nad Biebrzą. 

Izabela Wieczorek to panna na wydaniu, która nie zachowuje się tak, jak przystoi pannie z XIX wieku. I mimo tego, że adoratorów jej nie brakuje, to dziwnym zrządzeniem losu, zazwyczaj znikają oni w tajemniczych okolicznościach. Podczas konkurów wraz z jednym z kawalerów, ginie pamiątka rodowa. Baron Klemens Krzyżewski próbuje ją odnaleźć, więc rozpoczyna śledztwo. Zaczyna kręcić się w pobliżu Izabeli oraz jej wuja. Czy jednak jest gotów na to, co uda mu się odkryć? 

Okładka książki pt.: „Zaginione klejnoty”

„Zaginione klejnoty” były dla mnie lekką lekturą na jeden wieczór. Zaskoczyła mnie kreacja wicehrabiego Giełczyńskiego, ale muszę przyznać, że była świetna i bardzo do niego pasowała. Za Izabelą na początku nie przepadałam, ale ostatecznie polubiłam tę postać. Pod koniec, kiedy cała akcja dobiegała końca, wstrzymywałam oddech. Zrobiło się naprawdę interesująco i chciałam szybko poznać finał całej opowieści.  

Myślę, że ta pozycja może spodobać się osobom, które lubią czytać romanse historyczne. 

Współpraca barterowa z wydawnictwem Szara Godzina

„This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie” – powrót Bri

Jeżeli chodzi o mitologię grecką, to pierwszy kontakt z nią miałam już w dzieciństwie, dzięki animowanej wersji „Herkulesa”. W późniejszych latach zapoznałam się z „Mitologią” Jana Parandowskiego i na tym zakończyła się moja przygoda z wierzeniami Greków. Po dość długiej przerwie, z ciekawości sięgnęłam po „This Poison Heart. Zatrute serce”, czyli historię dziewczyny imieniem Bri, posiadającej pewien niezwykły dar. W treści znalazło się dużo nawiązań właśnie do greckich bogów i bogiń. Natomiast 12.04.2023 roku premierę miał drugi tom tej powieści, czyli „This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie”. 

UWAGA: POJAWIAJĄ SIĘ NAWIĄZANIA DO POPRZEDNIEJ CZĘŚCI SERII. MOŻLIWE SPOILERY. 

Serce Bri zostało rozdarte na milion kawałków w momencie, kiedy zmarła jej mama. Dostała ona jednak szansę na uratowanie jej życia. Hekate dała głównej bohaterce trochę czasu, na wykonanie prawie niemożliwego zadania. Mianowicie dziewczyna musiała połączyć wszystkie części serca Apsyrtosa. Byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby Bri i jej najbliżsi wiedzieli, gdzie szukać ostatniego fragmentu. Rozpoczął się wyścig z czasem. Kogo spotkała na swojej drodze? Ile będzie musiała poświęcić, aby uratować tych, których kocha? 

Okładka książki pt.: „This Wicked Fate”.

Miałam problem z postacią Marie. Już w pierwszej części za bardzo za nie przepadałam, a kiedy wydawało mi się, że uda jej się zdobyć moją sympatię, robiła coś, co znów mnie od niej odsuwało. Tak więc jest to bohaterka, do której mam mocno mieszane uczucia. 

W opowieści znalazło się trochę wypraw, tajemnic, a raz nawet zrobiło mi się przykro. Trochę żałuję, że nie został poruszony wątek jednego z bogów, którego imię zostało wspomniane w treści. Mogłoby to być fajne urozmaicenie całej historii. „This Wicked Fate. Przeklęte przeznaczenie” podobnie jak jej poprzedniczka daje mi vibe „Naszego magicznego Encanto”. Tym razem jakoś tak miałam wrażenie, że Persphone przypominała mi Luisę. Była to dla mnie przyjemna książka, idealna na relaks po ciężkim i męczącym dniu.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Moondrive.

 

Darkfever – pierwszy tom Kroniki Mac O’Connor

Ostatnio coraz częściej zdarza mi się czytać książki, które zawierają ostrzeżenia dotyczące trudnych tematów poruszanych przez autorów. „Darkfever” jest kolejnym przykładem takiej właśnie powieści. Pojawia się w nim m.in. śmierć, trauma, przemoc seksualna i psychiczna. Lektura ta przeznaczona jest dla czytelników 18+. 

Mac straciła siostrę. Kto to zrobił? Dlaczego akurat musiała to być ona? To nie jedyne pytania, na jakie główna bohaterka chciałaby uzyskać odpowiedzi. Okazało się, że przed śmiercią, Alina zostawiła na jej skrzynce głosowej tajemnicze wiadomości. Mac postanawia wyruszyć do Dublina, aby odkryć tajemnicę śmierci siostry. Jednak pytań zaczyna pojawiać się coraz więcej, a część może wyjaśnić tajemniczy Jericho Barrons…

Okładka książki pt.:  „Darkfever”

W zasadzie Mac oraz Emilia mogą sobie podać ręce. Obie straciły swoje rodzeństwo w dość dziwnych i zagadkowych okolicznościach. Chociaż jak mam być szczera, to nie wiem dlaczego, ale cały czas gdzieś z tyłu głowy miałam na uwadze fakt, że cała powieść trochę przypominała mi „Alicję w Krainie Zombie”. Obie główne bohaterki były blondynkami, straciły swoje siostry oraz widziały to, czego nie zauważyłby normalny człowiek. Jednak na tym ich podobieństwo się kończyło. 

Szczerze, to sama nie wiem, co myśleć o tej książce. Miałam wrażenie, że bohaterka jak na swój wiek zachowuje się trochę infantylnie. Za to Jericho – złośliwy i arogancki partner Mac, pomagający jej w śledztwie, na swój sposób mnie zaintrygował. Znalazło się też kilka scen, przy których się uśmiechnęłam, natomiast jak dla mnie było tu też trochę zbędnych opisów.  

„Darkfever” potraktuję jak wstęp do całej historii. Nie była to zła lektura, ale zabrakło mi emocji, które wgniotłyby mnie w fotel. Poczekam na kolejne tomy i zobaczę, czy coś się w tej kwestii zmieniło.

Współpraca barterowa z wydawnictwem You&Ya

Królewska guwernantka – historia Marion Crawford

Nie jestem jakąś wielką fanką rodziny królewskiej. Coś o niej wiem, ale nie jest to mój główny kierunek zainteresowań. Czasem jednak zdarza się, że mam możliwość zapoznania się z powieścią, która opowiada o tej najsławniejszej angielskiej rodzinie. Stąd też w moich książkowych zbiorach znalazła się „Królewska guwernantka” – historia Marion Crawford. 

Główna bohaterka królewską guwernantką została w roku 1933. Początkowo wzbraniała się przed tym, ponieważ bardzo chciała zostać nauczycielką w slumsach. Starała się pokazać Elżbiecie oraz jej siostrze Małgorzacie prawdziwy świat poza murami ich domu. Kobieta spędziła u rodziny królewskiej siedemnaście lat, aż pewnego dnia zrobiła coś, za co została praktycznie wymazana z kart historii. 

Okładka książki pt.: „Królewska guwernantka”.

Tak szczerze? Mam mieszane uczucia względem bohaterki – albo była mi obojętna, albo nie rozumiałam jej postępowania. Czasem też nie wiem, skąd wnikała jej frustracja względem pewnych sytuacji. Na plus z pewnością jest to, że Marion dostała swoją własną opowieść, dzięki czemu być może więcej osób dowie się, że w ogóle istniała. Nie powiem – końcówka jednak trochę chwyciła mnie za serducho. Tę książkę poleciłabym gównie osobom, które interesują się rodziną królewską.

Współpraca barterowa z 

Sarah Bernhardt. Niezrównana aktorka – książka dla fanów teatru

Z książką C.W. Gortnera po raz pierwszy miałam do czynienia około cztery lata temu. Czytałam wtedy powieść pt.: „Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy”. Natomiast niedawno miałam okazję zapoznać się z innym tytułem tego autora mianowicie mowa tutaj o „Sarah Bernhardt. Niezrównana aktorka”. 

Sarah była niechcianą córką kurtyzany, która pewnego dnia posłała ją do szkoły prowadzonej przez zakonnice. Główna bohaterka odnalazła tam swoje powołanie – teatr. Aby uniknąć losu swojej matki i ciotki, starała się zdobyć uznanie na scenie. Życie kobiety pełne było skandali, jednak dzięki talentowi oraz odważnym interpretacjom postaci, w które się wcielała, udało się jej zdobyć uznanie świata. 

Okładka książki pt.: „Sarah Bernhardt. Niezrównana aktorka".

Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej postaci, tak więc naprawdę cieszę się, że mogłam zapoznać się z tą pozycją. Życie Sarah z pewnością nie było łatwe, jednak przezwyciężała kolejne przeciwności losu, dzięki czemu spełniała swoje marzenia. Samotnie wychowywała syna (ojciec dziecka nie poczuwał się do odpowiedzialności) oraz opiekowała się młodszą siostrą. Oparcie znalazła jedynie w starszej sąsiadce oraz dawnej przyjaciółce ze szkoły. Poznała wiele postaci tj. np. Oskara Wilde czy też Wiktora Hugo. W pewnych sytuacjach potrafiła pokazać swój charakter, nie licząc się z ewentualnymi konsekwencjami. 

Była to interesująca lektura. Autor „oddał” głos głównej bohaterce, która opowiedziała czytelnikom swoją historię. Jeżeli ktoś jest fanem pióra tego pisarza, to być może ta powieść mu się spodoba.

Współpraca barterowa z 

Twoje spokojne dziecko. 50 ćwiczeń, które pomogą dzieciom opanować złość – książka dla najmłodszych

Co robicie, kiedy poczujecie gniew? Ja najczęściej biorę się za sprzątanie (głównie szafy, składanie ubrań mnie relaksuje), a czasem wychodzę na spacer. Nie zadałam tego pytania bez powodu, ponieważ dziś chciałabym Wam przedstawić książkę pt.: „Twoje spokojne dziecko. 50 ćwiczeń, które pomogą dzieciom opanować złość”. 

Najmłodszym jest o wiele trudniej okiełznać swoje emocje, więc nic dziwnego, że potrzebują pomocy w zrozumieniu swoich uczuć. Dlatego też Samantha Snowden, Ma stworzyła ten krótki, ale bardzo praktyczny zestaw ćwiczeń. Dzięki niemu dziecko zrozumie, czym jest złość, skąd się ona bierze, uświadomi sobie, czym się objawia, ale również nauczy się mówić o swoich potrzebach. 

Okładka książki pt.: „Twoje spokojne dziecko. 50 ćwiczeń, które pomogą dzieciom opanować złość”

Całość podzielona jest na trzy części. W każdym rozdziale poruszone są zagadnienia związane ze zdenerwowaniem. Autorka w bardzo prosty sposób sformułowała polecenia do zadań i łatwym językiem objaśniła, czym jest np. kora przedczołowa czy ciało migdałowate. Wyjaśniła także to, co dzieje się w ciele i mózgu, kiedy człowiek się złości. 

Ćwiczenia opisane w książce są interesujące. Pociecha może wykonywać je samodzielnie lub też z pomocą kogoś dorosłego. Chociaż muszę przyznać, że najbardziej zainteresowało mnie to, noszące nazwę „Słoik z brokatem”. Myślę, że jest to przydatna książka, która być może pomoże jakiemuś maluchowi w nauce kontroli nad swoimi emocjami.

Współpraca barterowa z wydawnictwem Sensus